Siedział i gapił się w ścianie, kiedy ktoś zakłócił jego spokój. Była to Północny Mróz. Wcześniej słyszał jakieś krzyki, ale nie zwrócił na nie żadnej uwagi. Nie miał chęci i sił dopytywać. Z dużym prawdopodobieństwem by się zdenerwował, a nie mógł jeszcze bardziej krzywdzić swoich nerwów.
- Dobry. Mam kolca w łapie - burknęła.
- Siadaj - Machnął ogonem wskazując na mech.
Kolec w łapie. To zajmie tylko chwilę. Ruszył do składziku z ziołami i wziął trybule, która miała prócz właściwości łagodzących ból brzucha, również i właściwości w zapobieganiu infekcji. Złapał kilka z nich i wrócił do poważnej kotki. Akurat było mu to na rękę, bo ochoty do rozmów to on nie miał. Położył lekarstwo na ziemi, po czym zaczął oglądać łapę ze skaleczeniem.
- Unieś ją wyżej - miauknął, sprawdzając stan opuszek.
No... Kolec był dość głęboko, ale wierzył, że Północny Mróz szybko się wyliże. Była w końcu silną kotką; co z tego, że kompletnie jej nie znał, ale plotki o jej charakterze wystarczyły mu za pewnik. Gdyby nie była tak jak ją opisują, to nie byłoby plotek.
Wojowniczka siedziała prosto, nie zwracając uwagi na zabiegi. Pewnie chciała szybko stąd wyjść i wrócić do swoich obowiązków. Czekała ją jeszcze tylko jedna nieprzyjemna rzecz. Mianowicie... usuwanie kolca. Złapał zębami za jego koniec i pociągnął. Wyszedł szybko; w końcu robił to już od wielu księżyców, więc miał w tym jakiś profesjonalizm. Trysła krew. Dobrze, że na mech, a nie ziemię. Plamy po niej trudno się zmywa, a posłanie można zawsze wynieść. Przeżuł trybule na papkę i zakleił nią łapę kotki, owijając pajęczyną, która zwisała z sufitu. Kiedy stwierdził, że wszystko się trzyma, miauknął do pacjentki:
- Nie dotykaj nią ziemi. Daj łapie czas, aby się zagoiła. Nie biegaj, ani nie zdejmuj opatrunku. Chroń go od zabrudzeń, bo inaczej tu wrócisz w gorszym stanie. Jakieś pytania?
<Północny Mrozie?>
Wyleczona: Północny Mróz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz