Ostatnie dni Sokolego Skrzydła jako głównego medyka Klanu Klifu okazały się strasznie wypełnione pracą. Do legowiska trafiło bowiem całkiem dużo pacjentów, którzy zostali ofiarami nie tylko chorób czy ran, ale też monologu Jego Bursztynowej Mości... To znaczy Bursztynowej Łapy.
Najstarszy z nich musiał przejść na zasłużoną emeryturę do starszyzny.
Od samego rana trójka kotów pracowała przy swoich pacjentach. Bursztynowa Łapa otrzymał najlżejszy kaliber - odwodnienie u Kwaśnej Łapy. Kremowy musiał głównie skupić się na tym, by bliski "partner" Zimorodkowego Blasku otrzymywał świeżą wodę o określonych porach dnia. Pomarańczowooki potraktował to zadanie naprawdę poważnie.
Kto lepiej nie zajmie się młodym kocurem, jak nie on! Bursztynowa Wysokość! Przyszły wspaniały medyk Klanu Klifu! No... Na dłuższą metę bardziej asystent, bo Firletkowy Płatek raczej nie odda stołka głównego leczącego zbyt szybko. Mimo wszytko, kremowy zostanie pełnoprawnym użytkownikiem zielarskiej strony mocy. Do tego jego przespaniałe futro, półdługie, które ogrzeje małe kocięta, przystojne kocury i pełne wdzięku kotki. Klifiaki będą pragnęły dotknąć jedwabną strukturę włosia i zanurzyć się w nią...
Kremowy wesoło myślał podczas podawania mchu pod pysk Kwaśnej Łapy. Nucił pod nosem jakąś melodyjję bez żadnego sensu czy rytmu, ale takie niesamowite miauczenie przyspieszy proces leczenia.
-Pod twoją obronę... Uciekamy się święty Klanie Gwiazd... Naszymi prośbami raczcie nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych piorunów raczcie nas zawsze ochraniać, gwiezdni wspaniali i pochwaleni - mówił kolejną modłę ku przodkom. Słowa pełne wigoru dodadzą sił zarówno jemu, jak i Firletce i Sokołowi.
- Bursztynowa Łapo, podaj mi korzeń łopiany! - usłyszał głos swojej mentorki. Ta zajmowała się zapewne ugryzieniem przez szczura. Ha, kremowy znał praktycznie większość właściwości i użycia ziół! Był mądry! Coraz mądrzejszy! Chwała Klanowi Gwiazd! Pragnął składać im cześć, ułożyć krąg z kwiatów lawendy i tańczyć w rytm jakiejś szamańskiej melodii.
- O panowie nasi, orędownicy nasi, sojusznicy nasi... Pocieszyciele nasi. Z gwiazdami nas pojednajcie, gwiazdom nas polecajcie, gwiazdom nas oddawajcie... Już idę! - dokończył modłę kocurek, wziął potrzebny łopian i podszedł do swojej mentorki. Zajmowała się Tańczącą Pieśnią. Asystentka medyka od razu po otrzymaniu łopianu zaczęła przeżuwać go na papkę.
- Bursztynowa Łapo, chodź tu na moment - miauknął Sokole Skrzydło.
- Wow, czuję się jak tania siła robocza, ale to wszytko dla Klanu Gwiazd! Ale potem będę podrywał z radości. Oj, niebo się zatrzęsie, gdy usłyszy, jakie przecudowne słowa wyjdą z moich ust! - powiedział na głos kocurek idąc do medyka.
Uczeń został poproszony o zajęcie się Szczawiowym Liściem, biedaka dopadło zatrucie pokarmowe. W międzyczasie Sokole Skrzydło zajmował się wybitym barkiem Zgubionej Duszy. Najstarszy od razu rozpoznał schorzenie i majestatycznymi ruchami wstawiał na miejsca wszytkie określone partie ciała kotki.
- Zajmę się tobą najlepiej, jak potrafię! Zobaczysz, wujaszku, wyliżesz się z tego. Po tym wszystkim twoje piękno będzie oślepiało podwójnie, gdy tylko stąd wyjdziesz! - miauczał pogodnym tonem kremowy. Podał wujkowi jagody jałowca, by najpiękniejszy kocur w Klanie Klifu mógł się uspokoić i przy okazji nie czuć potwornych bóli brzucha. Za pomocą liści wierzby, mięty nadwodnej i kilku innych ziół, by ulżyć cierpieniu członkowi swojej rodziny.
- Ojej... Mam złe wieści, musisz tu do jutra posiedzieć. Cóż... Wiesz... Jak ci się pogorszy, to zainterweniuję od razu.. Ojej, muszę podać wodę Kwaśnej Łapie i posegregować zioła! Potem do ciebie przyjdę! - miauknął Bursztynowa Łapa, podbiegając do ucznia wojownika.
I tak reszta dnia spłynęła kremowemu na opiece nad Szczawiowym Liściem i Kwaśną Łapą oraz układaniu ziół. Po połowie doby pracy Bursztynowa Łapa położył się na swoim kawałku mchu i od razu zasnął z szerokim uśmiechem na pysku, czując się zadowolony z pomocy niesionej ku czci Klanowi Gwiazdy.
Najstarszy z nich musiał przejść na zasłużoną emeryturę do starszyzny.
Od samego rana trójka kotów pracowała przy swoich pacjentach. Bursztynowa Łapa otrzymał najlżejszy kaliber - odwodnienie u Kwaśnej Łapy. Kremowy musiał głównie skupić się na tym, by bliski "partner" Zimorodkowego Blasku otrzymywał świeżą wodę o określonych porach dnia. Pomarańczowooki potraktował to zadanie naprawdę poważnie.
Kto lepiej nie zajmie się młodym kocurem, jak nie on! Bursztynowa Wysokość! Przyszły wspaniały medyk Klanu Klifu! No... Na dłuższą metę bardziej asystent, bo Firletkowy Płatek raczej nie odda stołka głównego leczącego zbyt szybko. Mimo wszytko, kremowy zostanie pełnoprawnym użytkownikiem zielarskiej strony mocy. Do tego jego przespaniałe futro, półdługie, które ogrzeje małe kocięta, przystojne kocury i pełne wdzięku kotki. Klifiaki będą pragnęły dotknąć jedwabną strukturę włosia i zanurzyć się w nią...
Kremowy wesoło myślał podczas podawania mchu pod pysk Kwaśnej Łapy. Nucił pod nosem jakąś melodyjję bez żadnego sensu czy rytmu, ale takie niesamowite miauczenie przyspieszy proces leczenia.
-Pod twoją obronę... Uciekamy się święty Klanie Gwiazd... Naszymi prośbami raczcie nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych piorunów raczcie nas zawsze ochraniać, gwiezdni wspaniali i pochwaleni - mówił kolejną modłę ku przodkom. Słowa pełne wigoru dodadzą sił zarówno jemu, jak i Firletce i Sokołowi.
- Bursztynowa Łapo, podaj mi korzeń łopiany! - usłyszał głos swojej mentorki. Ta zajmowała się zapewne ugryzieniem przez szczura. Ha, kremowy znał praktycznie większość właściwości i użycia ziół! Był mądry! Coraz mądrzejszy! Chwała Klanowi Gwiazd! Pragnął składać im cześć, ułożyć krąg z kwiatów lawendy i tańczyć w rytm jakiejś szamańskiej melodii.
- O panowie nasi, orędownicy nasi, sojusznicy nasi... Pocieszyciele nasi. Z gwiazdami nas pojednajcie, gwiazdom nas polecajcie, gwiazdom nas oddawajcie... Już idę! - dokończył modłę kocurek, wziął potrzebny łopian i podszedł do swojej mentorki. Zajmowała się Tańczącą Pieśnią. Asystentka medyka od razu po otrzymaniu łopianu zaczęła przeżuwać go na papkę.
- Bursztynowa Łapo, chodź tu na moment - miauknął Sokole Skrzydło.
- Wow, czuję się jak tania siła robocza, ale to wszytko dla Klanu Gwiazd! Ale potem będę podrywał z radości. Oj, niebo się zatrzęsie, gdy usłyszy, jakie przecudowne słowa wyjdą z moich ust! - powiedział na głos kocurek idąc do medyka.
Uczeń został poproszony o zajęcie się Szczawiowym Liściem, biedaka dopadło zatrucie pokarmowe. W międzyczasie Sokole Skrzydło zajmował się wybitym barkiem Zgubionej Duszy. Najstarszy od razu rozpoznał schorzenie i majestatycznymi ruchami wstawiał na miejsca wszytkie określone partie ciała kotki.
- Zajmę się tobą najlepiej, jak potrafię! Zobaczysz, wujaszku, wyliżesz się z tego. Po tym wszystkim twoje piękno będzie oślepiało podwójnie, gdy tylko stąd wyjdziesz! - miauczał pogodnym tonem kremowy. Podał wujkowi jagody jałowca, by najpiękniejszy kocur w Klanie Klifu mógł się uspokoić i przy okazji nie czuć potwornych bóli brzucha. Za pomocą liści wierzby, mięty nadwodnej i kilku innych ziół, by ulżyć cierpieniu członkowi swojej rodziny.
- Ojej... Mam złe wieści, musisz tu do jutra posiedzieć. Cóż... Wiesz... Jak ci się pogorszy, to zainterweniuję od razu.. Ojej, muszę podać wodę Kwaśnej Łapie i posegregować zioła! Potem do ciebie przyjdę! - miauknął Bursztynowa Łapa, podbiegając do ucznia wojownika.
I tak reszta dnia spłynęła kremowemu na opiece nad Szczawiowym Liściem i Kwaśną Łapą oraz układaniu ziół. Po połowie doby pracy Bursztynowa Łapa położył się na swoim kawałku mchu i od razu zasnął z szerokim uśmiechem na pysku, czując się zadowolony z pomocy niesionej ku czci Klanowi Gwiazdy.
Wyleczeni: Tańcząca Pieśń, Kwaśna Łapa, Szczawiowy Liść, Zgubiona Dusza
Szczawika niepotrzebnie leczyłeś. Wolałabym sama przyjść z moją postacią :/
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej Barwina futro jest całe i czyste :>
Usuńoh, dziękuję za wyleczenie <3 <3 <3 przynajmniej nie będę musiał teraz kombinować z Kwaśnym
OdpowiedzUsuń