Miał bardzo lekki sen i zazwyczaj nawet najmniejsze poruszenie się Ellie sprawiało, że otwierał oczy, a z jego ust wydobywał się słaby pisk. Czasem było to coś w rodzaju pisku ulgi, innym razem - rozpaczy. Lavika bowiem we śnie zawsze nawiedzały koszmary przeszłości, które odganiała jedna, najważniejsza osoba. Ważka. To było jednak jeszcze gorsze, bo Ważki już dawno nie było, a on budząc się uświadamiał sobie, jak bardzo tęskni za swoją starszą siostrzyczką. Był przekonany, że jego młodsze rodzeństwo i matka również zginęli, ale nijak miał to potwierdzić, co tylko bardziej go wówczas dołowało. Tak było i dzisiaj, kiedy jego pani z ostrożnością i delikatnością wysunęła się spod kołdry. Czasami traktowała to wręcz, jak wyzwanie. Nie obudzić swojej smutnej, burej kluseczki. Zawsze jednak kończyło się to tak samo i wychudzony kocurek otwierało czy przerażony, a ta tylko kręciła głową, głaszcząc go.
– N-nie i-i-idź, E-e-llie – mruczał, mimo świadomości, że ta nigdy go nie zrozumie. Objął łapkami dłoń dziewczynki, a ta zaśmiała się cicho, po chwili oswobadzając.
Mówiła wówczas do niego coś, z czego on wychwytywał tylko pojedyncze słowa, a potem zabierała swoje rzeczy z szafek i znikała za drzwiami, uchylając je lekko, aby Lavik mógł wyjść. Nie było co liczyć, że dzisiaj będzie inaczej. Kociak westchnął, po czym położył się na nieułożonej pościeli leża dziewczynki. Wyłożył łapki przed siebie, przyglądając się im. Wiedział, że już nie zaśnie, ale był zbyt przygnębiony, aby wstawać. Właściwie, podobnie było każdego ranka. To był jego poranny rytuał żałości. Leżał tak, aż nie usłyszał kroków. Ellie schodziła na dół, do kuchni, zabrać sobie coś do jedzonka i wyjść na wiele godzin, razem z Panem. Pani zwykle nie było już, nim tamta dwójka w ogóle się zebrała. Gdzie oni wszyscy znikali? Też chodzili na polowania, jak Ważka? Na kolejne wspomnienie siostrzyczki jego działo przeszył dreszcz.
W końcu sczołgał się z łoza i powolnym, ospałym krokiem ruszył w kierunku schodów, nieomal potykając się na jednym ze szczebli. Po co oni tyle tego tutaj dali? Ech.
Zobaczył Ellie i Pana siedzących przy stole. Co prawda wiedział, że Pan ma na imię Mark, ale wszyscy zawsze mówili o nim "Pan", zwracając się do Lavika, więc albo był Panem Markiem, albo miał brata bliźniaka. Z Panią zresztą było tak samo! Nawet Ellie była jakąś Elizabeth. Dwunogi są dziwne.
Pan zawołał coś do niego wesoło, na co Lavik przekrzywił głowę. Buras pewnie nigdy się nie dowie, co w jego spojrzeniu było tak zabawnego, że Pan się roześmiał. Spojrzał na swoje łapki, zbity z tropu, a jego "zawstydzenie" wywołało tylko kolejną salwę śmiechu.
Jejku.
Przynajmniej oni byli weseli. Następnie napełnili miskę Lavika i ruszyli do wyjścia. Nagle kociaka coś tknęło. A gdyby tak pobiec za nimi? Sprawdzić, gdzie wychodzą na swoje polowania? Niby nie widziało mu się opuszczanie ciepłego gniazda dwunogów, szczególnie widząc to podejrzane białe coś na zewnątrz, ale... jeśli coś im zagraża? Zaczaił się więc i wyszedł głównymi drzwiami od garażu, gdy Pan budził potwora. Aż dziw, że nikt nie usłyszał jego donośnego pisku, gdy pierwszy raz zetknął się ze śniegiem. Na ostry i ciernie, jakież to zimne! Chwilę później, schowany w krzakach kocur najeżył się, słysząc wrzask tego wielkiego ustrojstwa. Czemu on zawsze był taki zły, gdy się budził? Słysząc, że potwór wybiega z garażu wyszedł z ukrycia, jednak pominął ważny szczegół. Potwór był zbyt szybki. Zawiedziony już miał wrócić do gniazda, kiedy... ogromne wrota garażu zamknęły się. Pisnął, próbując dostać się do środka, uderzając w nie, na marne jednak. Utknął, nie mogąc wejść do gniazda. Nagle za sobą usłyszał śmiech. Pisnął ponownie, odwracając się i wtem dojrzał starszą kotkę, z niejakim zażenowaniem obserwującą jego przykre poczynania. Na jej policzku spoczywała duża szrama, ciągnąca się do barku, a jedno z jej uszu było naderwane. W dodatku ta łysa łapa... zatrząsł się, przypominając sobie swych dawnych "sąsiadów". Była tak do nich podobna... a jeśli wróciła po niego? Nie dorwali Ważki żywej, ale przecież on nadal żył!
– K-k-k-kkkim je-steś? – wydukał, przerażony.
<Orle?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz