Nie takiego powitania się spodziewał od burasa. Położył uszy, bo co innego mógł zrobić.
— Przykro mi. — mruknął cicho.
Nie za bardzo wiedział co mógł więcej powiedzieć. Nie poznał Wawrzynowej Łapy. Mieli się spotkać, ale Klan Gwiazd pokrzyżował im drogi.
— Co się stało?
Wróblowe Serce westchnął, a jego ślipia zaszklone spojrzały na niego.
— Został zabity. — wyznał smutno.
W jego oczach prócz smutku dojrzał i inne emocje. Zamilkł, bo co innego mógł powiedzieć. Dopytywać było mu głupio. W końcu kto lubi wypowiadać się rozlegle na temat śmierci najbliższych. Sam też stracił tatę i jakoś nie ciągnęło go do tego, by teraz męczyć tym Wróbla. Podszedł do niego niepewnie, jakby nie wiedział, czy to co chce zrobić na pewno jest dobre. W końcu nie znał prawie burasa. Był jego dalekim krewnym, a ich członkowie rodziny mieli romans, o którym obydwoje niezbyt dużo wiedzieli. Przysiadł się do kocura i lekko, jakby Wilczak mógłby mu odgryźć, otulił burego ogonem. Wróblowe Serce nic nie powiedział. Jedynie oparł się na nim lekko, biorąc głęboki wdech. Mysi Krok spojrzał na niebo. Przez myśl przeszło mu, że może Wilcze Serce i Sroczy Żar obserwują ich teraz. Ciekawe co by powiedzieli? Czy byliby zadowoleni z tego, że się poznali, czy niekoniecznie?
— Dzięki. — mruknął Wróblowe Serce.
Mysi Krok wyrwany z rozmyślań lekko się spiął, słysząc nagle jego głos.
— P-proszę...? — miauknął niepewnie, nie wiedząc za bardzo w czym pomógł buremu.
Wilczak zupełnie jakby czytał mu myśli, dodał po chwili.
— Za samo posiedzenie. Chociaż w milczeniu.
Kremowy uśmiechnął się nieco zdezorientowany.
— Może spotkamy się za pół księżyca? — zdziwił się, że sam to zaproponował.
Może dlatego, że nie miał za wielu znajomych i nawet takie wspólne milczenie, było czymś innym niż samotne błąkanie się? Możliwe. Wróbel kiwnął głową i przeszedł na swoją stronę terytorium. Mysi Krok odsapnął po tym mimo wszystko lekko dezorientującym spotkaniu i sam udał się na swoją część terenów. Miał zamiar wrócić do obozowiska i przemyśleć to wszystko, gdy zorientował się, że nie byli sami. Para pomarańczowych ślip spoglądała na niego z zaskoczeniem. Zestresowany cały się zjeżył się. Rumiankowa Pręga wystrzeliła z krzaków i podbiegła do niego energicznie.
— T-to nie tak...! Proszę, nie mów mamie! — zaczął szybko Mysi Krok.
Siostra uśmiechnęła się lekko.
— Nie mam zamiaru. Jejku! Ale się cieszę.
— Cieszysz się? — zapytał zdziwiony.
Potajemne spotykanie się z Wilczakiem nie należało raczej do popieranych rzeczy przez Klan Klifu.
— No a jak nie! Mój kochany i samotny braciszek w końcu sobie kogoś znalazł. — miauknęła wesoło, przytulając go mocno. — Jejku, już myśleliśmy z Daliowym Pąkiem, że zostaniesz samotnym starym prykiem jak Łabędzi Plusk. W sensie wiesz, nie jest zły i nawet miły, ale smutno widzieć jak tak siedzi sam.
Mysi Krok nie wiedział co powiedzieć. Zszokowany słuchał jedynie słów siostry. On i Wróblowe Serce? Co? Skąd jej to łba uderzyło? Przecież on... nie był gejem! Czy to przez to, że przytulił burasa? Ale przecież wiele kocurów się przytula i są hetero. Westchnął.
— To nie tak.
— To jak?
— Eee... — jedyne co z siebie wydusił.
Nie był pewny czy wprowadzać siostrę w tą całą sytuację. To nie tak, że uważał, że ta ma długi język i zaraz wszystkim wygada, ale też miał taką głupią obawę.
— Mysi Kroku, nie ma w tym nic złego. W sensie, wiem, że niejednemu kotu spodoba się, skąd pochodzi twój ukochany... ale zawsze może do nas dołączyć! Mama na pewno też się ucieszy, że kogoś masz. Wiesz, że martwi się o ciebie. W sensie nie tylko o ciebie. O nas wszystkich. Ale no wiesz.
Mysi Krok nie wiedział co odpowiedzieć. Jedynie otulił się ogonem.
— Ale nie powiesz jej? — miauknął niepewnie.
— Jasne! Sam powiesz, jak będziesz gotów. Ah, teraz wszystko jasne, czemu ci tak nie szło z kotkami. Na ostry i ciernie, mogłam się domyślić! Chodź, wracajmy. Opowiesz mi o tym burasie, co? — puściła mu oczko.
Mysi Krok spuścił wzrok i podążył za siostrą.
* * *
Kotka zdawała się być bardziej zaangażowana w jego nieistniejący związek niż on.
— Że ładnie wygląda...? — miauknął niepewnie.
Siostra westchnęła, kręcąc głową.
— Myszku, to takie oklepane! Musisz wysilić się na coś lepszego. Żeby naprawdę było mu miło. I żeby wiedział, że go słuchasz! Rozumiesz?
Kocur niepewnie kiwnął łbem. Chciał już iść. Cieszył się, że teraz spędza więcej czasu z siostrą, ale wolałby zdecydowanie spędzić go inaczej niż planując jego pseudo randkę z jakoś spokrewnionym z nim Wróblowym Sercem.
— No już! Idź! I koniecznie mi opowiedz jak było! — miauknęła zadowolona ze swoich efektów.
Mysi Krok nawet wolał się nie przeglądać się w kałuży. Chwycił niewielki mak, który miał wręczyć Wilczakowi i ruszył ku strumieniowi. Parę kotów wchodzących do klanu spoglądało na niego podejrzliwie, więc spuścił wzrok. Musiał wyglądać głupio. Dotarł nad potok szybciej niż myślał. Nawet nie zdążył ułożyć w głowie porządnego wytłumaczenia tego wszystkiego. Wróblowe Serce już na niego czekał. Myszek wbił wzrok w łapy i podszedł do niego. Położył kwiat pod łapami zdziwionego burasa i niepewnie spojrzał na niego. Wziął głęboki wdech.
— Moja siostra nas widziała i myśli, że jesteśmy parą. — miauknął żałośnie, chowając pysk w łapach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz