Jak zwykle biegała po całym żłóbku, starając się rozładować nadmiar swojej energii i pożytecznie spędzić czas. Może to, co aktualnie robiła nie było zbyt ambitne, ale zaciekle wmawiała sobie, iż w ten sposób ćwiczy siłę swych łapek.
Przy każdym okrążeniu zwalniała w okolicach wyjścia. Jasne promienie światła wzbudzały w niej coraz to większe zainteresowanie i szybsze bicie serca. W przejściu czuła lekki chłód, wydobywający się właśnie z tej oto dziury w ścianie. Zimno otaczało jej futerko, na co lekko drżała z ekscytacji. Długa i gęsta sierść sprawiała, iż niska temperatura jej nie przeszkadzała, toteż tym bardziej chciała już stąd wyjść. Ledwo poruszyła się o krok za daleko, a wielka łapa wciągnęła ją na powrót do środka. Matka kotki wydawała się momentami mocno zirytowana tym, iż musi siedzieć tutaj ze swoimi dzieciakami i pilnować, by żadne z nich nie zrobiło sobie krzywdy. Mało do nich mówiła, a mimo to Skała i tak darzyła ją ogromnym szacunkiem. W końcu, była to przecież taka silna wojowniczka, jaką ona chciała być! Nie widziała jej jeszcze w akcji, ale z niecierpliwością oczekiwała tego dnia.
- Siedź tu, bo nie zamierzam cię potem szukać po całym obozie – Borsuczy Krok prychnęła w jej stronę, wracając na swoje stanowisko do leżenia. Ułożyła się wygodnie i zmrużyła oczy. Nawet, kiedy pysk miała skierowany w innym kierunku, to czarna czuła jej wzrok na swoim futrze.
Młoda lekko się zdenerwowała, spoglądając z utęsknieniem w stronę miejsca, do którego prawie przed chwilą udało jej się dostać. Nie zrezygnuje tak łatwo ze swojego nieprzemyślanego pomysłu. Jakiekolwiek niebezpieczeństwa nie zjawią się na jej drodze, pokona je swymi potężnymi łapkami. Przynajmniej tak jej się wydawało, bo przecież nie może istnieć coś tak silnego, by jej niszczycielskie kończyny temu nie podołały. Westchnęła i wbiła pazurki w podłoże, szukając jakiegoś korzystnego rozwiązania tej nieszczęsnej sytuacji. Była na tyle cierpliwa, by poczekać na dogodny moment do ucieczki. Zresztą, chciała tylko trochę przyjrzeć się okolicy, nie będzie daleko uciekała, więc matka nie musi przejmować się tym, iż wyrządzi sobie na start jakąś krzywdę. Przesiedziała tak bezczynnie dosyć długo, denerwując się tym, jak bardzo marnuje swój cenny czas. W końcu spostrzegła pewną stabilizację oddechu u wielkiej, burej kotki. Czyżby ta zasnęła? Skała wiedziała, że to była jej chwila. Pędem rzuciła się do wyjścia i kiedy tylko przekroczyła próg, poczuła na swojej sierści powiew delikatnego wiatru. Było tu o wiele jaśniej niż w środku. Dlaczego ta cudowna kraina była przed nią tak chroniona? Rozradowana ruszyła przed siebie. Oczywiście nie zamierzała iść daleka, chciała tylko zwiedzić najbliższą okolicę i miała zamiar od razu zawrócić do środka. Im dłużej jednak zażywała świeżego powietrza, tym bardziej jej się tu podobało.
Uwagę kotki skupiła pewna czarna dymna tortie, której to umaszczenie niezwykle jej się spodobało. Stała tak wpatrzona w to ładne futerko, nim punkt obserwacji jej nie spostrzegł. Została zmierzona pogardliwym wzrokiem.
- Na co się gapisz? – nieznajoma wręcz fuknęła w jej stronę. Skała poczuła dreszcze ekscytacji, słysząc oschłość w jej głosie. Czyżby miała do czynienia z prawdziwą, silną wojowniczką? Ten dzień zapowiadał się cudnie.
Nie udzieliła jej odpowiedzi, gdyż stwierdziła, że w ten sposób wyjdzie na twardą. Jej towarzyszka z każdą chwilą wydawała się coraz bardziej zirytowana wbitymi w nią ślepiami kociaka.
- Wracaj do żłóbka, obóz to nie miejsce dla takich bachorów – dodała, na co Skała się jednak trochę zjeżyła. To określenie nie brzmiało na zbyt pozytywne, a to jej się ani trochę nie podobało.
- Będie tiutaj tiak długio, jak będię chciła! – odezwała się, strosząc się, aby wyglądać na większą i poważniejszą. Kotka stojąca przed nią prawdopodobnie miała ją bardzo gdzieś i traciła do niej cierpliwość. Czarna natomiast chciała pokazać się z jak najlepszej strony, aby wszyscy wiedzieli, iż w przyszłości będzie niezwykłą wojowniczką.
- To sobie bądź, mam to gdzieś. Najwyżej cię coś zje – została przez tamtą wręcz zlana, przez co poczuła się zraniona. Ona się tak nie będzie bawić. Bez wahania podbiegła do kotki i pacnęła ją swą masywną łapką w ogon. Poczuła się niezłomna, kiedy to zrobiła. Nie przejmując się konsekwencjami, jakich zapewne zaraz będzie świadkiem, powtórzyła swój czyn, tym razem wkładając w to więcej siły.
<Płonąca Łapo?>
Borsuk zabije nas obie xDD
OdpowiedzUsuńSzykuje się kocie MMA
OdpowiedzUsuń