Zasyczała, kiedy poczuła silne kły i pazury wbijające się w jej ogon. Odwróciła się, dostrzegając półdługowłosego kocura o soczyście zielonych oczach. Co on robił na terenach Klanu Wilka? Akurat trenowała ze swoim uczniem, Wilczą Łapą, kiedy obcy kot zaatakował ją od tyłu. Oburzona wojowniczka nie miała zamiaru mu tego darować. Rzuciła się na niego i przygwoździła go do ziemi, agresywnie przybliżając swój pysk do jego pyska. Kot zaczął się wyrywać. Ugryzła go kilka razy, ale ten wciąż się bronił. Na szczęście Północny Mróz do najmniejszych nie należała, a intruz był stosunkowo młody, i już po krótkiej szamotaninie ponownie przydusiła kocura do ziemi. Oboje dyszeli, wpatrując się w siebie. Kocica zawarczała gardłowo, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z nieznajomym kotem. Po kilku uderzeniach serca odwróciła głowę i zawołała swojego ucznia, a jej głos poniósł się echem po lesie.
- Wilcza Łapa! Wilcza Łapa! Chodź tutaj, zobaczysz samotnika! - wydarła się. No i gdzie był ten jej uczeń, kiedy był najbardziej potrzebny? Niechętnie podniosła silną łapę, którą przyciskała kocura do ziemi.
- Poszedł won - warknęła. - Albo zawołam patrol.
- Zatem tu jest więcej kotów, tak? - zapytał kocur, delikatnie wylizując potarganą przez wojowniczkę sierść - Chętnie ich poznam. I nie musisz być taka narwana. Och, i dla jasności, nigdzie się nie wybieram. Nawet nie próbuj mnie zmuszać.
- Co proszę? Poznałbyś ich? - zapytała złośliwie, mrużąc oczy niczym Borsuczy Krok - Och, proszę cię. Większość na dzień dobry pewnie by cię oskórowała… Proszę, nie uśmiechaj się jak głupek. Nie wierzysz mi? Zaraz będziesz miał okazję się o tym przekonać.
Z krzaków wyszedł Wilcza Łapa ze świeżą nornicą w pysku. Widząc swoją mentorkę i obcego kota, przez chwilę wpatrywał się w Północny Mróz ze zmieszaniem i niezrozumieniem. Kocica skinęła na niego ogonem.
- Zawołaj patrol. Nie chce opuścić terenów klanu.
Nie miała zamiaru babrać sobie łap krwią kocura, zwyczajnie nie miała na to ochoty. Nie była miłośniczką przemocy ani jej przeciwniczką, los kocura był jej zwyczajnie obojętny. Po prostu nie miała zamiaru pozwalać nikomu dotykać jej bez jej wyraźnego pozwolenia, a ten kocur naruszył jej strefę komfortu. Przysunęła bliżej do siebie swój obolały ogon. Skoro ona nie mogła wymusić na nim opuszczenia terenów, a targanie tego smarkacza do samej granicy absolutnie nie wchodziło w grę, to wolała posłać Wilczą Łapę po patrol. Zjeżyła się, gdy ten się poruszył. Jakaś część jej, ciągle spodziewała się ataku.
Spojrzała zimno na kocura, który jak gdyby nigdy nic mył swoją sierść. No bezczelny! Zupełnie, jakby nic a nic się nie stało. Gniew przemógł ciekawość. Miała do niego parę pytań. Kim był? Skąd pochodził? Czy inni samotnicy zagrażali klanowi? Ale nie odważyła się odezwać, bojąc się, że gdzieś niedaleko patrol już zmierzał w ich kierunku.
- Wolałbym o czymś porozmawiać - zamiauczał - Ta cisza mnie dobija.
- Jak się nie zamkniesz, to zaraz będziesz słuchał własnych krzyków cierpienia - warknęła, kładąc po sobie uszy. Podeszła do kocura i przewróciła go na plecy. Widząc jego zaskoczone spojrzenie, dodusiła go mocniej. Póki co nie wysuwała pazurów. W końcu… To był jeszcze kociak. Mógł być w wieku Wilczej Łapy lub księżyc starszy. Nie był aż takim zagrożeniem.
- O nic nie pytaj. Ma wyglądać na to, że cię przytrzymuję, kiedy przyjdzie patrol.
- Och, czyli będziemy udawać? - zapytał zielonooki, uśmiechając się szeroko. Północny Mróz bardzo chciała zedrzeć mu ten uśmieszek z pyska, ale nie dała tego po sobie poznać.
- Nie. I proszę. Wysil się na choć odrobinę przerażenia czy rozpaczy. Błagalny wzrok, prośby o litość, krzyki, cokolwiek. Nie boisz się mnie? - zapytała ze zdziwieniem. Kocurek przekrzywił w zamyśleniu głowę.
- Nie jesteś wcale taka straszna.
Kocica prychnęła, mrużąc ślepia. Sam się prosił o kłopoty.
- Lepiej nie oceniaj tego tak szybko. Poza tym… Kim ty w ogóle jesteś?
<Cichosza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz