Związek Fasolowej Łodygi i Huragana kwitł w najlepsze, mimo wszelkim przeciwnościom i faktem, że wciąż musieli się ukrywać. Pointka za każdym razem, jak wychodziła z obozu i spotykała się ze srebrnym kocurem, czuła, jak rozpiera ją szczęście. Szczęście, jakiego nigdy wcześniej nie czuła. Spędzając czas z Huraganem miała wrażenie, jakby już nic nigdy nie miało jej grozić, a przeszłość, twarde, niesprawiedliwe zasady Klanu Gwiazdy nigdy nie istniały i nie miały istnieć. Była jednak też druga strona. Sumieniem młodej medyczki targały wyrzuty sumienia, że by żyć własnym życiem i cieszyć się nim, musiała okłamywać bliskich i ukrywać przed nimi prawdę. Że musiała rzucić i tak nie szczerą przysięgę i wszystkie zasady, jakich powinna się trzymać. Że zdradza w ten sposób Potrójny Krok - kota, który nauczył ją prawie wszystkiego, co teraz wiedziała, zaraził pasją do ziół i nauki kociej medycyny oraz przyjaciela, nawet jeśli nie zawsze potrafili ze sobą rozmawiać. Dlaczego jej życie nie mogło być prostsze? Gdyby nie to, że Klan gwiazdy ustalił te swoje durne, bezsensowne reguły, to wszystko nie miałoby miejsca. Próbowała z nimi rozmawiać, jednak zostawili ją bez żadnego znaku...
— Wszystko dobrze? — znajomy, ciepły głos wyrwał ją z zamyśleń. Huragan leżał obok niej na brzuchu, spoglądając na nią zmartwionym spojrzeniem pomarańczowych oczu. Fasolowa Łodyga przetarła łapą oczy, a odetchnąwszy cicho, posłała ukochanemu czuły uśmiech.
— Mhm. — wymruczała, przekręcając się na bok by wtulić w nos w jego kojące, srebrne futro. Huragan jednak nie wyglądał na zadowolonego tą odpowiedzią.
— Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć. Jak coś cię trapi, to możemy o tym porozmawiać, może znajdzie się jakieś rozwiązanie. — zaproponował, polizawszy kotkę delikatnie za uchem.
— To raczej nie problem tego typu. — westchnęła, przymykając ślepia. — Muszę sobie sama z tym poradzić. — wytłumaczyła krótko. Sama stworzyła ten problem, teraz sama go będzie dźwigać. Młoda medyczka nie chciała wciągać w to kocura. On też miał na głowie własne problemy, nie potrzebował się przejmować jej własnymi. Nie chciała go też niepotrzebnie martwić tym wszystkim.
— Dobrze, tylko pamiętaj, że zawsze możesz przyjść z czymkolwiek ci leży na sercu i mi powiedzieć. — zamruczał kocur, na co Fasola skinęła głową. Była mu wdzięczna za wszystko. Za wsparcie, za miłość, za pojawienie się w jej życiu.
***
Niebo zostało przykryte ciemną płachtą nocy, na której powoli szybowały szare chmury, oświetlone jedynie nikłym blaskiem księżyca. Gwiazdy tej nocy zgasły, nie błyszcząc na tyle jasno, by przebić się zza obłoków. Fasolowa Łodyga dotarła na znajomą polanę, od razu szukając w ciemności Huraganu. Wyszła z obozu pod pretekstem zbierania ziół, jednak wiedziała, że prawdopodobnie Trójka nabiera coraz więcej podejrzeń, nawet jeśli starała się ograniczać jej wychodzenie poza obóz. Było to trudne, jednak wciąż nie powiedziała nikomu prawdy o niej i samotniku. Wiedziała, że ostatecznie będzie musiała to zrobić, jednak… bała się tego. Bała się reakcji Potrójnego Kroku czy Iglastej Gwiazdy. Teraz jednak musiała się cieszyć chwilą, jaką zyskała, dzięki kolejnemu kłamstwu. Nie wiedziała, ile im jeszcze takiego spokoju zostało.
— Huragan? — zawołała kotka, nie mogąc nigdzie dostrzec srebrnego. Zwykle, gdy tylko zobaczył, że przyszła, zaraz zjawiał się obok. Coś się stało? Fasola zmarszczyła zaniepokojona brwi i zaczęła się rozglądać po polanie. Nagle, usłyszała za sobą cichy dźwięk i nim zdążyła się porządnie odwrócić, coś na nią skoczyło. Kotka z kocurem przekoziołkowała parę razy i klika kocich ogonów dalej wylądowali na ziemi. Huragan posłał jej rozbawione spojrzenie, gdy ta, z niemałym szokiem wlepiła w niego morskie ślepia.
— Hej! Co to za atak z zaskoczenia? — miauknęła rozbawiona po chwili, uśmiechając się pod nosem.
— Stęskniłem się za tobą. — zamruczał Huragan, przytykając swój nos do nosa Fasolowej Łodygi, na co kotka odwdzięczyła się czułym uśmiechem.
— Ja też. — powiedziała miękko pointka, rozluźniając mięśnie. Zaczęło się od paru niewinnych czułości - lizanie za uchem, po nosie, policzku, aż dwójka zakochanych w miłosnym uniesieniu postanowiła zrobić kolejny krok. Chociaż oboje wiedzieli, jak to się skończy, żadne z nich nie myślało tej nocy o konsekwencjach, jakie będą ich czekały. W tamtej chwili liczyli się tylko oni.
***
I tak, po dwóch tygodniach od tamtego wydarzenia, u Fasolowej Łodygi zaczęły się pojawiać pierwsze objawy ciąży. Była dużo bardziej zmęczona niż zwykle, jej łapy i kręgosłup coraz częściej jej dokuczały, a mdłości napadały o najróżniejszych porach dnia. Dobrze wiedziała, że nie mogła tego wszystkiego trzymać dłużej w tajemnicy. Poprzedniej nocy ustaliła z Huraganem co teraz zrobią, więc zostało jedynie mieć nadzieję, że ich plan się powiedzie. Jeśli nie... wolała o tym nie myśleć. O poranku poszła do Iglastej Gwiazdy, który po tym, jak się o wszystkim dowiedział, miała wrażenie, że jej ojciec chce wypatroszyć samym wzrokiem Huragana. Jednak po długiej, ciężkiej rozmowie i bezustannym, wściekłym buczeniu pod nosem Igły, przywódca Klanu Wilka ostatecznie zgodził się na przyjęcie srebrnego samotnika do klanu. Zostało już tylko najtrudniejsze... zawiadomienie o ciąży Potrójnego Kroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz