Płomień od paru dni chodziła rozmyślając w kółko. Na głowie miała sporo. Nowe obowiązki jako wojownik, do tego zmiana legowiska. Teraz spała w jednym z jej byłą mentorką i bratem. Dymne Niebo często drżał podczas snu, a Płomień, leżąca blisko, okrywała go puchatym ogonem. Nie robiła tego jednak zbyt często, bo jeszcze kocur sobie coś ubzdura. Może i zaczęła zwracać większą uwagę na braciaka, ale bez przesady. Co za dużo to nie zdrowo, prawda?
Tym razem, będąc na polowaniu z Huraganem, uważnie go obserwowała. Kocur nie był do niej już tak miło nastawiony jak na początku ich znajomości. Unikał wręcz rudej, co było prostsze, kiedy była uczniem. Teraz jednak został na nią skazany.
Była też z nimi Jastrzębi Podmuch. Wojowniczka, która przypadła rudzielcowi do gustu. Miała cięty język, własne zdanie, ale co ważniejsze - nie dyskryminowała Płomień! Kotka więc od paru dni próbowała przekonać do siebie starszą. Udawało jej się. Poznała przekonania Jastrząb, wiedziała, że ceni kodeks. Oraz, iż nie lubi Borsuk. co tylko pomagało młodej wojowniczce.
Planowała bowiem od jakiegoś czasu większy występek, niż te do tej pory. Musiała jednakowoż zebrać koty. Gepardzia Cętka, jej kolega, był już zwerbowany. Głupio jednak we dwójkę. Potrzebowali kogoś starszego, a Jastrząb była idealna.
- To jak? Znajdziesz dla mnie chwilę po polowaniu? - Zapytała tortie, patrząc na niebieską.
- Ta - rzuciła.
Pokiwała więc głową, skupiając uwagę na węszeniu. Truchtała za pozostałymi wojownikami, szukając ofiar. Dostrzegła wróbla, siedzącego w kałuży. Mył swe piórka, więc Płomień zakradła się. Skoczyła łapiąc uciekiniera za skrzydła i ściągnęła w dół. Zabiła prędko, biorąc martwego w pysk.
Ruszyła do pozostałych.
Wrócili w południe, kiedy słońce miło grzało. Krzewy w klanie ładnie kwitły, tak samo jak kwiatki. Zapach płatków unosił się w powietrzu, kiedy Płomień odkładała zdobycz. Rozejrzała się po obozie, szukając wzrokiem Wróbla. Nie było go w obozie, nie spotkała też burego podczas powrotu z polowania. Wychodziło więc, iż był u siebie.
Uśmiechnęła się niebezpiecznie, machając mocno ogonem. Ruszyła ku legowiskom wojowników, zgarnąć Geparda. Kiedy kocur był z nią, odszukała Jastrząb. Siedziała sobie na poboczu myjąc futro.
- Gotowa? - Zapytała ruda, machając ogonem. Była zdeterminowana. Miała serdecznie dość faktu, że jedynie ona robi coś w kierunku ukarania Fasoli za nielegalny związek. Dziwiła się też Klanowi Gwiazd, że nie reagują.
Kotka dołączyła do nich i razem ruszyli ku legowisku lidera. Serce Płomień biło głośno, a adrenalina rosła. Przekroczyła "próg" miejsca, gdzie znajdować się powinien pewien bury kocur. Szylkretka wysunęła pazury, nie mogąc się doczekać.
- O, Płomień - zaczął Wróblowa Gwiazda, jednak zamilkł, widząc pozostałą dwójkę.
Wyraz pyska wspomnianej był zacięty. Napędzał ją smutek Trójki oraz emocje, jakie zaczęła odczuwać. Poza tym miała też swoje pobudki. Nienawidziła Borsuczego Kroku, a samego lidera uznawała za słabego. Nie wykonywał obowiązków tak, jak powinien, a to wystarczało w zupełności, by mu się sprzeciwiać.
- Wróblowa Gwiazdo - warknęła, jeżąc sierść. Jastrząb uprzedziła ją, nim by straciła cierpliwość.
- Przychodzimy w sprawie Fasolowej Łodygi. - Miauknęła.
- Tak. - Przytaknął Gepard.
Płomień wyszła na przód, stając pysk w pysk z burym. Jej pomarańczowe oczy błyszczały niebezpiecznie.
- Słuchaj no mnie tchórzliwa gwiazdo - zaczęła ostro. Wzięła głębszy wdech. - CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ? FASOLA BYŁA MEDYCZKĄ, MA PIEPRZONE DZIECI Z CHOLERNYM SAMOTNIKIEM!! A TY SIEDZISZ, JAKBY SIĘ NIC NIE WYDARZYŁO?!
Oddychała ciężko. Co jak co, ale łatwo wpadała w złość. Jastrząb wkroczyła do wypowiedzi rudej.
- Kara musi być. - Oznajmiła poważnie. - Inaczej Klan Gwiazd będzie się mścił.
- Przodkowie zapewne ukarają cały Klan Wilka - dorzucił Gepard. - A to wszystko przez ciebie.
- DOKŁADNIE! - Syknęła szylkreta. Po chwili zeszła z tonu. - Kto cię do cholery na lidera wybrał? Igła sobie w brodę pluje! Jesteś chujowym przywódcą, nikt za tobą nie pójdzie! Nie potrafisz nawet egzekwować kodeksu! PIEPRZONEGO KODEKSU! Bo co? Bo lubisz Fasolunię? To może umrzesz razem z nią, kiedy Klan Gwiazd zacznie się mścić, HM? WSZYSTKIM ZROBISZ TYM PRZYSŁUGĘ! - Mówiła rozzłoszczona. - Żądamy kary dla niej. Jak najsroższej. WYPĘDŹ JĄ I JEJ SAMOTNIKA!
Wysunęła pazury, wbijając je w ziemię. Jastrząb i Gepard wymienili spojrzenia. Musieli interweniować, bo lada chwila Płomień rzuci się do gardła Wróbla. Lub zacznie drzeć się tak, że ściągnie tu Borsuk, a wtedy Wróbel nie będzie nawet słuchać.
- Możemy negocjować - miauknęła Jastrząb. - Jednak licz się z ciężką karą. Jestem tu, bo przestrzegam kodeksu, a ty, jako lider powinieneś również to robić.
- Wstyd ci powinno być, że musimy do ciebie dupy przytaszczyć, żebyś łaskawie o tym pomyślał! - Warknęła Płomień ostro.
Gdyby było tu więcej miejsca, pewnie zaczęła by krążyć wokół lidera. Cały czas go obserwowała. Chciała znać prawdziwego Wróbla. Takiego, jakim jest bez obecności Borsuczego Kroku.
- Kryjesz się za siostrą, tchórzu - zaczęła na nowo. - Nie masz własnej woli. Jesteś liderem bez władzy. Nie wstyd ci przed klanem? Patrzeć im w pyski?
Mierzyła go ostrym, palącym spojrzeniem. Nie sądziła, że kiedyś obróci się przeciw liderowi. Widocznie nastąpiło to dużo szybciej, aniżeli kiedykolwiek sobie wyobrażała.
<Wróbel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz