— Wciąż jestem dumna z tego, co zrobiłaś na zgromadzeniu.
Przerażone pomarańczowe ślipię spojrzało na wojowniczkę. Dziwne uczucie zalało ją od środka. Zatrzymała się zaskoczona. Kamienna Agonia zrobiła jeszcze parę kroków nim spostrzegła, że jej towarzyszka patrolu stanęła. Oczy koloru liści klonów spojrzały na nią zdziwione. Lekki podmuch wiatru zmierzwił czarne futro kotki. Siwa wpatrywała się w nią oszołomiona. Nie sądziła, że to się powtórzy. Że znów usłyszy te słowa. Słowa sprawiające, że jej ciało wypełniała niezrozumiała dla niej energia. Spotkawszy się ze spojrzeniem pełnym skrępowania, lecz i dumy, Wilcza spuściła zawstydzona wzrok. Kontakt wzrokowy był taki trudny. Dziwny. Wyczerpujący.
— Ale nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego. — dodała czarna. — I niech ci do łba nie przyjdzie nazywać mnie "Kamyczkiem".
Wilcza pokiwała łbem, podchodząc nieśmiało do kotki.
Znów rozmawiały.
Znów spędzały razem czas.
Przyspieszyła lekko krok, czując po raz pierwszy od dawna siłę w łapach. Pochmurne niebo rzucało cień na polanę. Trawa przepełniona odcieniami zieleni falowała przez porywisty wiatr. Lecz nawet on nie pomagał ugasić panującego gorąca. Ani w szalejącego pożaru emocji w środku Wilczej.
* * *
*przed zabiciem Piaskowej Gwiazdy*
Wilcza wpatrywała się w oddalające się sylwetki. Wieczór wkradał się na zachmurzone niebo. Chmury czerwieniały wtapiając się w fiolet opanowujący horyzont. Usłyszała za sobą kroki. Siwy chudy łeb odwrócił się niepewnie w tamtą stronę. Czarne futro skąpane w szkarłacie. W krwi ofiar rządów Piaskowej Gwiazdy.
— Czego tu sterczysz? — burknęła Kamienna Agonia, wymijając ją.
Wilcza otworzyła niepewnie pysk, lecz po uderzeniu serca go zamknęła. Nie miała dobrego wyjaśnienia. Nie chciała też kłamać. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Zestresowana wpatrywała się w łapy wojowniczki byle nie palnąć niczego głupiego. Byle wszystkiego nie sknocić. Nie umiała w rozmowy. Nie miała z kim ćwiczyć takich rzeczy.
— Nie musisz odpowiadać. — mruknęła lekko zirytowana czarna, widząc zestresowany pysk kotki.
Zrobiła krok do przodu. Nie spoglądając w tył, skierowała się w stronę wyjścia z obozowiska. Wilcza obserwowała, jak oddala się z każdym uderzeniem serca. Czuła bezsilność wypełniającą jej ciało. Chciała zawołać za kotką. Zaproponować wspólne spędzenie czasu. Spacer. Rozmowę. Chciała znów z nią porozmawiać. Jak wtedy. Jak na zgromadzeniu. Lecz twarda gula w pysku uniemożliwiała jej to. Stres, że wszystko zniszczy uwięził ją znów w jej ciasnym świecie. Świecie, z którego tak rozpaczliwie próbowała uciec, jak i bała się go opuszczać.
— Czego tu sterczysz? — burknęła Kamienna Agonia, wymijając ją.
Wilcza otworzyła niepewnie pysk, lecz po uderzeniu serca go zamknęła. Nie miała dobrego wyjaśnienia. Nie chciała też kłamać. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Zestresowana wpatrywała się w łapy wojowniczki byle nie palnąć niczego głupiego. Byle wszystkiego nie sknocić. Nie umiała w rozmowy. Nie miała z kim ćwiczyć takich rzeczy.
— Nie musisz odpowiadać. — mruknęła lekko zirytowana czarna, widząc zestresowany pysk kotki.
Zrobiła krok do przodu. Nie spoglądając w tył, skierowała się w stronę wyjścia z obozowiska. Wilcza obserwowała, jak oddala się z każdym uderzeniem serca. Czuła bezsilność wypełniającą jej ciało. Chciała zawołać za kotką. Zaproponować wspólne spędzenie czasu. Spacer. Rozmowę. Chciała znów z nią porozmawiać. Jak wtedy. Jak na zgromadzeniu. Lecz twarda gula w pysku uniemożliwiała jej to. Stres, że wszystko zniszczy uwięził ją znów w jej ciasnym świecie. Świecie, z którego tak rozpaczliwie próbowała uciec, jak i bała się go opuszczać.
* * *
Łzy moczyły posiwiałe poliki kotki. Uczucie strachu potęgowało się za każdym razem, gdy ujrzała czarne futro zastępczyni.
"Myślałam, że się zmieniłaś."
"Myślałam, że się zmieniłaś."
Te słowa niczym ciernie zaciskały się coraz mocniej wokół jej serca. Czuła jak stają się coraz cięższe z każdym oddechem. Z każdą wylaną łzą. Z każdym uderzeniem serca. Płakała. Jedynie to potrafiła. Płakała i unikała kotki, jednocześnie rozpaczliwie pragnąc jej uwagi. Zmartwienia, troski, zainteresowania. Lecz dobrze wiedziała, że do tego nie dojdzie. Że nie miała czasu, aby to zauważyć. Nie była na tyle ważna. Otarła szybko łapą cieknące łzy. Nie mogła tego okazywać. Nie mogła o tym myśleć. Nie mogła pozwolić na to, żeby jeszcze bardziej pogrążyła się w jej ślipiach. Żeby jeszcze bardziej ją znienawidzi. Wstała na dygoczących łapach. Niedługo miała patrol. Nie mogła się spóźnić. Nie, gdy Kamienna Agonia je wyznaczała. Nie, gdy ją obserwowała. Nie chciała tam być. Nie chciała, żeby to widziała. Nie chciała jej widzieć. To oznaczało tylko ból. Cierpienie i płacz.
"Idź i pokaż jej jaki jesteś silny, Lisku. Pokaż, że jesteś ponad to"
Zignorowała słowa kotki. Nie była silna. Była wykończona. Miała dość, nie potrafiła odnaleźć się w tej rzeczywistości. Nie potrafiła nadążyć za kotami, których towarzystwa tak pragnęła. Została w tyle. Na samym dnie. Oni osiągnęli sukces, Wilcza wciąż była porażką.
Niemrawo wlekąc łapy po wysuszonej ziemi, uderzyła o coś łbem.
Znajomy zapach.
Czarne futro.
Nie. Tylko nie to.
<Kamień?>
"Idź i pokaż jej jaki jesteś silny, Lisku. Pokaż, że jesteś ponad to"
Zignorowała słowa kotki. Nie była silna. Była wykończona. Miała dość, nie potrafiła odnaleźć się w tej rzeczywistości. Nie potrafiła nadążyć za kotami, których towarzystwa tak pragnęła. Została w tyle. Na samym dnie. Oni osiągnęli sukces, Wilcza wciąż była porażką.
Niemrawo wlekąc łapy po wysuszonej ziemi, uderzyła o coś łbem.
Znajomy zapach.
Czarne futro.
Nie. Tylko nie to.
<Kamień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz