Jabłuszko naprawdę myślał, że zdobył przyjaciółkę.
- Jakim prawem mnie uciszasz?! Jesteś w ogóle jakiś głupi! - wrzasnęła Orzeszka ze złością w głosie, a Jabłuszko poczuł, jak coś się w nim łamie. Miała rację, był tak okropnie głupi. Skulił się pod wpływem jej głosu i zadrżał. Był zaskoczony, że na niego krzyknęła – szczerze mówiąc, zdążył już polubić Orzeszkę, pomimo jej niezrozumiałej niechęci wobec Kurki. W tamtej chwili miał wrażenie, jakby już nikt nie był do niego życzliwie zastawiony. Odwrócił się na pięcie i pognał w stronę mamy, jedynej osoby, która nigdy go nie zawiedzie.
Rzeczna Bryza rzuciła zaskoczone spojrzenie w stronę dwóch szarżujących w jej stronę kociąt, przerywając swoją rozmowę z Węgorzym Wąsem. Jabłuszko wyminął ją z poślizgiem i wskoczył za jej plecy, jakby kryjąc się przed wściekłością Orzeszki.
- Ja nie chciałam! Przepraszam… - zapewniła gorliwie młodsza kotka, próbując dopaść do przyjaciela. Dwójka kociąt rozpoczęła dziwny taniec wokół matki Jabłuszka, lecz za każdym razem, gdy Orzeszka choćby zbliżała się do kocurka, tamten umykał w drugą stronę. Rzeczna Bryza przez chwilę ze zdziwieniem kręciła głową na boki, prawdopodobnie próbując przeanalizować dziwne zachowanie pary.
- Na Klan Gwiazdy, przestańcie! - krzyknęła karmicielka, szybkim ruchem chwytając syna za kark i przyciągając go do siebie. W tym samym momencie Węgorzy Wąs przytrzymała łapą pędzącą za liliowym kocurkiem Orzeszkę. - Czyżby zamieszkały wam pszczoły w mózgach? - syknęła, kładąc rozdygotanego syna na ziemię.
Orzeszka zjeżyła się, obrzucając Rzeczną Bryzę nieufnym spojrzeniem.
- Kurka jest wkurzający – burknęła, przecinając swoim nadzwyczaj długim ogonem powietrze. Siedząca obok Węgorzy Wąs parsknęła.
- Kłócicie się, bo „Kurka jest wkurzający”? - zapytała bura kotka, a jej wąsy zadrgały z rozbawieniem. Jabłuszko kątem oka zauważył, jak Orzeszka spuszcza wzrok – wyraźnie i ona zrozumiała, że ich powód ich sprzeczki jest co najmniej idiotyczny.
- Macie się pogodzić - zażądała Rzeczna Bryza, wpatrując się z niechęcią w małą kotkę. Jabłuszko poczuł ciepło na sercu, zauważając, że mama chce go chronić przed innymi. - Teraz – rozkazała.
Liliowy spojrzał na Orzeszkę błagalnie – szczerze mówiąc, nie miał ochoty się kłócić. W zielonych kotach kotki również dostrzegł żal i nagle zdał sobie sprawę, że żadne z nich nie ma ochoty dalej się na siebie wydzierać. Szylkretka ruszyła się pierwsza, ruchem ogona prosząc Jabłuszko o odejście na bok. Obie wojowniczki odprowadziły kocięta rozbawionymi spojrzeniami.
- Wybacz - westchnęła kotka, gdy oddalili się na odpowiednią odległość. - Nie chciałam na ciebie krzyknąć.
Jabłuszko uśmiechnął się nerwowo.
- Po p-prostu... - zaczął niepewnie, wpatrując się w zielonkawe oczy kotki. - L-lubię i ciebie, i Kurkę – stwierdził, przestępując z łapy na łapę. - Nie chcę musieć w-wybierać między wami.
< Orzeszko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz