Ponownie siedział przed wejściem do żłobka obserwując. życie klanowe było całkiem emocjonujące. Tu ktoś wychodził, znikając pomiędzy drzewami, a potem wracał z jakimś stworzeniem, które było składowane na stosie. Następnie ktoś inny podchodził i przynosił te cosie do żłobka mamie i innym karmicielką. Raz udało mu się podejrzeć ten dziwny posiłek. Był futrzasty i śmierdział jakoś tak dziwnie. Lepsze jednak było mleko, więc raczej nie tykał mięsa. Wracając jednak do obserwacji. Były jeszcze inne legowiska prócz żłobka. W jednym przebywał jego wujek, który był liderem. Chodził jakiś spięty i podenerwowany. Innym razem jakaś czarno-ruda kotka wchodziła do innego miejsca, jaskini skąd dobiegały jakieś głosy. Ciekawe kto tam był? Dodatkowo większe kociaki miały oddzielne legowisko i z rana wychodziły z dorosłymi poza obóz. Od mamy dowiedział się, że trenowali, aby zostać kiedyś wojownikami. Sam z chęcią by potrenował, bo żłobek wiał nudą. Może mógł przymusić kogoś, aby wytłumaczył mu jak to się robi? Akurat jak na zawołanie obok żłobka ktoś przechodził. Postanowił więc zrobić krótki wywiad, aby nie wzbudzać podejrzeń u mamy i innych mieszkańców żłobka. Do tego wykorzystał swój atut, czyli cichość i spokojność.
- Pseplasam pana! - zaczął, idąc koślawo w stronę wojownika.
Ych... Głupie małe łapki. Gdyby był większy może by udało mu się szybciej podejść do czarnego. Pewnie już wiedzą o jego małej ucieczce. Ciekawe czy mama będzie zła? Jak jej powie po co poszedł, to pewnie mu wybaczy. To, że już od małego chciał być silny powinno być powodem do dumy, nieprawdaż?
Kocur stanął i spojrzał na burego, który wlepiał w niego ogniste spojrzenie.
- Wie pan jak se tlenuje? - Usiadł przed nim widząc, że wojownik się zatrzymał i skupił na nim uwagę.
Czarny rozejrzał się. Pewnie nie cieszył się z faktu rozmowy z kociakiem. Mówiło się jednak trudno. Miał zamiar wymusić na nim wszystko co wiedział, a może nawet i więcej. Jednak ten pan był dziwny. Milczał jakby walczył sam ze sobą do odezwania się czy też olania kociaka. Jak zrobi to drugie, to pozna jego niezadowolenie. Nie będzie nikt go ignorował, a tym bardziej nie odpowiadał na grzecznie zadane pytania!
- Bo powiem mamie se ją wysywałeś - fuknął w końcu, aby zmusić tego kota do rozmowy. Liczył, że zmianka o Borsuczym Kroku sprawi, że się odezwie. Zauważył, że niektóre koty nieco się jej boją, co było mu na rękę. W końcu nie ma to jak wykorzystanie jej reputacji do swoich celów! Skoro miało się taką wpływową matkę, to trzeba było korzystać.
<Ciernista Zamiecio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz