Odpoczywał, ciesząc się ostatnimi promieniami słońca. Czemu ostatnimi? Bo robiło się ciemno. Lubił te ciepło, rozlewające się po jego grzbiecie. Było... miłe i relaksujące. Tak się jednak złożyło, że dołączyło do niego kocię. I to te należące do Pokręconego Łba! Nie rozumiał co trudnego było w upilnowaniu bachorów, mimo to osobnik ten był rudy z małą ilością bieli, co sprawiało, że tolerował go. Czasami nawet "wychowywał" lub po prostu wpajał mu wartości, które cenił. Musiał w końcu kiedyś przejąć pałeczkę po nim i pilnować czystości ich rasy.
- I wtedy możesz mu przylać - skończył swój wywód na temat tego, jak powinien sobie radzić w przypadku, kiedy jakiś nie rudy mu zacznie pyskować.
- Nie przeszkadzam?- przesłodzonym głos przerwał ich naukę.
- Skądże. Rozmawiamy sobie tutaj - z wielkim uśmieszkiem odezwał się młodszy rudzielec. Prychnęła cicho.
- To dobrze. Drogi Żarze, dlaczego siedzisz tylko na dupie i nic nie robisz? Czemu inni robią coś za ciebie? Polują? A ty w ogóle? Tłumacz się!- warknęła, strzepując ogonem.
- Ja? Mam się tłumaczyć? Tobie? - zaśmiał się.
Nie wierzył, że kocię zażądało od niego czegoś takiego. Jeszcze narzekało, że nic nie robił. Chyba tej małej klusce się coś pomyliło. Był dorosłym, silnym wojownikiem, który miał większą władzę od takiego wypierdka sowy.
- Posłuchaj uważnie. Inni polują, bo taką mają pracę, jasne? To ich obowiązek. Ja jako wojownik czystej krwi, zajmuję się patrolowaniem granic. Dzisiaj skończyłem swoją robotę i odpoczywam.
- Właśnie! Nie rozumiesz? Granice są duże, ty pewnie też byłabyś zmęczona, gdybyś chodziła po nich, pilnując porządku - poparł go Falka.
Kotce najwyraźniej to nie wystarczało. Naprawdę płeć żeńska mocno go irytowała. Co nie poznał nowego członka rodziny, te samice zaczynały drzeć się na niego, wytykać jego rasizm i inne rzeczy, propagując miłość i przyjaźń. No naprawdę! Co za chora rodzinka... Przynajmniej Falka, jako jedyny kuzyn, podzielał jego zdanie i wlepiał w niego oczka, chłonąc każde słowo. Cieszył się z tego, bo udowodnił wszystkim tutaj, że kocury są naprawdę mądrzejsze od kotek. No i mógł na luzie z kimś pogadać, nie będąc okrzyczanym przez wściekłe rude zdrajczynie krwi.
- Ale często leżysz i nic nie robisz! - dyskutowała.
- Tak? Jak taka mądra jesteś, to idź sobie na granice. Zobaczymy jak sobie poradzisz. Pewnie nie wrócisz przed wschodem słońca i cię po drodze coś zje. To nie jest bezpieczne mała. Ja tu się narażam, aby klan był bezpieczny. Przestań zachowywać się jakbyś miała kija w tyłku i nie zgrywaj takiej mądralińskiej, gdy nie masz za grosz doświadczenia w wojowniczych obowiązkach. I nie kłóć się ze mną! Będziesz mogła, gdy dorównasz mi wzrostem, a teraz spadaj, jak twe kotkowe ego zostało urażone. Nie chcę słuchać jęków, że wszyscy są równi. Tak nie jest. Nigdy nie było. Inaczej borsuki nie zjadałyby nas, my nie zjadalibyśmy królików, a one roślin.
<Zachód?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz