Welp, 100 opko Orliczka
Bura kotka wtuliła się w sierść Orlikowego Szeptu, płacząc cicho. Zmarł Czapli Potok, teść wojownika. O dziwo nie stereotypowy jak z żartów o typowych teściach, a kocur pełen wigoru, humoru i optymizmu. Ten, który go mianował na ucznia i na wojownika. Niedługo dzieci zapomną o swoim dziadku, o każdej spędzonej z nim chwili.
Orlikowy Szept już nigdy nie odwiedzi legowiska starszyzny, żeby zwyczajnie zrelaksować się w towarzystwie kocura.
Polizał czoło ukochanej, sam czując się okropnie, dawno nie pogrążył się w takim smutku od utraty Bluszczowej Poświaty.
- Spokojnie... Jestem tu... Nie zostawię cię samej - miauczał, sam bez większego przekonania. Najchętniej zakopałby pod ziemię i nigdy z niej nie wychodził. Nigdy, nigdy, prze-przenigdy.
- On... Nie mam już taty... Bez niego nic nie będzie takie samo - odpowiedziała Cętkowany Kwiat, siorbiąc w futro białego. Orlikowy Szept się skrzywił. Eh, czeka go dłuższe mycie niż zwykle. I to... Bardziej ohydne. Nie ma to, jak gluty własnej wybranki na ciele, naprawdę romantyczne, tfu.
- Wiem, co czujesz, kochanie. Straciłem mamę, więc uwierz, mam d oświadczenie. Nie czujesz się dobre, ale czas wyliże ci rany. Przeżyj ze spokojem żałobę, pomilcz sobie, popłacz. Jeśli chcesz, mogę zostawić cię samą, byś przemyślała to sobie. Potem od nowa się zorganizujesz. Uwierz. Teraz wydaje ci się to niemożliwe, ale tak będzie - mówił spokojny tonem Orlikowy Szept.
Cętkowany Kwiat przybliżyła się do ciała białego, przez co ich futra zlały się w jedno. Bury odcień właził w białe kosmki półdługich włosków, chcąc stać się jednością z drugim kolorem. Smutne, brązowe spojrzenie kotki spotkało się z niebieską tonią spokoju i opanowania kocura. Przybliżyli nisy do siebie, czując względnie dogodną sytuację na zbliżenie się do siebie (ale nie pójście w krzaczki).
- Zostań tu... Na zawsze i do końca naszych dni - miauknęła Cętkowany Kwiat, już nieco pocieszona. Obecność partnera pozwalała jej na rozluźnienie obolałych od płaczu mięśni pyska.
- Zostanę... Póki pozwala mi Klan Gwiazdy - odpowiedział Orlikowy Szept, mrucząc.
W tamtej chwili nie śmiał śnić czy myśleć o tym, że ich relacja przejdzie kilka księżyców później poważny kryzys....
Orlikowy Szept już nigdy nie odwiedzi legowiska starszyzny, żeby zwyczajnie zrelaksować się w towarzystwie kocura.
Polizał czoło ukochanej, sam czując się okropnie, dawno nie pogrążył się w takim smutku od utraty Bluszczowej Poświaty.
- Spokojnie... Jestem tu... Nie zostawię cię samej - miauczał, sam bez większego przekonania. Najchętniej zakopałby pod ziemię i nigdy z niej nie wychodził. Nigdy, nigdy, prze-przenigdy.
- On... Nie mam już taty... Bez niego nic nie będzie takie samo - odpowiedziała Cętkowany Kwiat, siorbiąc w futro białego. Orlikowy Szept się skrzywił. Eh, czeka go dłuższe mycie niż zwykle. I to... Bardziej ohydne. Nie ma to, jak gluty własnej wybranki na ciele, naprawdę romantyczne, tfu.
- Wiem, co czujesz, kochanie. Straciłem mamę, więc uwierz, mam d oświadczenie. Nie czujesz się dobre, ale czas wyliże ci rany. Przeżyj ze spokojem żałobę, pomilcz sobie, popłacz. Jeśli chcesz, mogę zostawić cię samą, byś przemyślała to sobie. Potem od nowa się zorganizujesz. Uwierz. Teraz wydaje ci się to niemożliwe, ale tak będzie - mówił spokojny tonem Orlikowy Szept.
Cętkowany Kwiat przybliżyła się do ciała białego, przez co ich futra zlały się w jedno. Bury odcień właził w białe kosmki półdługich włosków, chcąc stać się jednością z drugim kolorem. Smutne, brązowe spojrzenie kotki spotkało się z niebieską tonią spokoju i opanowania kocura. Przybliżyli nisy do siebie, czując względnie dogodną sytuację na zbliżenie się do siebie (ale nie pójście w krzaczki).
- Zostań tu... Na zawsze i do końca naszych dni - miauknęła Cętkowany Kwiat, już nieco pocieszona. Obecność partnera pozwalała jej na rozluźnienie obolałych od płaczu mięśni pyska.
- Zostanę... Póki pozwala mi Klan Gwiazdy - odpowiedział Orlikowy Szept, mrucząc.
W tamtej chwili nie śmiał śnić czy myśleć o tym, że ich relacja przejdzie kilka księżyców później poważny kryzys....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz