Zrobił to. Odetchnął głębiej, wciągając do płuc gorące powietrze przesycone znajomymi zapachami. Gdzieś tam, daleko… Coś ścisnęło go w sercu. Spuścił łeb, odwracając go w drugą stronę. Kłębiła się w nim setka uczuć, z których najsilniejsze były poczucie winy, tęsknota i ulga.
Włóczył się po znajomych-obcych terenach, starając się nie myśleć o miejscu, które przez tyle czasu próbował wyprzeć z pamięci. To nie był jego dom. Nie w tym życiu.
A gdyby tak… dołączył do któregoś z klanów? Minęło sporo czasu, zmienił się… Może…
Pokręcił łbem. Niepotrzebnie tu wrócił.
Klan Klifu. Jego zapach wyraźnie dominował w powietrzu. Zalała go fala wspomnień. Rzeczy, które obiecał sobie zapomnieć. Nie powinien tu być. Cała ta wyprawa była złym pomysłem. Zaraz zawróci i…
Coś wskoczyło na swoje miejsca w jego głowie. Rozpoznał woń, która od dłuższego czasu nie dawała mu spokoju, będąca ciągle gdzieś na pograniczu jego zmysłów. Krew. Zaraz później do jego uszu dotarł szloch.
Stał z uniesioną przednią łapą. Serce łomotało mu jak po długim biegu. I nie chodziło nawet o to, że dźwięk wydawał się być wyjątkowo znajomy…
Emocje wzięły górę. Na drżących łapach ruszył przed siebie. Im był bliżej… Nie, to nie mogła… Jedyne co słyszał to szum krwi w jego skroniach..
Trzasnęła gałązka.
Zapłakane ślepia Iskrzącego Kroku spoczęły na nim.
Zjeżyła pozlepiane krwią futro.
Czas jakby się zatrzymał. Było tylko przyspieszone bicie jego serca, jej żółte oczy i zapach krwi.
- I-Iskierka? - szepnął.
<Iskierko? Tłumacz się :’)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz