Skała rozszerzyła swe brązowe ślepia, a jej futro jak to miało w zwyczaju – zwiększyło swą objętość.
- Ni jeśtiem miekką diupą! Jeśtem twalda! Twalda jiak plawdziwa skała! – wyrzuciła ostro, krzycząc niemalże na całe obozowisko, jak i nie dalej. Drąc się w niebogłosy, przyglądała się rudej z uwagą. W tej całej kłótni spostrzegła u niej pewną zaciekłość, która na pewno charakteryzowała idealnego wojownika. Co jeśli nie kłamie i cały klan naprawdę darzy ją respektem i szacunkiem, drżąc przed jej potęgą? Może osiągnęła już to, o czym czarna zaczęła marzyć niemalże od razu po urodzeniu? Przyjrzała jej się w zamyśle. Miała wściekły wyraz pyska… Wszystko by się zgadzało! Kocię musiało ją zobaczyć w akcji, by potwierdzić swoje domysły. Jeśli to okaże się prawdą, to właśnie znalazła sobie wzór do naśladowania. Poczuła jeszcze większą potrzebę zgrywania zaciekłej twardzielki.
– Udiowodnij, zie jieśtieś silna! – dodała niespodziewanie.
- Nic ci nie będę udowadniać, głupi bachorze – syknęła na nią i uderzyła ogonem w ziemię. Skała posłała jej spojrzenie pełne oburzenia. Liczyła na jakiś pokaz prawdziwej siły.
- Czili kłamieś! – miauknęła, przebierając z niecierpliwości łapkami w miejscu. Ruda wbiła pazury w ziemię, po czym chwilę się nad czymś zamyśliła.
- Chcesz zobaczyć, jak inni przede mną drżą? – zapytała – Okey, pokażę ci, głupi kłaku – chrząknęła i ruszyła do przodu, oglądając się po chwili na czarną – Na co czekasz? – prychnęła – Nie będę ci poświęcać całego dnia!
Kocię zrozumiało, iż ma iść za nią. Obejrzała się na żłobek. Stanowczo się od niego odsuwała, czego teoretycznie nie powinna robić. Aczkolwiek, kto w jej wieku nie wyrywał się na spacerki po okolicy? Nic jej się przecież złego stać nie może. Dogoniła tamtą, która tylko warknęła, kiedy ta zderzyła się z jej tylną łapą.
- Tyknij mnie jeszcze raz, śmierdzielu – mruknęła i zatrzymała się gdzieś na skraju obozu, a następnie rozejrzała się po nim i zatrzymała swój wzrok na pewnym rudzielcu. – DYMNE NIEBO! – wrzasnęła, aż czarna podskoczyła, nie spodziewając się tak głośnego dźwięku. – A ty się odsuń, kradniesz mi powietrze gnojku.
Skała olała ją i przyjrzała się, jak zgarbiony kocur przysuwa się w ich stronę.
- C-coś się s-stało? – wyjąkał. Córka Borsuczego Kroku lekko rozchyliła pyszczek ze zdumienia. Czyżby kotka jednak nie kłamała? Naprawdę na sam jej widok, ktoś mógł się aż tak stresować?
Już po chwili dostała cały, ogromnie przez nią wyczekiwany występ. Ruda wręcz rozstawiała nieznajomego po kątach, a ten wykonywał bez wahania każde jej polecenie i kulił się przy wszelkich obelgach. Najwyraźniej pastwiącej się sprawiało to przyjemność. Nim Skała zdążyła się obejrzeć, pokaz się skończył, a starsza obróciła się w jej kierunku z dominującym uśmiechem na pysku.
- I co? Nie wstyd ci, że zwątpiłaś, ty marna kupko sierści? – prychnęła.
- Chiba jeśteś tlochę fiajna – odparła, ze znudzonym tonem głosu, choć w środku buzowała z ekscytacji. Przecież to był niesamowity pokaz czystej dominacji! Tak z pewnością zachowują się prawdziwi wojownicy. Czarna miała teraz wzór do naśladowania, choć nie mogła się do tego przyznać, bo mogłoby to być dla niej upokarzające.
<Płonąca Łapo? c: >
Kur xD Płomień została autorytetem do czego to doszło XDDD
OdpowiedzUsuń