Bura zamrugała do niego z wdzięcznością, posyłając mu coś w rodzaju smutnego uśmiechu.
— A teraz chodźmy coś zjeść przed treningiem! — zamruczał energicznie, ocierając się o nią i ruszając w kierunku niedużego stosiku ze zwierzyną.
Błękitnooki zmarszczył nos, nie widząc tutaj niczego godnego podniebienia ani jego, ani Ciernistej Łapy. Po dłuższych rozmyślaniach uznał, że ona powinna zjeść coś większego niżeli on, ponieważ ciężej trenowała. Wziął dla niej niedużego, aczkolwiek w miarę tłustego królika, natomiast dla siebie wziął kosa. Mocniej zacisnął szczęki na skrzydłach ptaka i spróbował nie zachłysnąć się piórami.
Przykłusował do zielonookiej, która niepewnie zerknęła na jego "łupy". Mieszane uczucia szybko zastąpiły zaskoczenie, kiedy podrzucił jej królika, ale nie chciała go zranić, więc rozpoczęła konsumpcję, a on najadł się czarnymi piórkami. Terminatorka polizała się po brzuchu i z udawaną rozpaczą złapała się za niego i jęknęła:
— Nie zjem już nic do Pory Nowych Liści!...
Błądząca Łapa parsknął śmiechem, ponieważ uczennica przyjęła męczeńską pozę.
— Mysi móżdżek! — prychnął z udawaną złością i koniuszkiem ogona tknął ją w pierś.
Przyjacielskie przekomarzanie trwałoby zapewne dłużej, gdyby nie chrząknięcie mentorki Ciernistej Łapy. Szylkretowa wojowniczka wpatrywała się w nich z błyskiem w żółtych ślepiach, ale nic nie powiedziała i tylko wymruczała powitanie, po czym gestem rozkazała burej się zbierać.
Zielonooka pożegnała się niemrawo z pointem, a następnie rozmawiała chwilę z Rdzawym Ogonem. Usłyszał tylko słowa: "odpoczynek", "trening" i "patrol". Prawdopodobnie jej nauczycielka powiedziała, że idą na poranny patrol, ponieważ zaraz znikły w tunelu, który był jedynym wejściem do obozu. Niepewnie poruszył końcówką ogona, po czym poszedł zagrzebać kostki zwierzyny.
Błądząca Łapa przewrócił się na grzbiet, poruszając w powietrzu wszystkimi czterema kończynami, a następnie przewrócił się na bok i wlepił swoje przeszywające spojrzenie w legowisko uczniów. Przepiórcza Łapa nadal spała, toteż błękitnooki ziewnął rozdzierająco.
— Gotowy na pierwszy trening polowania? — usłyszał za sobą znajome miauknięcie Złotej Melodii.
Pokiwał ochoczo niewielkim łebkiem, po czym utkwił w niej spojrzenie, okrągłych jak dwa księżyce, ślepi.
— I to jeszcze jak!
- - -
Był bardzo, ale to bardzo z siebie zadowolony. Szybko przyswoił sobie, że ptak cię zobaczy, mysz poczuje, a królik usłyszy. Ze skradaniem również sobie radził, ale nie wychodziło mu to aż tak dobrze, jak wiedza teoretyczna. Jednakże najbardziej dumny był ze swojej pierwszej zdobyczy.
Nornik. Nie wiedział skąd coś takiego mogłoby przydreptać na otwartą przestrzeń Klanu Burzy, ale mało go to obchodziło. Wszedł do obozu z dumnie uniesionym ogonem i wysoko zadartą brodą.
Zlustrował wzrokiem koty przebywające aktualnie w obozie i starał się odnaleźć Ciernistą Łapę.
<< Ciernista Łapo? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz