Słonecznik usiadł i poczekał spokojnie aż młodszy kociak skończy demonstrować swoje ataki, po czym z entuzjazmem pokiwał głową, gdy ten w końcu się uspokoił i zwrócił na niego pytający wzrok, jakby oczekując na pochwałę. Sam jeszcze też nie znał się za bardzo na technikach walki, ale uznał, że Perkoz musiał odwalić dobrą robotę skoro wyglądał na dumnego z siebie.
- Świetnie ci idzie - wymruczał wstając i uśmiechając się. - Na pewno lada chwila wyprzedzisz mnie ze szkoleniem.
- Dokładnie! - młodszy uczeń aż rozpromieniał w odpowiedzi na pochwałę. - Będę najlepszym wojownikiem w klanie! Ale nie martw się, bo ty też będziesz niczego sobie, mówię ci.
Kremowy nie odpowiedział na to, nie będąc zbyt dobrym w przyjmowaniu komplementów, chociaż było mu miło. Nie wiedział za to, czy on sam powinien był tak karmić narcyza w Perkozie, ale od zawsze traktował młodszego jak kuzyna albo brata więc pomyślał, że nakarmienie go słusznymi zresztą komplementami od czasu do czasu na pewno nie zaszkodzi. Gdy przelatywał wzrokiem okoliczne drzewa, próbując oszczędzić sobie wstydu odpowiadania, zauważył plamę słońca na trawie, więc szybko przesunął się w tamtym kierunku. Rozpłaszczył się, kładąc ciało na ziemi i kąpiąc się w niewielkim promieniem ciepła, któremu udało się przedrzeć wśród gęstych liści drzew sadu. Pora zielonych liści sprawiała, że miał wiecznie dobry nastrój, którego nic nie było w stanie popsuć, mimo, że w tym roku słońce ani deszcz nie zaszczycały klanowiczów zbyt często swoją obecnością. Zerknął ponownie na rudego ucznia i poklepał łapą miejsce obok siebie.
- A teraz czas na przerwę od treningu - wymruczał i przymknął oczy, delektując się pogodą. - Powiedz co sądzisz o swoim mentorze, bo ja, jeśli chodzi o Bielik, to nie narzekam. Wiesz, jest moją ciocią i w ogóle, myślę, że dogadujemy się całkiem dobrze. Wydaje mi się, że dosyć mnie lubi, chociaż czasami się lenię.
<Perkoz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz