– Nie wiem. Przed siebie – odparła po prostu, wymijająco.
Nie ona prowadziła patrol, więc co jej do tego, gdzie idą? Co za różnica w którą stronę pójdą najpierw, patrol to przecież patrol. Westchnęła, trzepnęła ogonem i podążyła z wolna za resztą, kiedy tamci ruszyli.
– Chodź, bo nas zostawią – zachęciła Myszka szybkim ruchem ogona.
Z jakiegoś powodu pałała niewyjaśnioną, głęboko ukrytą sympatią do kocurka. Chociaż, może nie tyle sympatią, a bardziej… No, po prostu go tolerowała, a czasami nawet ją bawił, mimo tego, że często bywał irytujący. A to już było coś w relacji z Tańczącą.
*turururu wieeeelka dziura, udajemy że przeszłość nie istnieje*
Kocica wyjątkowo wstała dużo później niż zazwyczaj, bowiem słońce już dawno wzbiło się na błękitne, częściowo zachmurzone niebo, i to całkiem wysoko. Zdezorientowana podniosła głowę i trwała tak przez kilka uderzeń serca, zastanawiając się, co się właściwie stało. No, nic się nie stało. Nie miała ucznia od jakiegoś już czasu, więc na spokojnie mogła sobie pozwolić na trochę dłuższy niż zwykle sen. Jednak nie planowała tego. Jak zatem do tego doszło? Ale czy to ważne? Nie, ani trochę. Zbyła więc temat na rozmyślania stanowczym machnięciem ogona, po czym wstała do siadu. Szybkie, już wcale nie takie poranne mycie białej, krótkiej sierści, pomogło jej się rozbudzić. Zamrugała kilkukrotnie zielonymi, lśniącymi oczami, jakby z nadzieją, że coś nimi zobaczy. Kiedy nic takiego się nie stało, wyszła nieco nerwowym krokiem z legowiska, z zamiarem zrobienia czegoś pożytecznego. Nie było już czasu na spożycie śniadania czy inne obijanie się.
Nagłe, mocne i niespodziewane uderzenie wybiło ją z ledwo co złapanego rytmu. Zachwiała się, straciła równowagę, potknęła o własne albo czyjeś nogi i padła jak długa w śnieg. Nie wiedziała, czy podobnie nie skończyła jej ofiara zderzenia. Zimno. Nie podniosła się od razu, jedynie kichnęła, kiedy biały puch znalazł się zdecydowanie za blisko jej nosa.
– Sorry, nie zauważyłam cię – mruknęła, nie zwracając uwagi na to, jak idiotycznie to brzmi. Przecież i tak by go nie zauważyła.
Właściwie to nawet nie potrafiła wyłapać po zapachu, z kim ma do czynienia.
<Myszku? Bijemy rekordy w długości wyczekiwania na odpis>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz