Z tępym wzrokiem wbitym we własne łapy, wsłuchiwała się w słowa brata. Chociaż kocur odsunął się na parę kroków, wydźwięk jego wypowiedzi pozostał zawieszony w powietrzu, tuż przy jej uchu. Markotnie pociągnęła nosem, starając się wymazać z pamięci wszystko, co pozostało we wspomnieniach po Płonącej Waśni. To rude, kręcone futro i wiecznie zirytowane spojrzenie, nie zamierzały opuścić miejsca w jej łbie, bądź ona sama po prostu nie chciała o zapomnieć o obiekcie westchnień.
Skała nie miała ochoty kiedykolwiek się zakochać. Nie planowała tego, a jednak mając podstawiony od najmłodszych lat wzorzec do naśladowania, nie była w stanie pohamować swoich uczuć. Działały szybciej, niż ona się poruszała, a refleksu nie miała najgorszego.
Podniosła głowę ku górze, starając się przybrać swoją standardową wersję optymistki z ambitnymi planami, bo przecież jej rozwój nie zakończył się wraz z mianowaniem na wojownika. Całe życie będzie się uczyć wielu nowych rzeczy i przeżywać jeszcze więcej załamań, bądź radości. Spotka wiele kotów, może i lepszych od takiej Płomień, z którą niestety – mimo starań czarnej utrzymywała głównie toksyczną relację.
- Przyda ci się trochę ruchu… - Słowa Jastrzębiego Cienia przywróciły ją do rzeczywistości z głębokiego stanu zamyśleń. Momentalnie zadrżały jej wąsy, gdy blask brązowych ślepi zatrzymał się na kocurze, który nawet nie wiedział, jak bardzo sobie podpadł w tym momencie.
- Sugerujesz mi, że przytyłam? – warknęła, zrywając się z miejsca. – A widziałeś ty swój szeroki zadek? Naprawdę Jastrząb, tym sposobem nie wyrwiesz żadnej kotki ani kocura z Klanu Burzy. Widziałeś, jak bardzo niektórzy z nich są chudzi? Polecą na twój tłuszcz, a nie osobowość, która… Dobra. Ona też nie istnieje. To już zostaw sobie ten tłuszcz, będziesz miał czym podrywać – wymamrotała, zadowolona z tego, co z siebie wyprodukowała.
Dostrzegła chwilowe zawahanie się w wyrazie jego pysku. Chciał coś powiedzieć, ale zmienił zdanie z najprostszego powodu. Znał w końcu Skałę jak nikt inny, wychowywali się razem i po dziś dzień spędzali ze sobą dużo czasu, pomimo faktu, że bury miał teraz masę obowiązków jako zastępca. Zapewne dobrze wiedział, że dyskusja z nią nie ma sensu i jest tylko stratą czasu, bo upartej samicy nie da się przemówić do rozumu.
- Patrząc na to, że tylko siedzisz i płaczesz, to tak – urwał, odwracając głowę. – Nazbierało ci się trochę ciałka pod futrem – stwierdził dosyć odważnie, przy okazji w ostatniej chwili ratując się przed atakiem siostry. Tylko się odsunął, ale to wystarczyło, by czarna łapa przecięła powietrze tuż przy jego nosie.
- Tak myślisz? To patrz. – Precyzyjnie pacnęła go w bok, ale tym razem było to w formie zabawy. – Gonisz spaślaku.
I uciekła, odrzucając każdą dołującą ją ostatnio myśl. Wiatr smagał ją po futrze, kiedy w pędzie wymijała przeszkody na swej drodze, w postaci drzew i krzewów. Zaledwie na sekundę odwróciła głowę, by z satysfakcją dostrzec brata biegnącego tuż za jej ogonem. Zaśmiała się, czując się na powrót jak kociak. Te beztroskie chwile z dzieciństwa, kiedy pomimo braku miłości rodzicielskiej, potrafiła cieszyć się ze wszystkiego, nawet wtedy, gdy było źle.
