Wylizuje swoją sierść. Pobrudziłem się jak spałem. Może ktoś to zrobił? Kociaki? Zawsze istnieje taka opcja. Jak nie masz na kogo zwalić to zwal na kociaki, najlepsze wyjście. Ktoś nie dojadł myszy? To na pewno kociak, ktoś zniszczył kulkę mchu? Kociak. Nawet jeśli to ja. Zwalić winę mogę, a królowe uwierzą lub nie. Różnie bywa. Chyba zależy to od humoru. A to im się zmienia. Słyszę kroki, obracał głowę w stronę wyjścia. Żytnie Pole! Podnoszę się i podbiegam do mamy. Bura uśmiecha się lekko. Super, że mnie odwiedza! Całe dnie w żłobku są męczące! Nudne i Męczące. Rozmawiając z kociakami albo z Królowymi na zmianę. Kodeks wojownika znam lepiej, niż podczas treningu. Powtarzają go prawie codziennie kociakom. O klanie Gwiazdy mówią jeszcze częściej. I straszą, że jak będą niegrzeczne to pójdą do miejsca gdzie brak gwiazd. I to nic nie działa, nadal potrafią ugryźć mnie jak nie chce się bawić z nimi.
– Żytnie Pole! Jak miło, że przyszłaś, nudziło mi się.- Macham ogonem szczęśliwy jeszcze bardziej. Nigdy nie powiem tego szczerze, ale gdyby nawet przyszła Zbożowy Kłos to by się cieszył. Takie zamknięcie robi z kota innego. Bura kładzie rybę przed moimi łapami.
– Przyniosłam rybę, zjedź. Królowym przyniósł ktoś inny z tego, co pamiętam. Miło, że masz dobry humor.- Ryba! Głodny jestem, nawet tego nie czułem póki nie zobaczyłem jedzenia.
– Dziękuje! Głodny jestem, bardzo dziękuję.- mówię głośno. Biorę rybę w zęby i przenoszę rybę w głąb żłobka.
– Ciszej trochę, kociaki się obudzą, a jak się obudzą to sam będziesz ich pilnował.- mówi trochę chyba wkurzona Obłok. Kładę uszy na głowie. Siadam kilka ogonów od mamy. Chyba bardziej taty? W końcu pachnie od niego, że jest kocurem, wygląda jak kocur. A chce by do niego mówić ona. Jednak trzeba uszanować, przynosi jedzenie. Zielonooka śmieje się cicho i podchodzi do mnie. Z czego się śmieje? Powinna zrozumieć to! Biorę kęs ryby. Smaczne. Ryby są smaczne jednak, nie rozumiem jak jako kociak ich nie lubiłem.
– Rozumiem, będę ciszej dobrze.- szepcze do siebie. Wieczna karmicielka nie musi tego rozumieć. Że bycie ciszę trudno zachować, pół dnia ciągle się bawią, a drugą połowę dnia śpią. I zazwyczaj śpią gdy ja chcę coś robić, a gdy chce spać to one chcą się bawić.
– Jak ci się siedzi w Żłobku?
– Nie jest najgorzej, jest trochę wad i prawie nie ma zalet jednak da się przeżyć. A co się dzieje poza Żłobkiem? Coś ciekawego?- mówię cicho. Nie chcę obudzić jednak tych głupich kociaków.
– Mamy nowego kota.- Mierzę ją zdziwionym spojrzeniem. Jak?- