Musiała jak zawsze wstać rano. Umyć się. Czasem potrafiła nie zdążyć by coś zjeść.
I trening.
Już się przyzwyczaiła. To tak, jakby ktoś zarzucił czynność. U niej raczej były te same, ale pora. Oh, nie lubiła tak wcześnie się budzić. Jednak… Nabrała wprawy. Coraz częściej nie potrzebowała pomocy mentorki, by samej się obudzić. Potrafiła sama prawilnie się otrząsnąć ze snu. Zazwyczaj śniła o spokoju. O czymś, czego jej brakowało. Chciałaby, żeby było spokojnie. Żeby te opowieści o wydarzeniach sprzed jakiegoś czasu były tylko legendą, choć nawet słyszała, że jej ciocia została zabita przez tego tajemniczego mordercę. Zresztą, z opowieści wynikało jedno- Pszczeli Pyłek była głupia. Opowieści mówiły naprawdę wiele.
Mentorka nie chciała o tym mówić, ale również też opowiadała, kiedy Zachód poprosiła. Inspirowało ją to do działania, by w razie jakiejś nieprzewidzianej sytuacji, być przygotowana. Chciała być zabezpieczona na każdą sytuację. Czy gdyby nagle z nieba zaczęły spadać ptaki tak jak podobno na ostatnim Zgromadzeniu, czy jakby ktoś chciał ją zabić. Celowo przedłużała treningi, wmawiając mentorce, że jeszcze nie umie jednego ruchu. Ona się nie bała, ona chciała się wykazać, by ktoś mógł jej powiedzieć, że dobrze walczy.
- Naucz mnie jeszcze jednej pozycji, proszę!- miauknęła błagalnie w stronę Szczypiorek, robiąc najsłodsze oczy jakie potrafiła.
- Dobrze. Ale tylko jedna. Popatrz- powiedziała, po czym skoczyła na nieprzygotowaną uczennicę. Młoda próbowała zamachnąć ją, więc szybko podniosła się. W tym samym momencie kiedy stanęła, poczuła jak upada na ziemię. Skuteczne podcięcie nóg, sprawiło że straciła równowagę. Zirytowana zmrużyła oczy.
- Uda mi się to powtórzyć! Dam sobie radę, na pewno. Żaden morderca mnie nie pokona! - krzyknęła, atakując kotkę, która przygotowała już się do ataku i stanęła tak jak Zachód wcześniej. Czarna tortie spróbowała wykonać ten sam ruch, jednak niezbyt jej się udało. Niby kotka prawie wyrżnęła, ale jednak nie. Utrzymała równowagę i upadła na cztery łapy.
- Musisz to robić precyzyjnie. I nie lekceważ zabójcy. Zabił wiele doświadczonych kotów, a ty jesteś zaledwie młodą uczennicą! - prychnęła kotka, przybierając ten irytujący wyraz pyska, w którym pokazywała całą swoją arogancję.
- Walczyłabym do końca i w końcu by się poddał. Skąd wiesz jaki był lub jest ten zabójca? Może atakował z zaskoczenia i dlatego przegrywali? Właśnie, muszę być zawsze czujna- przypomniała sobie, wyostrzając wszystkie zmysły.
- Po prostu uważaj. Nie zaatakuje cię od tak w obozie albo na treningu.
- Tego ucznia medyka tak zabił! W obozie! Zatruł! Muszę sprawdzać swoje jedzenie?
- Sama już nie wiem co ja mam z tobą zrobić. Daj spokój sobie i innym. Mogłabyś też się na chwilę zamknąć? - mruknęła kotka, grzebiąc łapą w żwirze. Było tak sucho.
- Nie wiem! Może nie potrafię! - zaśmiała się kotka, zaczynając stroszyć futro. - Aghrrr... jestem złym zabójcą, porwę małe kociaki... Haha... Zabije cię w nocy...
- Zachowujesz się jak kociak. Może powinnaś zostać w żłobku?
Jednak Zachód- nie, Zachodząca Łapa, dalej bawiła się w najlepsze, skacząc od kępki trawy do drugiej, skradając się w wysuszonych zaroślach i suchych źdźbłach.