***
Nieufnie wpatrywała się w krew na łapach za każdym razem, gdy coś upolowała. Zamiast futra i piór piszczek, widziała strzępy burej sierści. Potrzebowała chwili, by uświadomić sobie, że to tylko wytwór jej wyobraźni i nie ma co się przejmować. Postąpiła dobrze i z kimkolwiek nie rozmawiała, potwierdzał to. Krocząca Gwiazda oszukała ich wszystkich, nie robiła nic dla dobra społeczeństwa i tak naprawdę była tylko pasożytem, niszczącym ich od środka.
Przez nią stali się słabi, Klan Gwiazd zesłał im problemy ze zwierzyną, a Jastrzębi Podmuch zwariowała i przepłaciła za to wszystko życiem. Skalny Szczyt zabiła w dużej mierze dla niebieskiej kotki, bo w końcu to ona widziała te znaki, które wskazywały na problemy z ich ówczesną liderką. I to ona zrobiła pierwszy krok w drodze ku wolności.
Zadrżała, gdy ktoś musnął ją ogonem po grzbiecie. Momentalnie zawiesiła wzrok na przemykającym z boku burym futrze i odetchnęła z ulgą.
Jej brat jako przywódca, kto by się tego spodziewał? Nie miała nic do tego, bo i tak nikt z aktualnych wojowników Klanu Wilka, nie byłby w stanie zająć się nimi lepiej. Jastrzębi Cień, a raczej już Gwiazda, był chociaż rozsądny, co z trudem przechodziło jej przez myśl, bo i tak miała brata za skończonego idiotę. Po prostu miał zbyt wiele szczęścia w życiu.
- W tym momencie, gdybym był wrogiem, mógłbym cię zabić. Siedzenie z dala od obozowiska i ryczenie to coś, co nie przystoi prawdziwemu wojownikowi, nie sądzisz? – mruknął, przysiadając się obok.
- Widzisz, mógłby mnie ktoś zabić, ale jeszcze nie zabił i nie zabije nigdy. Potrafię uważać, nie miej mnie za idiotkę pokroju naszej matki – palnęła bez namysłu, gdyż jej myśli momentami aż za bardzo krążyły wokół zmarłej.
Dobrze zrobiłaś, przestań się zamartwiać – Podpowiadał jej umysł, ale słuchanie go nie było takie łatwe. Przeklinała siebie, bo za każdym razem, gdy pozwalała sobie na takie ujawnianie emocji, czuła się słaba.
- Matka nie żyje – wymamrotał to z obojętnością, ale była prawie że pewna, iż usłyszała w jego głosie pogardę. Wiedział, co ją martwi i specjalnie zawiesił się na tym temacie. Za bardzo wykorzystywał jej chwilowy stan, a ona nie mogła dawać się zwodzić, jak zwykły mysi móżdżek.
- Wiem. Bo ja ją zabiłam, czyszcząc ci legowisko lidera. Bądź wdzięczny, braciszku, bo w końcu – urwała, odchrząkując – zasłużyłeś na to – dodała przesłodzonym tonem głosu.
- Sama to powiedziałaś przed całym klanem, więc nie rozumiem, o co ci teraz chodzi. Śmiejesz się z samej siebie? Uznałaś, że jestem dobrym zastępcą i będę dobrym liderem, a oni to poparli – kontynuował, przypominając jej coraz bardziej tamtą chwilę.
- Tak, tak właśnie powiedziałam. Nie musisz teraz tego wspominać, przecież kochałeś mamusię, a mamusia kochała cię. Byłeś w końcu jej małą kopią – rzuciła z lekkim ukłuciem zazdrości. - A jak zepsujesz swoje życie, to zaraz będziesz i dużą.
Niby nie chciała jej pamiętać jako swojej rodzicielki, ale czuła się, jakby piętno bycia gorszym dzieckiem zostało przypisane do niej na stałe. Nienawidziła być gorsza od brata, a teraz pozostało jej się z tym zmagać.
<Jastrząb?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz