Akcja dzieje się po odpisie Potrójnego Kroku do Płonącej Łapy
Możecie nie wierzyć, ale Płomień posiadała jednak uczucia. Ból, jaki odczuwał Trójka odkrył w niej empatię. Co prawda nie była jakaś wielka, czy głęboko w niej zakorzeniona, a jednak istniała. Pozwoliła kotce odczuć stratę medyka po zdradzie jego medycznej przyjaciółki.
Takim sposobem, u Płomień rozwinęła się nienawiść względem Fasolowej Łodygi. Kotka puściła się z Huraganem, na którym uczennica zrobiła już zemstę. Biedak, parę dni go ganiała sraczka.
Tym jednak razem nadeszła pora, by mścić się na kimś innym. Planowała podejść Fasolową Łodygę nieco inaczej, niż jej fagasa. Wiedziała bowiem, iż kotka ma więcej mózgu w głowie od niego i nie da się nabrać na jej grę aktorską.
Tak więc parę dni temu, gdy tylko wyszła od Trójki, zgarnęła dwie piszczki ze stosu. Leżały pod jej posłaniem od tamtego czasu. Jedną już podrzuciła Fasoli, kiedy przyszła pora na posiłek karmicielek. Pierwszy raz cieszyła się, iż jako uczeń ma to za zadanie. Była medyczka dostała nieświeżą zwierzynę, co pewnie wzbudziło u niej odczucie obrzydzenia. Powtarzała tę czynność przez następnie dni, aż do dziś.
Chciała zrobić to znów, jednak najpierw miała coś innego do roboty.
Wyszła z legowiska i odnalazła swojego brata. Dymne Niebo jak zwykle zląkł się na jej widok. Miała to w nosie, zgarniając kocura na ubocze.
- Słuchaj no mnie - nakazała. - Musisz roznieść dla mnie po klanie kilka plotek.
Wojownik nie miał drogi ucieczki. Płomień nad nim dominowała, i nie odeszła, póki się nie zgodził. Dym, z ogonem nisko przy ziemi, poszedł do innych. Zaczął z nimi rozmowę.
- S-słyszałem, że F-Fasolowa Ł-Łodyga d-daje d-dupy samotnikom - oznajmił. - I j-jeszcze...
Jego rozmówcy, którzy znali chociaż trochę Dym, pewnie byli zdziwieni. On i plotki? Oraz takie słownictwo? Mimo tego byli również zaintrygowani informacjami, które rozeszły się po klanie jak burza na niebie.
Było słychać rozmowy o tym, iż Fasoli Klan Gwiazd psuje jedzenie, ponieważ od jakiegoś czasu w kółko skarży się, iż jej porcje nie są świeże. Że daje dupy samotnikom, jej dzieci są wątłe i słabe. Oraz, że zdradza swoich przyjaciół.
Pewnie sama kotka je słyszała, ale o to Płomień już nie dbała. Renoma byłej medyczki została nadszarpnięta, a to było jej celem. Samemu Huraganowi nagadała bzdur na temat jego partnerki. Że długo nie pożyje, bo złamała święty kodeks i jebnie ją piorun. Oraz, iż jego syn, Pokrzywek jest przeklęty, a co za tym idzie, również i on. Dużo tego było. Po tym, oczywiście, zwyczajem, podrzuciła starszej nieświeże żarcie.
Następnego dnia Płonąca Łapa postanowiła zanieść kolejną zepsutą piszczkę karmicielce, jednak ku jej zdziwieniu, nikogo nie zastała. Znaczy, była Borsuk i Śnieżka, ale nie ona. Zacisnęła zęby, wychodząc. Uprzednio oczywiście zostawiła w jej mchu piszczkę uważając, by Borsuk nie zobaczyła.
Truchtem ruszyła przez obóz, by odnaleźć rudzielca. Dymne Niebo jadł we względnym pokoju obiad. Uczennica dopadła go, zakłócając ciszę.
- Gdzie. Jest. Fasola? - Zapytała z powagą, a jej brat, widząc wyraz oczu siostry, przełknął ślinę.
- C-chyba w-wyszła... - Wydukał cicho.
Płomień drgnęła powieka. No proszę! Nie dość, że się puszcza, to jeszcze nieodpowiedzialna zostawia same bachory!
- Dobra. Roznieś po klanie jeszcze, że jest nieodpowiedzianą, puszczalską byłą medyczką. Zrozumiałeś? - Miauknęła tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Dym chciał płakać. Pewnie nie miał nic do Fasoli, jednak był pod dyktą Płonącej Łapy. Robił, co chciała. Biedaczek.
