- J-je... j-je... j-jesteś... O-o... o-okro... o-okropnym... n-nie... n-nie... n-nieczułym p-potworem... a-ale... n-nie... n-nie... nie p-potraf-fię... n-nie p-potrafię c-cię... n-nienawidzić...
Usłyszała te słowa i poczuła ból we wnętrzu. Nie dało się go opisać normalnymi słowami. To był taki ból, który czuła, gdy patrzyła na martwe, pozbawione blasku oczy spalonego ciała Zwęglonego Futra. Taki sam ból, który rozrywał jej pierś, za każdym razem, gdy przypominała sobie, że była morderczynią. Zamordowała niewinnego kota. Ten sam ból, towarzyszący jej podczas opłakiwania śmierci rodziców.
Te słowa zabolały.
Czarna zastępczyni położyła uszy. Całą siłą podświadomości próbowała utrzymać chłodne, obojętne spojrzenie. Ale w takiej chwili to było zbyt ciężkie.
- Masz rację. - Powiedziała w końcu bez wyrazu. Zmęczonym głosem. Pozbawionym czegokolwiek. - Jestem potworem.
Odwróciła się bez słowa i zostawiła Wilczą Zamieć, nie potrafiąc opanować myśli. Drżąca Ścieżka się nie mylił. Była taka sama, jak Piaskowa Gwiazda. To bolało, ale Kamienna Agonia wciąż bała się, że z każdym kolejnym uderzeniem serca zmienią się w tą cholerną tyrankę. Że już niedługo będzie tak samo wyprana z jakichkolwiek uczuć.
**
Stało przed nią królicze truchło. Leżała, nie jedząc, wpatrując się jednak pustym wzrokiem w zwierzynę. Coś wewnątrz sprawiało, że miała ochotę krzyknąć raz a dobrze, tak głośno, żeby przepłoszyły się wszystkie ptaki. Rozrzucić skały, rozsadzić drzewa. Nie wiedziała, czy nienawidziła tego, jak wiele zawodu zafundowała bliskim, czy Wilczej Zamieci, która samym swoim istnieniem przywołała problemy. Kotka chciała o tym wszystkim zapomnieć, zapomnieć o Wilczej. Zapomnieć o intrygach, w które była wmieszana.
Co by zrobił Zwęglone Futro?
Czy wciąż musiała się nad tym zastanawiać?
- Nie jesz? - Syknęła Szczypior za jej plecami. - Niedługo powinnaś wyznaczyć koty na wieczorny patrol, a, jak widać wciąż tego nie zrobiłaś.
Córka Królik strzepnęła ogonem i położyła uszy, ale nic nie odpowiedziała. Cały gniew starała się tłumić w środku. Zmrużyła oczy ze złością. Szczypiorkowa Łodyga niszczyła jej wszystko. Była idiotką!
- Naprawdę zależy ci na tej Wilczej Zamieci? - Prychnęła szylkretka i zaśmiała się z nieukrywaną drwiną w głosie. - Jesteś żałosna, tak samo jak twoja matka była, i wszyscy twoi poprzednicy. Zaraz się popłaczesz?
Kamienna Agonia poczuła, jak drgają jej łapy i wstała, piorunując ją wzrokiem.
- Mówiłam ci - Syknęła. - żebyś zamknęła swoją wstrętną rudą jadaczkę!
Odwróciła się od Szczypiorkowej Łodygi i ustała pod jedną ze skał, by wygłosić wieczorny patrol.
- Na patrol graniczy pójdą Szczypiorkowa Łodyga, Borówkowa Mordka i Fretkowy Bieg. - Powiedziała donośnym głosem. Chciała tylko pozbyć się Szczypiorkowej Łodygi z obozu.
**
Kamienna Agonia nie wiedziała, czy powinna ponownie pójść do Wilczej Zamieci. Nie chciała tam wracać, cholernie nie chciała z nią rozmawiać. Ale robiło się ciemno, a Wilcza nie wydawała się zainteresowana powrotem. Nawet Zajęcza Gwiazda spytał się, czy wszystko z nią dobrze. Nie potrafiła powiedzieć ani słowa bez żadnego kłamstwa.
Musiała się w końcu zdecydować i wyszła z obozu, kierując się w stronę granicy z Klanem Wilka. Jakie kolejne słowa usłyszy?
Podniosła pysk, gdy tylko ujrzała wychudzoną sylwetkę siwej wojowniczki.
- Nieważne, jak bardzo nie chcesz mnie widzić. I za jak okrutnego potwora mnie uważasz. Powinnaś wrócić do obozu. - Miauknęła z cichym warkotem Po prostu. Nie wiedziała, co czuć w stosunku do Wilczej Zamieci. Bała się być taka jak Piaskowa Gwiazda. Bała się być potworem. Bała się ranić uczuć innych, a mimo to dalej to robiła, bo nie potrafiła inaczej.
Nie usłyszała odpowiedzi. Kotka nachyliła się do Wilczej Zamieci.
- Nie musisz być wyjątkowo inteligentna, by wiedzieć, że nie lubię słabości. - Syknęła, i w tej chwili czuła, że nie zwracała się nawet do Wilczej. Czuła, że mówi do samej siebie. - A stchórzyłam, bo cholerna Szczypiorkowa Łodyga sprowokowała mnie do powiedzenia tych słów. Nie bądź głupią, wronią strawą. I jeśli kiedykolwiek będziesz chciała usłyszeć ode mnie jakiekolwiek rady, to dam ci jedną. Nie ulegaj takim kotom!
Nie wiedziała, co popchnęło ją do wypowiedzenia tego zdania. Ale miała już zbyt dość Szczypiorkowej Łodygi. Zbyt dość, że szylkretka potrafiła manipulować jej uczuciami. Sprawić, że powiedziała coś potwornego, przez co nawet pręty jej żelaznego serca nie zdołały powstrzymać okropnych myśli. Kamienna Agonia była cholernie wściekła na nią. Na siebie. Na wszystko wokół! Stchórzyła i była tego świadoma, a jednak coś starało się powstrzymać ją przed tym stwierdzeniem. Całą siłą woli powstrzymywała się od krzyku wściekłości, który zbierał jej się w środku pod wpływem nadmiaru emocji.
<Wilcza?>
uh, jak ją tu Wilczą bardziej podpuścić do wybuchu emocji :hehe_cma:
OdpowiedzUsuń