I trening.
Już się przyzwyczaiła. To tak, jakby ktoś zarzucił czynność. U niej raczej były te same, ale pora. Oh, nie lubiła tak wcześnie się budzić. Jednak… Nabrała wprawy. Coraz częściej nie potrzebowała pomocy mentorki, by samej się obudzić. Potrafiła sama prawilnie się otrząsnąć ze snu. Zazwyczaj śniła o spokoju. O czymś, czego jej brakowało. Chciałaby, żeby było spokojnie. Żeby te opowieści o wydarzeniach sprzed jakiegoś czasu były tylko legendą, choć nawet słyszała, że jej ciocia została zabita przez tego tajemniczego mordercę. Zresztą, z opowieści wynikało jedno- Pszczeli Pyłek była głupia. Opowieści mówiły naprawdę wiele.
Mentorka nie chciała o tym mówić, ale również też opowiadała, kiedy Zachód poprosiła. Inspirowało ją to do działania, by w razie jakiejś nieprzewidzianej sytuacji, być przygotowana. Chciała być zabezpieczona na każdą sytuację. Czy gdyby nagle z nieba zaczęły spadać ptaki tak jak podobno na ostatnim Zgromadzeniu, czy jakby ktoś chciał ją zabić. Celowo przedłużała treningi, wmawiając mentorce, że jeszcze nie umie jednego ruchu. Ona się nie bała, ona chciała się wykazać, by ktoś mógł jej powiedzieć, że dobrze walczy.
- Naucz mnie jeszcze jednej pozycji, proszę!- miauknęła błagalnie w stronę Szczypiorek, robiąc najsłodsze oczy jakie potrafiła.
- Dobrze. Ale tylko jedna. Popatrz- powiedziała, po czym skoczyła na nieprzygotowaną uczennicę. Młoda próbowała zamachnąć ją, więc szybko podniosła się. W tym samym momencie kiedy stanęła, poczuła jak upada na ziemię. Skuteczne podcięcie nóg, sprawiło że straciła równowagę. Zirytowana zmrużyła oczy.
- Uda mi się to powtórzyć! Dam sobie radę, na pewno. Żaden morderca mnie nie pokona! - krzyknęła, atakując kotkę, która przygotowała już się do ataku i stanęła tak jak Zachód wcześniej. Czarna tortie spróbowała wykonać ten sam ruch, jednak niezbyt jej się udało. Niby kotka prawie wyrżnęła, ale jednak nie. Utrzymała równowagę i upadła na cztery łapy.
- Musisz to robić precyzyjnie. I nie lekceważ zabójcy. Zabił wiele doświadczonych kotów, a ty jesteś zaledwie młodą uczennicą! - prychnęła kotka, przybierając ten irytujący wyraz pyska, w którym pokazywała całą swoją arogancję.
- Walczyłabym do końca i w końcu by się poddał. Skąd wiesz jaki był lub jest ten zabójca? Może atakował z zaskoczenia i dlatego przegrywali? Właśnie, muszę być zawsze czujna- przypomniała sobie, wyostrzając wszystkie zmysły.
- Po prostu uważaj. Nie zaatakuje cię od tak w obozie albo na treningu.
- Tego ucznia medyka tak zabił! W obozie! Zatruł! Muszę sprawdzać swoje jedzenie?
- Sama już nie wiem co ja mam z tobą zrobić. Daj spokój sobie i innym. Mogłabyś też się na chwilę zamknąć? - mruknęła kotka, grzebiąc łapą w żwirze. Było tak sucho.
- Nie wiem! Może nie potrafię! - zaśmiała się kotka, zaczynając stroszyć futro. - Aghrrr... jestem złym zabójcą, porwę małe kociaki... Haha... Zabije cię w nocy...
- Zachowujesz się jak kociak. Może powinnaś zostać w żłobku?
Jednak Zachód- nie, Zachodząca Łapa, dalej bawiła się w najlepsze, skacząc od kępki trawy do drugiej, skradając się w wysuszonych zaroślach i suchych źdźbłach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz