Nudny dzień, nieco chłodny. Śnieg spadł przykrywając wszystko swoim ciężarem. Słońce, o ile było, odbijało się od jego bieli, raniąc oczy.
Cicha często musiała je zamykać, lub odwracać głowę, by nie oślepnąć. Łaziła patrząc w ziemię, by się nie wywalić gdzie po drodze przez te trzy łapy.
Machnela ogonem zdenerwowana. Nigdzie nie było dobrego miejsca, żeby się schować. Liście opadły, zostawiając jedynie nagie gałęzie. Nie było mowy, by skryć wielobarwne futro pośród czegoś takiego.
Cicha więc szła przez sad, próbując znaleźć sobie zajęcie. W pewnej chwili stanęła na coś.
Syknęła, odsuwając się. Odkopałam znajdkę. Jej oczom ukazała się czaszka jakiegoś stworka. Trochę pęknięta przez nastąpienie na nią.
Szczur? Wiewiórka? Ptak?? Cokolwiek ale zmarznięte i brudne. Niebieska mimo to zabrała z sobą znalezisko. Może się nim pobawi?? W sumie... Niezła myśl.
Spróbowała podrzucić do góry czaszkę, rzucając się. Wpadła w śnieg, mocząc futro. Powtórzyła to parokrotnie, poprawiając sobie humorek.
Usłyszała nagle kroki. Chrupot śniegu. Wstała, otrzepała się. Zza jabłoni wyłoniła się czekoladowa kotka. Młoda słyszała o niej. Ponoć wróciła z jakiejś wędrówki i wszyscy ją powitali blah blah.
Nosiła na głowie takie coś jak ona znalazła. Hah, a to ci dopiero. Żółte oczy stanęły na niej. Cicha machnęła ogonem, biorąc w łapki czaszkę. Położyła sobie na głowie, a zielone gały wlepiła w przybyszkę.
<Iskra? Popatrz, bliźniaki xD>
xDDD
OdpowiedzUsuń