Wyznawańsko tajm! ♥
Przyspieszył kroku, kierując się w stronę drewnianej gawry. Wiatr przyjemnie huczał, rozwiewając mu futro na policzkach. Pęk polnych kwiatów, które zebrał wczesnym rankiem wisiał w jego pysku, aż miał kłopot z uniesieniem ich. Pora Zielonych Liści zdawała się być piękna tego roku. Zielone listki aż się mieniły w słońcu, gdy szedł leśną ścieżką. Przymknął ślepia. Tak się cieszył, że nareszcie mógł znowu zobaczyć swoich bliskich… Jedynym bólem była wiadomość o śmierci Słonecznego Zmierzchu. Nie potrafił uwierzyć, że nie zobaczy już nigdy brata… Jeszcze Iglasta Gwiazda został Iglastym Krzewem… Ciężko było mu przyjąć do wiadomości, że ten malutki brzdąc, którego uczył jest już liderem. Czuł niewyobrażalną dumę z burego kocura, jednocześnie bał się o swojego tatę. To wszystko co przeszedł przez te księżyce… Opowiadał mu o złamanej łapie, o wydrapaniu oka… podziwiał go, że nadal się trzymał, że nadal parł do przodu. Ojciec stał się dla niego jeszcze większym wzorem i bohaterem. W głowie nadal miał obraz jego załzawionych oczu, gdy przytulał go po tak długiej rozłące.
Przystanął, biorąc głęboki wdech. Słodki zapach jeżyn i kwiatów dotarł do jego nosa. Tęsknił za owocowym lasem, rozmyślał jak pięknie tam musiało teraz pachnieć o tej porze roku. Te wszystkie kwitnące drzewa i krzewy… Pociągnął nosem, gdy ze wzruszenia miał ochotę płakać. Machnął ogonem, przecinając nim powietrze, po czym przecisnął się przez rozrośnięty jałowiec sycząc z bólu, gdy roślina szarpnęła za jego futro.
— Nareszcie… — szepnął do siebie, widząc znajomą sylwetkę. Miękkie futerko wyglądało tak, jak sobie zapamiętał - pięknie. Błyszczało się w świetle słońca i aż miał ochotę zatopić w nim pyszczek. Serce zabiło mu szybciej, gdy zobaczył te piękne ślepia. Zabrakło mu słów, głos dosłownie uwiązł w gardle i aż poczuł nieprzyjemną suchość w pyszczku.
Zrobił jeden krok w przód.
Kolejny.
I kolejny.
Serce biło mu jak rozszalałe, gdy znalazł się obok swojego obiektu westchnień. Cały czas marzył o tej chwili, w głowie układał sobie scenariusze a jednak… nigdy nie sądził, że będzie miał taką możliwość.
— Cieszę się, że jesteś… — miauknął cicho, siadając obok. Przymknął ślepia, gdy zaszczycił go szeroki, jednak nieśmiały uśmiech. W głębi siebie panikował. Miał ochotę schować się pod stertą liści niczym małe bezbronne kocię — Dla ciebie — dodał zaraz pospiesznie, kładąc u łap bukiet kwiatów. Wydobył z nich zaraz biały kwiatek o żółtym środku, po czym ułożył go za uchem, wplatając w futerko.
— Chciałeś o czymś porozmawiać, prawda?
Nieśmiałe miauknięcie rozbrzmiewało w jego uszach niczym echo. Pokiwał głową twierdząco, jednak milczał. Nie sądził, że uda mu się namówić chociaż na spotkanie. Proponując wspólne oglądanie wschodu słońca nawet nie marzył, że otrzyma twierdzącą odpowiedź a teraz? Miał powiedzieć wszystko, wszystko co leżało mu na sercu. Pokręcił głową, odganiając wszelkie złe myśli. Musiał to zrobić, po prostu musiał, innej okazji najpewniej już nie będzie miał. Łapkami ugniatał młodą trawę, psychicznie nastawiając się na to, co miało zaraz nadejść. Nastawił się z góry na odrzucenie, nie chcąc później wycierać mokrego od smarków nosa w mech.
— J-ja po prostu… — zrobił łapką kółko na trawie, kontynuując — Jesteś dla mnie bardzo ważnym kotem. Przez cały czas jak byłem d-daleko o-od domu… Myślałem o-o tobie. Twój uśmiech, miękkie futerko, piękne oczy… — zatrzymał się na moment zastanawiając się, czy aby nie brzmi to tak żałośnie, jak sądził — To wszystko dawało mi motywację, by wrócić… Dopiero będąc tak daleko od ciebie, od klanu wilka… z-zrozumiałem, ile dla mnie znaczysz… Gdy Gęsie Pióro przyszła do mnie we śnie, mówiąc, że nic wam nie jest… czułem niewyobrażalną radość. Szczęście aż ze mnie kipiało, łapy paliły żywym ogniem. Ja… ja chciałem znaleźć się już przy tobie. Znowu zobaczyć twój uśmiech, chcę wywoływać u ciebie jedynie radość i szczęście — zamruczał cicho, uśmiechając się do siebie. Widząc jednak zdziwienie na mordce, kontynuował.
— Kocham cię, tak zupełnie szczerze. Nie oczekuję, że odwzajemnisz moje uczucia, chcę po prostu, żebyś wiedziała jak dla mnie ważna jesteś. Po prostu cię kocham, Żabko — zakończył, czując nieprzyjemne mrowienie. Stres powoli zaczął brać górę.
< Żabko? >< >
Aaaa awww <3
OdpowiedzUsuńAwww >.<
OdpowiedzUsuń