- Wolałbym mieć takiego mentora niż gnić w żłobku całe dnie!- uderzył ogonem o ziemię. - Te mam prośbę, jak byś był kiedyś na zgromadzeniu, a mnie nie będzie, to napluj w twarz Płonącej Łapie, taka ruda kotka z czarny z klanu wilka. Tą, z którą się kłóciłem, proszę. Tak ode mnie! Będę twoim dłużnikiem!
Drobna Łapa zmrużył oczy w zamyśleniu. Doskonale pamiętał ten lisi bobek z Klanu Wilka. Ich trójka przekrzykiwała się na Zgromadzeniu. Kotka była dziwna, bardziej niż inne wilczaki. Skrzywił się. Poprzednie Zgromadzenie było bardzo ciekawe, ale jak wybierze się na następne to chętnie dokopie Płonącej Łapie.
- Jeszcze jej dokopiesz. Tym razem bez świadków. A ja ci chętnie pomogę. - wyszczerzył zęby w uśmiechu. Poruszył wąsami. - A co do mentora, to uwierz, lepiej gnić w żłobku niż trenować z Borsuczym Warkotem. Lizaczku.
Kolega prychnął, a Drobny zalał się falą śmiechu.
Od tego czasu trochę się zmieniło. Drobna Łapa nie miał już powodów do narzekań, gdyż trafił pod opiekę Mglistego Snu, zmieniając swoją pozycję. No dobrze, może tylko obecność Smutnej Ciszy go drażniła, ale z nią jeszcze się policzy. Lizaczek z kolei dostał z powrotem imię Zbożowa Łapa i powrócił do treningów. Tym razem pod okiem Jesionowego Wichru. Było to zaskoczeniem dla rudzielca i kolejnym powodem do zazdrości. A on to niby dlaczego swojego taty dostać nie mógł na mentora? Nawet jeśli znał odpowiedz, to niechętnie spoglądał na syna Zbożowego Kłosu, gdy ten wracał po szkoleniu do obozu.
Dzisiaj Drobna Łapa poznał kolejne ważne zioła. Powtarzał je pod nosem, żeby na pewno zapamiętać. Mglisty Sen obiecała zabrać go na zbieranie, korzystając z ładnej pogody. Oczywistym więc było, że nie mógł się doczekać.
- Halo, jest tu ktoś?
Drobna Łapa zwrócił spojrzenie w stronę wyjścia. Ujrzał Zbożową Łapę. Rudzielec ogonem zachęcił go do wejścia.
- Mglisty Sen poszła zobaczyć co z Ognikiem. Podobno strasznie darł japę. - miauknął, uśmiechając się szeroko. Kocurek nareszcie dostał jakąś karę. Najlepiej by było go porządnie sprać, lub wyrzucić z klanu, ale na razie tym również dało się zadowolić. - Co ci jest?
Na ostatnim Zgromadzeniu Zboże był grzeczny. Może nie chciał ryzykować karą? Rudzielec prychnął. Ale jeśli chciało się być łobuzem, nie należało się bać kar! On jakoś swoją jeszcze nosił.
- Jesionowy Wicher mnie przysłał. Strasznie chce mi się pić. - mruknął uczeń zastępcy.
Drobna Łapa wywrócił oczami.
- Odwodniłeś się, lisi bobku. Leć szybko napij się wody. Lepiej nie ryzykować omdleniami, czyż nie? - miauknął, a potem zmienił temat. - Jak ci idzie szkolenie pod okiem mojego ojca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz