- Będziemy dziś się uczyć polować, uważaj tylko na tę wodę. Tylko zamiast same teorii będziemy ćwiczyć praktykę. Koniec tego dobrego.
Słonecznikowa Łapa drgnął i nerwowo pomachał ogonem. Czy był już gotowy? A co, jeśli zawiedzie? Najpewniej spłoszy wszystkie okoliczne zwierzęta, gdy tylko się do tego zabierze!
Wziął głęboki wdech i postarał się być dobrej myśli. Nie mogło mu pójść aż tak źle, prawda? Taką przynajmniej miał nadzieję...
Kiedy w końcu zdołał jakoś ukoić nerwy, zobaczył, że Burzowa Noc odeszła już całkiem daleko. Chcąc ją dogonić, całkowicie zapomniał o danej mu przestrodze - poślizgnął się i przewrócił wprost w kałużę, mocząc się przy tym cały. Postanowił się tym jednak nie przejmować - jasne, było jeszcze dosyć chłodno, a błoto troszeczkę mu przeszkadzało, ale starał się o tym nie myśleć. Przecież wojownicy muszą wytrzymywać gorsze rzeczy!
Po krótkiej chwili truchtu zrównał swój krok z mentorką. Nie potrafił jednak iść spokojnie - był taki przejęty! To miał być pierwszy raz, kiedy pozwolono mu samemu coś upolować. No, prawie samemu. Musiał dobrze zaprezentować się przed kotką. Nie chciał, żeby uznała go za nieudacznika. To chyba oczywiste, prawda?
- Dobrze, Słonecznikowa Łapo - głos wyrwał go z rozmyślań - Zatrzymaj się i powąchaj. Czy coś czujesz? Jeśli tak, to co?
Uczeń wciągnął powietrze w nozdrza i skupił się, próbując sobie przypomnieć poszczególne zapachy. Kilka starych tropów i... ach, ten był dość świeży! I, na szczęście, znany kocurkowi.
- To królik - odpowiedział cicho. Był tego niemal pewien, ale zawsze pozostawał pewien margines błędu. Nie chciał więc wypaść na przesadnie zuchwałego czy pewnego siebie.
Błękitna kiwnęła głową, po czym dała mu wyraźny sygnał, aby dalsze kroki podjął sam. Głośno przełknąwszy ślinę, kremowy przybrał łowiecką postawę. Ukradkiem spojrzał na pysk nauczycielki, ale nie mógł z niego za wiele wyczytać. Zaczął powoli, bezszelestnie zbliżać się do swojej ofiary. Kiedy uznał, że zbliżył się wystarczająco, skoczył i zatopił pazury w zwierzęciu, starając się trafić tak, by od razu je uśmiercić. Cóż, nie do końca mu to wyszło - uchaty zaczął się szamotać, ale nie mógł uciec przez ranę na tylnej nodze. Słonecznik wykończywszy go, podniósł piszczkę i udał się w stronę Burzowej Nocy. Liczył, że ta nie widziała jego początkowego błędu. Albo chociaż nie uzna tego za tak ważne.
Położył gryzonia przed wojowniczką, czekając na jej wyrok. Nie chciał spoglądać jej w oczy - odrobinę wstydził się swojej niezdarności.
- Ładnie sobie poradziłeś - powiedziała z uśmiechem - Możemy już wracać.
Zdziwiony kocurek odwzajemnił gest i podniósłszy swoją zdobycz, zaczął dumnie kroczyć do Obozu. Nawet nie zwracał takiej uwagi na chłód...
***
...co było okropną decyzją, o czym przekonał się dwa wschody słońca później. Obudził się już czując się słabo. Było mu zimno, mięśnie go bolały, a każdy pojedynczy dźwięk niesamowicie go drażnił. Po prostu wspaniale.
Jęknął cicho, wstając i prostując łapy. W przeciwieństwie do swojego ostatniego symulowania bólu brzucha, teraz naprawdę niedomagał. Ale czy powinien pójść z tym do medyka? Przecież nie było aż tak źle, huh? Nie zamierzał być balastem dla klanu - nie powinien użalać się nad sobą jak mały kociak! W końcu był uczniem i takie coś już mu nie przystoiło!
Zmusił się więc do opuszczenia legowiska i stawienia się tam, gdzie czekała na niego Burzowa Noc. Prawdopodobnie od razu poznała, że coś z kocurem było nie tak. Nie należało to bowiem do faktów łatwych do zamaskowania.
- Wszystko dobrze? - zapytała.
Kremowy przytaknął, uśmiechając się blado. Nie musiała się o niego aż tak martwić, był już dużym kotem i potrafił o siebie zadbać! Tak przynajmniej uważał. Do momentu, w którym zaczął trząść się tak, że jedynie ślepy i głuchy mógłby nie spostrzec.
Zmuszony został więc do powrotu do obozu i konsultacji u Jeżowej Ścieżki. Niestety.
- To było bardzo nieodpowiedzialne - skwitował medyk, podając mu przy okazji jakieś silnie pachnące kwiaty - Masz, wąchaj.
Słonecznikowa Łapa posłusznie wykonał jego polecenie, jednocześnie zastanawiając się, czy jego mentorka będzie na niego zła.. Jeśli tak, to jak bardzo?...
< Burzowa Noc? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz