*przed śmiercią Piasek i rewolucją*
Udało mu się postawić temu parszywemu nierudemu idiocie? Czuł dume, prawdziwą. W końcu zrobił znaczny krok ku pewności siebie. Jak widać jego metoda działała i pomógł kocurowi uwolnić się od poczucia gorszości. Żaden rudzielec nie powinien być tak podle traktowany. Byli w końcu tą lepszą partią. Chciał wyrazić swoje zadowolenie, pochwalić przyjaciela, lecz nagle rudzielcowi poplątały się łapy i poleciał wprost na jego bok, powodując, że oboje się wywrócili.
Chwilę zajęło mu zrozumienie sytuacji. Byli blisko, bardzo blisko, a pysk kocura zatopił się w jego futrze. Zalało go dziwne uczucie. W jednej chwili wszystko zamarło, serce zwolniło, a świat dookoła stracił na ostrości. Trwało to jednak parę sekund. Nie zauważył nawet, kiedy Rudzik odskoczył, dopiero jego słowa wyrwały go z tego odrętwienia.- Przepraszam, przepraszam, przepraszam - jęczał przerażony Rudzik. - Nie chciałem, naprawdę! Przepraszam! P-pobrudziłem cię? O-oj, g-głupie p-pytanie. J-jesteś c-cały w piasku - westchnął, niepewnie wystawiając łapę i strzepując drobinki brudu z boku leżącego kocura.
Chyba musiał wyglądać dość nietypowo. Pysk miał lekko rozchylony w zaskoczeniu, nadal leżał, obserwując jak kocur oczyszcza mu sierść.
Odchrząknął, zerkając na boki nadal z widocznym zdezorientowaniem, po czym usiadł.
- Nic się nie stało - zapewnił. - Zdarza się... - Właściwie to zapomniał, co chciał mu wcześniej powiedzieć. Patrzył tak na niego, a on odwzajemnił spojrzenie. Zamrugał po czym, ponownie odchrząknął. - To... eee... mentor... Znaczy... - plątał mu się język. - Dobrze mu powiedziałeś! Niech zna swoje miejsce.
- J-jesteś chory? - nagle zadał pytanie.
Zdziwiony ponownie się zawiesił, próbując zrozumieć słowa, które do niego kierował. Co się z nim działo? Czuł się tak, jakby coś sprawiało, że nie potrafił myśleć.
- Czemu tak sądzisz? - w końcu zapytał.
- R-robisz ekhrm c-co chwilę...
No tak... tak... tak chyba rzeczywiście robił. Otworzył pysk, ale go zaraz zamknął. Rudzikowy Śpiew wyglądał na zaniepokojonego. Jeszcze pomyśli, że go zepsuł tym, jak wpadł w jego futro. Chociaż w pewnym sensie tak było.
- Po prostu... Nikt jeszcze przypadkiem się do mnie nie przytulił... i jestem... zaskoczony... To coś... nowego...
Wojownik wyglądał na zdziwionego.
- J-ja często p-p-rzytulałem się do siostry - miauknął, dodając chwilę później z wyczuwalnym smutkiem w głosie. - O-ostatnio m-mam z nią g-gorszy kontakt... T-tęsknie za przytulaniem k-kotów, które lubię. R-rodzice cię n-nigdy nie p-przytulali?
Do siostry... on i Zmierzchowa Łapa, byli równie bliscy, jednak przez jej bronienie nierudych, ich relacja również uległa pogorszeniu. Ale raczej nie pamiętał, aby kiedyś się tulili.
- Wychowywała mnie matka, a później jeszcze liderka, ojca nie znam. Nie tuliła mnie nigdy. To są kocice twarde, znaczy... - przerwał, biorąc oddech, aby powstrzymać złość. - Moja matka już nie żyje. Ktoś ją zamordował... Ale była twarda. Też mam siostrę, ale jest okropnym mysim móżdżkiem. Zero wsparcia, tylko narzeka, że och Żar, bądź miły dla innych, oni nie są wcale od nas gorsi - prychnął. - Ma pod ogonem mnie, wzdycha tylko do tych nierudych. A moje ciotki? Mam dwie - tak dodał, bo Rudzik mógł o tym nie wiedzieć. - Jedna ma pstro we łbie, plotluje o wszystkim, druga drże się i nienawidzi nas, bo jesteśmy dziećmi jej siostry. Nie lubiły się. A ich dzieci? Moje kuzynostwo? To przeklęte kotki! Każda mnie poucza, wszystkie pyskują i każą mi lubić koty, którymi się brzydzę. Normalnie coś mnie trafia, gdy słysze ich bezczelny głos. Ale na szczęście mam jednego kuzyna, on jest rozsądny. Podziela moje zdanie, lecz jego siostra, próbuje go zmanipulować i odebrać jedynego kota, który poprawia mi nastrój... Znaczy... ty też mi poprawiasz nastrój. Ale nie jesteś w moim klanie, nie widujemy się często... - westchnął. - Chociaż dobrze, że nie urodziłeś się w tym miejscu. Zrobiliby ci pranie mózgu i nie lubiłbyś już mnie... tak jak wszyscy... A nierudzi te wronie strawy, co udają poszkodowanych, wyżywaliby się na tobie. Pokręcone, wiem. - Zboczyli nieco z tematu, ale musiał to powiedzieć. Zbyt długo tłamsił te słowa, bo nikt nie chciał go słuchać. Dla nich mówił same głupoty!
<Rudziku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz