Nie wiedział kiedy, ale do żłobka przylazła rudo-czarna kotka z czymś w pysku. Dała to jednej z królowej, po czym zaczęła rozglądać się za Deszczykiem. Jego sprawny wzrok i dedukcja sprawiły, że rozpoznał w tej osobniczce tą całą Płomień. Utwierdził się nawet w tym przekonaniu, kiedy Fasolowa Łodyga tak zwróciła się do uczennicy. Tylko, że dodała jej jeszcze przyrostek Łapa. Jako że nie znał się jeszcze na wszystkich aspektach klanowego życia, uznał to za śmieszne imię. I ona sprawiła, że te kociak został jej sługą? Raczej dużo nie musiała pracować. Pewnie przez to, że była duża i silniejsza zaważył nad losem Deszczyka.
Nie spuszczając z niej wzroku, podszedł tak, aby obejrzeć ją z każdej strony. Zdziwiona tym zachowaniem kotka, zaczęła wodzić za nim wzrokiem.
- Ej ty kurduplu, co ty robisz, co? - zwróciła się do niego.
On nie był żadnym kurduplem! Był duży i silny! Nie widziała tego? Skrzywił z niezadowolenia pyszczek. Co jak co, ale on nie pozwoli się wyzywać. Nie mógł jednak za bardzo jak ją ukarać, bo cały żłobek wpatrywał się w ich pierwsze spotkanie. Karmicielki chyba były przyzwyczajone do pyskówek uczennicy, bo tylko westchnęły cierpiętniczo.
- Płonąca Łapo, zostaw go, to kociak. Tak pewnie chcę cię poznać. - wymiauczała co wiedziała Fasolowa Łodyga.
No... Miała rację, ale nie do końca. On sprawdzał po prostu, czy ona była godna rozmowy z nim i walki o posłuszeństwo Deszczyka. Jak na razie stwierdził jedno. Była gruba jakaś, wysoka i śmierdziała.
- Ile mas ksiesycóf? - zapytał w końcu zaciekawiony, aby zdobyć jakieś konkretne informację.
- A co cię to? Więcej od ciebie!
Jej ton mu się bardzo nie spodobał. Powinna odpowiedzieć konkretnie, a nie palić głupa. A może była takim mysim móżdżkiem? Kto wie...
Machnął łapką, aby ta zbliżyła swój pysk. Płonąca Łapa jakoś nie kwapiła się do tego, ale widząc jak kociak stara się najwidoczniej coś jej powiedzieć, nachyliła ucha.
- Śmieldzis - miauknął tak, aby doszło to do jej umysłu, po czym odszedł.
<Płonąca Łapo?>
Szykuj się śmierdzielu
OdpowiedzUsuń