- Może zróbmy fajniejszego? Coś... ciekawego! Najlepiej na zewnątrz!
Na zewnątrz? W sumie... czemu nie. Od razu pokiwał głową i zaczął operację "wymknąć się przed mamą". Było to dzisiaj ułatwione, bo rozmawiała akurat z jakąś karmicielką. Ha! Dwa jeden dla kociąt! Dość szybko udało im się dotrzeć do wyjścia i rozejrzeć się po świecie. Ziemia była jakaś rozmokła... Nigdy czegoś takiego nie widział. Wskazał to siostrze, ogłaszając z uśmiechem.
- Bitwa! Kto będzie bardziej brudny przegrywa! - zawołał, nabierając błoto na lapkę i celując w siostre. Ta jednak była szybsza, a siła jej uderzenia sprawiła, że wpadł do kałuży, mając oblepiony pysk ziemią. Słysząc jej śmiech, od razu się poderwał, rewanżując się.
Po tej akcji mama nie była zadowolona. Czekała ich kąpiel i mnóstwo kazań na temat opuszczania żłobka po kryjomu.
***
Był bardzo niepocieszony tym, że nadal grzali tyłek w żłobku. Wszyscy jego przyjaciele już byli uczniami. Musieli mieć naprawdę fajne przygody. Wyobrażał sobie jak tropią, polują i walczą z przeciwnikami, stając się powoli prawdziwymi wojownikami. A on? Nadal był kociakiem, który obserwował pojawienie się kolejnych kociąt. Brokuł jak zawsze była tą miłą, z checią rozmawiała z nowymi kolegami i koleżankami. On zamknął się w sobie, obrażony na cały świat. Mama nawet miała dość, widział to po niej. Gdy tata przychodził, mówiła mu jak bardzo chciałaby już stąd wyjść. Oznaczało to, że świat na zewnątrz musiał być ciekawszy niż ich żłobek!
- Nie chcesz się z nami pobawić? - głos siostry wyrwał go z mordowania wzrokiem świetlistego wyjścia.
- Nie. Czekam.
- To do ciebie nie podobne - zauważyła.
Racja. Nigdy aż tak długo nie skupiał się na jednej rzeczy. Zawsze było go pełno, ponieważ rządził w żłobku. Jednak teraz... teraz nie miał swoich przyjaciół. Bez nich było nudno i dopadała go zazdrość i smutek.
- Mamy już sześć księżyców! - Nagle zwrócił pysk w jej stronę. - To czas na nas! Co ta Zbożowa Gwiazda wyprawa...
- Nie jęcz - odezwała się matka, mieżąc go wzrokiem. - Będziecie mianowani dzisiaj.
Co takiego? Rozszerzył oczy, nie wierząc w jej słowa. Mama o tym wiedziała i dopiero teraz mówiła? Chciał nią potrząsnąć i wykrzyczeć dlaczego to ukrywała. Nie siedziałby tak przecież cały dzień!
- AAAAA - Chęć do życia wróciła mu natychmiast, poderwał się na równe łapy, skacząc dookoła Brokuł. - To dziś! To dziś!
Siostra wyglądała na zaskoczoną, zaczęła wypytywać mame o to jak to będzie wyglądać. On nie miał na to czasu! Już wyrywał się do wyjścia, aby zdążyć na mianowanie. W porę Malinowy Pląs złapała go za kark, unieruchamiając w miejscu. Przygniotła go łapą, jak to w zwyczaju robiła i puściła jego sierść.
- Zbożowa Gwiazda was zawoła.
Niech woła teraz! On chciał już, natychmiast! Zaczął jęczeć mamie, aby ta go puściła, ale bez odezwu. Musiał więc czekać na wołanie liderki, co przyjął niezbyt zadowolony.
***
Stał wśród klanowiczów z dumą. Widział swoich przyjaciół, którzy uśmiechali się do niego zadowoleni, że w końcu znów będą razem szaleć, tyle tylko, że na treningach. Nie mógł się doczekać. Słowa liderki były dla niego zbyt wolne. Powinny pędzić, docierając do jego główki znacznie szybciej.
Na pierwszy rzut poszła jego siostra. Przyjął to z westchnięciem. Dowiedział się jednak, że jej mentorem został Bezchmurne Niebo. Kotka podeszła do mentora i zetknęła się z nim nosem. Teraz była jego kolej!
- Bieg, ukończyłeś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś został uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Pędząca Łapa. Twoim mentorem będę ja. Mam nadzieję, że uda mi się przekazać ci całą swoją wiedzę.
Wybauszył oczy. Co. Liderka osobiście będzie go szkolić? Nie mógł w to uwierzyć! Zamrugał, zderzając się z jej nosem. I na tym wszystko się zakończyło. Będzie trenować ze Zbożową Gwiazdą... Jego przyjaciele od razu go otoczyli. Bażancia Łapa wyglądał na zazdrosnego, Ptasia Łapa chyba również. Stokrotkowa Łapa gratulowała mu, a Przepiórcza Łapa miauknęła nieśmiało, że jest pod wrażeniem. Popielata Łapa zaprosiła go nawet na wspólne świętowanie! Wolał odmówić, bo to nie brzmiało zbyt dobrze... Nie chciał modlić się do Klanu Gwiazdy, dziękując mu wszystkiego co ma...
Brokuł pacnęła go łapą, zachęcająco kiwając głową.
- W takim razie ty też idziesz - miauknął do niej. Jak miał cierpieć, to ona razem z nim.
<Brokuł?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz