- Nie wiem, czy to dobry pomysł... - zaczął cicho Słonecznikowa Łapa. Oby wymyślił coś mądrego!
- Dlaczego? - spytała zdziwiona szylkretka, zatrzymując się kilka lisich ogonów od nich.
- Uch... Źle się czuję - skłamał, kładąc po sobie uszy. Szepcząca dobrze wiedziała, że ten kłamie. O dziwo nie było tego tak bardzo widać. Kocur spuścił wzrok i wbił go w ziemię, kilka razy nerwowo machając przy tym końcówką ogona. Sikora chyba mu uwierzyła bo podeszła do niego, po chwili gdy kocur podniósł wzrok kocica powiedziała:
- Powinieneś pójść do medyka. Dlaczego nic nie powiedziałeś? - spytała, niemal z wyrzutem.
- Na pewno? Po prostu boli mnie brzuch, to na pewno samo przejdzie... – powiedział kremowy - Może to tylko stres?...
Zaraz…..to jeśli już uratuje tylko jego! A ona będzie musiała iść i tak! Czyżby nie zauważył jej błagalnych spojrzeń? Albo ją zignorował! Nagle przypomniała sobie pewną rzecz, która skutecznie może ją uratować. Pokręciła przecząco łebkiem patrząc na brata, po czym owinęła wokół niego ogon. Zdziwiony kocur chciał coś chyba powiedzieć, ale przed nim odezwała się ich matka.
- Powinieneś jednak iść do medyków. A co, jak to jest coś poważniejszego? Szepcząca, odprowadzisz go?
Kiwnęła głową, po czym za pomocą swego długiego ogona owiniętego wokół Słonecznika skierowała go ku legowisku medyka. Zdziwiony kocur nie wiedział chyba co począć. Może pomyślał, że i ona mu uwierzyła? Kto wie. Weszła wraz z nim do legowiska medyka, po czym przylgnęła do ściany każąc gestem głowy bratu zrobić to samo. Po chwili zobaczyła jak Sikorkowy Śpiew układa się obok Dzikiego. Rudy nie był zadowolony, gdyż lekko wyszczerzył kły, lecz starsza nie chciała mu odpuścić spędzenia czasu razem z nią. Po chwili przyłączył się do nich Orzechowe Futro. W legowisku medyka nie było nikogo, gdyż Jeżowa Ścieżka i Stokrotkowa Łapa wyszli na trening i jeszcze nie wrócili. Odczekała jeszcze chwilę po czym zaczęła powoli przekradać się do legowiska uczniów. Uczeń Burzowej Nocy zrobił to samo i już po chwili znajdowali się w bezpiecznym cichym miejscu. Nie było tam nikogo poza Szemrzącą Łapą, która drzemała w najlepsze. Najwyraźniej skończyła trening przed nimi. Szepcząca Odwróciła się do swojego brata, po czym uśmiechnęła się do niego. Była z siebie dumna, że znalazła wyjście z tej całej sytuacji z Dziką Łapą i Sikorą.
<Słoneczniku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz