Było w niej coś takiego, w tych wpatrzonych w niego wielkich oczach, sposobie, w którym kładła po sobie uszy i stawiała łapki, że był gotowy zrobić dla niej wszystko. Zetrzeć na pył każdego, kto chciałby ją skrzywdzić.
Jego spojrzenie na uderzenie serca spotkało się w tym należącym do Kolczastej Skóry i w jego oczach dostrzegł to samo. Uśmiechnął się lekko.
- Oczywiście, że możesz. A nawet będzie mi bardzo miło. - Puścił do koteczki oczko. Speszyła się lekko. Pożegnali się z Kolczastą Skórą (widział moment wahania w oczach Skierki, nie wiedzącej czy ma się przytulić do mentora czy jednak po prostu iść za burym) i ruszyli w stronę wyjścia z obozu. Milczeli, a on pozwalał sobie na obserwowanie uczennicy. Widział, jak jej sztywne ruchy nabierają gracji, gdy jej spojrzenie staje się bardziej nieobecne. Liliowe łapki same znajdowały drogę pośród igliwia. Tak, był pewien, że koteczka już niedługo zostanie wojowniczką.
- Całkiem niezła pogoda na polowanie - zagadnął, przerywając ciszę. Skinęła głową, przyznając mu rację. - Przypominasz mi moją siostrę, Skowronek, wiesz? - miauknął, przyglądając jej się z uśmiechem. - Tylko że z tobą byłem więcej razy na polowaniu.
Koteczka spojrzała na niego zaskoczona.
- A-ale idziemy razem dopiero pierwszy raz…
- Właśnie - zaśmiał się. - Z nią nie byłem ani razu.
- To smutne.
Pokiwał głową.
- Czasem tak bywa. Cieszę się, że jest szczęśliwa, ale czasami mam ochotę urwać Wiśni ogon. Od momentu, kiedy się pojawił, zupełnie o mnie zapomniała. Ale przynajmniej jest szczęśliwa - parsknął.
Nagle spoważniał. Zatrzymał się i spojrzał koteczce w oczy.
- Obiecaj, że jak znajdziesz sobie partnera to i tak zabierzesz mnie od czasu do czasu na polowanie, dobrze?
Patrzyła na niego szeroko otwartymi ślepiami. Skinęła głową.
- Dziękuję! - Uśmiechnął się szeroko. - Tylko nie zapomnij! - Żartobliwie pogroził jej pazurem. Widząc powagę na jej pyszczku, otarł się o jej futro i lekko szturchnął ogonem w bok.
- No, koniec zabawy, pora zabrać się za tropienie!
Na pyszczku kotki pojawił się cień uśmiechu i było to najpiękniejsze zjawisko, które zobaczył tego wschodu słońca.
- Ten Kolczasta Skóra to w ogóle cię czegoś nauczył? Zaraz się okaże - gderał żartobliwie, kiedy koteczka rozglądała się po lesie, próbując zlokalizować zwierzynę.
Do obozu wrócili z dwiema dorodnymi nornicami.
***
Czerwona poświata zalała całą polanę, odbijając się od śniegu. Słońce z trudem torowało sobie drogę na szczyt nieba, krwawiąc ze świetlistych ran. Wyglądało marnie na tle wyblakłego nieba.
Która to była jego Pora Nagich Drzew? Trzecia? Czwarta? Po raz który towarzyszyły mu grające na śniegu duchy tych, którzy już odeszli?
Westchnął, przestępując próg legowiska. Nie mógł spać, jak co noc zresztą. Dzierzba niezmienne o to dbała.
Zdziwiony spojrzał na swoje łapy, czując na nich ukłucia zimna. Zdążył się odzwyczaić. Strzepnął śnieg, na nowo przyzwyczajając się do jego chłodnej obecności.
Kątem oka dostrzegł ruch. Zmrużył ślepia, próbując dostrzec, co to takiego. Jego mięśnie automatycznie się napięły, przygotowując na zagrożenie.
Jego ślepia napotkały spojrzenie ogromnych oczu Skierki.
Zamarł. A później rzucił się na pomoc. Drżała. Jej sierść pokrywała zamarznięta woda, na wąsach osiadł szron. Poczuł, jak wzbiera w nim gniew.
Niewiele myśląc, chwycił koteczkę i ruszył w stronę legowiska medyka.
- Potrójny Kroku?! - krzyknął, nie przejmując się niczym. - POTRÓJNY KROKU!
Otarł się o zziębnięte ciało. Liliowa coś wymruczała, ale nie zrozumiał. Przytulał ją, próbując choć trochę rozgrzać. Kto pozwolił by to się stało?! Dlaczego stała na mrozie?!
Dopiero po chwili do jego zaćmionego gniewem umysłu dotarło, że wczoraj została wojowniczką. Chciał jej pogratulować, ale nie zdążył, zniknęła, zanim zdążył to zrobić.
Warknął, w myślach wyzywając Iglastą Gwiazdę.
- POTRÓJNY KROKU!!! - wrzasnął na całe gardło.
<Skierko? :3>
Nie drzyj się! Nie jestem jeszcze głuchy! Już idę! ~ 3
OdpowiedzUsuńAle on lubi się drzeć na 3 xD
UsuńPłomień też!
Usuń