Szylkreta pobiegła za obóz, szukając byłej medyczki. Mknęła, mijając drzewa, krzewy, wysokie trawy. Po jakimś czasie złapała jej trop. Uśmiechnęła się przebiegle, wysuwając pazury. Zaczęła się skradać, idąc za śladem zapachu. Po drodze znalazła dwie nieduże szyszki, które zgarnęła w pysk.
Stawiała łapę za łapą, a gdy do jej czujnych, długich uszu doszedł dźwięk kroków, wspięła się szybko na najbliższe drzewo. Z gałęzi obserwowała, kto to zaszczycił ją obecnością.
Widząc jasne futro i morskie oczy, machnęła ogonem. Wbiła pazury w gałąź, by się utrzymać, po czym zrzuciła jedną szyszkę tuż obok kotki. Zlękniona Fasola odskoczyła. Nim zdążyła spojrzeć w górę, poleciał drugi pocisk, tym razem trafiając ją. Płomień uśmiechnęła się zwycięsko, zaczynając schodzić. Fasolowa Łodyga mamrotała coś pod nosem, rozglądając dookoła. Gdy jednak podniosła głowę do góry, Płomień zeskoczyła. Wprost na starszą.
Przeturlały się o długość zająca, po czym rudej udało się przygnieść zszokowaną karmicielkę do podłoża. Spojrzała z determinacją i nieskrywaną nienawiścią w błękitne oczy starszej. Wzięła głęboki wdech.
- TY PUSZCZALSKA WRONIA STRAWO - Wydarła się, prosto w pysk Fasoli. - ZA KOGO TY SIĘ UWAŻASZ? ŻE MOŻESZ NAUCZYĆ SIĘ ZIÓŁEK, PRZYRZEKAĆ, A POTEM JAK OSTATNI DEBIL TAK PO PROSTU TO ZAPRZEPAŚCIĆ?
Jej ogon bił nerwowo na boki, Traciła nad sobą opanowanie. Była poważnie zdenerwowana, a wszystko potęgowała myśl o Trójce, który nikomu przecież nie zawinił.
- TWOIM OBOWIĄZKIEM BYŁO TRZYMANIE DUPY PRZY SOBIE - Krzyczała dalej. - A TU CO? PIERWSZY LEPSZY SAMOTNIK I JUŻ LECISZ! Jesteś niegodna bycia medykiem, i tego wszystkiego, w co wierzyłaś. Masz ty cokolwiek we łbie? Wiesz, ze przyrzeczenia nie są stworzone dla zabawy? CHOLERO JEDNA! Przez ciebie cierpi Potrójny Krok, bo co? Bo nagle odwidziało ci się bycie lojalną? I poleciałaś w krzaczki, by czekać teraz na karę od Klanu Gwiazd, hm? TAK?! PRZYNOSISZ WSTYD OJCU! I NIE TYLKO JEMU! Rzygać mi się chce, kiedy myślę, że łączy nas krew!
Krzycząc, potrząsała kotką, wbijając w nią pazury. Chciała, by poczuła jej gniew, nienawiść. Żeby żałowała.
- Nie wracaj na stare stanowisko. Nikt nie chce kogoś takiego. - Prychnęła. - Lepiej ci będzie z dzieciakami naznaczonymi przekleństwem. Oby cię borsuki pożarły. Nie, niech cię strzeli piorun jak Strzyżykową Pręgę! Popełniłaś ten sam błąd co ona i trafisz do Miejsca, gdzie brak gwiazd, a twoja dusza zostanie potępiona. ZGNIJESZ TAM, ROZUMIESZ?
Oddychała ciężko, a w jej żyłach krew wrzała. Nie potrafiła wyrazić, na jakim poziomie złości aktualnie była, ale cholernie wysoko.
Nim puściła byłą medyczkę, splunęła jej w pysk.
- Nienawidzę cię. Wiesz czemu? Trójka ci ufał. Myślałam, że znaczył dla ciebie więcej, ale widocznie się myliłam. - Powiedziała jeszcze. Zeszła z niej i stanęła obok, nadal jeżąc sierść, która sprawiała, iż wyglądała groźniej. - Życzę ci śmierci, Fasolko kochana. Skoro tak łatwo było się puścić, oby i zgon był ci przyjemnym.
Po czym zaczęła się oddalać. Jej ogon nadal uderzał o ziemię, a pazury wyrywały trawę.
<Fasola?>
Płomień x Trójka love love vibes mrau
OdpowiedzUsuńc0
UsuńEeee ale Trójka to jej wujek, bo Płomień to córka jego siostry ;-;
Usuń