Kotka wróciła właśnie z patrolu razem z Jałowym Pyłem i Wrzosową Łapą. Niemal od razu po tym miała ochotę rzucić się na swoje legowisko i zasnąć, ale nie chciała. Nie miała ochoty się teraz lenić. Rzuciła ukradkowo wzrok na kociarnię. Nienawidziła tego miejsca. Wciąż targały się tam dzieciaki Jałowego Pyłu, a w dodatku Tygrysek i Klonik. Kocięta były dziwne. Nie lubiła ich.
Dostała jednak wyraźną prośbę od swojego przyjaciela, żeby popilnowała dzieciaków. Nie dziwiła się Jałowkowi. Kamienna Agonia nie byłaby w stanie ot tak pozwolić Marchewie opiekować się dziećmi. Tylko wyrosłyby na idiotów.
Ledwo podeszła do żłobka, a już została oblężona przez kociaki. Spojrzała się z poirytowaniem na Obłok, która zaczepiła się łapami o jej bijący ogon.
- Czego? - Syknęła poirytowana zastępczyni.
- Opowiedz mi więcej! - Miauknęła Obłok takim tonem, jakby nie zamierzała odpuszczać. - Wiesz, że jest mi naprawdę ciężko, znasz moją sytuację! Powinnaś zwracać na mnie więcej uwagi!
Czarna prychnęła i usiadła, czując, że to będzie naprawdę długi dzień. Obłoczek widziała w niej pewien autorytet, ciągle się czegoś dopytywała, i zawsze biadoliła o swoim jakże ciężkim życiu, a tak naprawdę wszystko i tak miała podawane na tacy.
- Mówiłam ci wszystko, co miałam do powiedzenia. - Warknęła wojowniczka. - Rudzi nie są wcale lepsi od nierudych, to była tylko propaganda Piaskowej Gwiazdy. Wyrośniesz na dobrą wojowniczkę, jeśli będziesz się słuchała bardziej doświadczonych wojowników.
- Jak to jest chodzić na patrole? - Dopytywała się. - To pewnie lepsze od ciągłego siedzenia w żłobku.
- Na pewno lepiej, niż rozmawianie z tobą. - Mruknęła pod nosem zastępczyni Klanu Burzy, czując, jak powoli traci cierpliwość.
Z tyłu dosłyszała szmer. To Głazik, która również często dopytywała się od niej różnych rzeczy. Córka Króliczego Susu westchnęła z poirytowaniem.
- A ty czego? - Warknęła.
- Jak czego! - Ton Głazik przybrał oburzenie. Szylkretka rzuciła jej długie spojrzenie. - Powiedz nam, jak mamy zostać wojownikami!
- Siedzieć na dupie i słuchać poleceń - Warknęła, uciszając je bijącym ogonem. - Na litość Klanu Gwiazdy, jak Jałowy Pył z wami wytrzymuje!
- Ojciec jest trochę głupi - Miauknęła Głazik. - Ale ty przynajmniej coś wiesz!
Kamienna Agonia wydała z siebie dziwny, wściekły dźwięk. Te dzieciaki były już doszczętnie denerwujące. Idiotyczne. Ledwo skończyły się rządy Piasek, teraz te bulwy nie będą jej dawały spokoju.
Czarna wstała i podeszła do Konika rozmawiającego zawzięcie z Marchewkowym Grzbietem, poirytowaną ciągłym gadaniem kocurka. Kamienna Agonia podeszła do nich i zjeżyła futro, gdy tylko zbliżyła się do rudej.
- Odejdź - Syknęła. - Twój syn wydzi w tobie idiotyczny autorytet, a ty masz to gdzieś! Dajesz mu tylko durny przykład, wyrośnie na rasistę.
- I dobrze - Odparła Marchewkowy Grzbiet, podnosząc głowę do góry. - Nie mieszaj się w ich wychowanie. To sprawa moja i Pyłka.
- Nie nazywaj go tak - Warknęła zastępczyni. - Jak wielkie zażenowanie czuję, gdy Jałowy Pył mówi na mnie Kamyczek, tak twoje "Pyłku" przyprawia mnie o mdłości!
Rozpoczęła się dość solidna kłótnia, ale Marchewkowy Grzbiet zawołana przez Konika odwróciła się od czarnej z głośnym prychnięciem. Czarna kotka przewróciła oczami i z bijącym ze złości ogonem, miała wychodzić ze żłobka, gdy potknęła się o jakąś kulkę. Strzepnęła ogonem.
- Uważaj, jak chodzisz, dzieciaku - Warknęła do kociaka. Jak on się nazywał? Klonik?
<Klonik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz