— Nie możemy dłużej czekać, bo inaczej ani Różana Słodycz, ani jej kocięta nie przeżyją.
— Przecież wiem. — westchnął Trójka, kątem oka spoglądając na półkę z medykamentami. — Ale jedynym sposobem byłoby pozbycie się kociąt teraz, a nie mamy jak tego zrobić...Gdyby tylko istniał jakiś sposób! Tyle razy modlił się do Klanu Gwiazdy o odpowiedź, małą wskazówkę i radę! Niestety... przodkowie milczeli. A ich pomoc teraz by się przydała.
— Ja... ja znam na to zioła. — odpowiedziała w końcu, niepewnie spoglądając to na Potrójny Krok, to na Puszczykowy Krzyk przy swojej partnerce. — Trzeba... trzeba im powiedzieć.
— Ja... ja znam na to zioła. — odpowiedziała w końcu, niepewnie spoglądając to na Potrójny Krok, to na Puszczykowy Krzyk przy swojej partnerce. — Trzeba... trzeba im powiedzieć.
Co? Znała... Znała na to zioła?! I milczała tak długo?! Skąd? Czyżby... No tak! Podobno chodziła na tajne schadzki do podejrzanej samotniczki, która miała jakąś wiedzę o ziołach. Ale i tak było mu z tego powodu smutno, że się z nim tym nie podzieliła! W końcu ten specyfik może uratować w przyszłości wiele puszczalskich medyczek! O tak!
Skierował łapy w stronę umierającej i jej partnera i przekazał im te wieści. Zgodzili się na to. W końcu byli mądrzejsi i wiedzieli, że życie Różanej Słodyczy jest ważniejsze, od jakichś glutów, które pewnie już dawno nie żyją.
- Dobra... To szybko się tym zajmiemy - miauknął do nich i znów udał się z Fasolową Łodygą na zapleczę.
- A teraz mów... Co to za zioła? Jak je podać? Dalej... Czas nagli.
- Więc... - Kotka przymknęła oczy. - Zioła to wrotycz zwyczajny albo pluskiwca groniasta. To drugie rośnie w ogrodach dwunogów głównie, ale wrotycz możemy znaleźć w lesie. Wystarczy podać kotce w dużej ilości do zjedzenia. - Fasola ruszyła szybkim krokiem w stronę wyjścia. - Pójdę tego poszukać, zaraz powinnam wrócić.
Skinął jej głową i czekał. Kiedy tylko wróciła z ziołami szybko wzięli się do pracy. Złapał zioła i podał je kotce. Reakcja była dość szybka, co go zaskoczyło. Po kilku chwilach, kotka dostała skurczów i wypluła niezidentyfikowane płody, które zagrażały jej życiu. Po wszystkim dostała ziarna maku, a martwe kociaki wyniesiono i zakopano. I tyle. Był naprawdę pod wrażeniem. Teraz... Teraz mógł zacząć to stosować na szerszą sakle! Będzie... Bohaterem! Klan Gwiazdy będzie zadowolony! W końcu medyczki nie zostaną matkami! Nie będą łamać zakazu, bo im pstro w głowie! A nawet jeśli to pozbędzie się problemu! Musiał to powiedzieć wszystkim na spotkaniu medyków! To nowa era! Teraz będą bardziej cywilizowani, a nie zaliczył i masz kocięta!
Różana Słodycz została jeszcze na jakiś czas w leżu medyków. Musieli w końcu sprawdzić, czy jej się polepszyło. No i co? Właśnie, że tak! Była jak nowo narodzona! Zdrowa, może nieco smutna, ale żywa! To się liczyło!
- A ty dokąd? - miauknął widząc jak Fasolowa Łodyga gdzieś znów się wymyka. Robiła to za często. Czyżby miała przed nim jakieś tajemnicę? Miał nadzieję, że nie chodziła do tego samotnika, którego uratowali przed śmiercią. Z tego co jej mówił, kiedy odzyska przytomność miał spadać z ich terenów. Czy jednak tak było?
<Fasola?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz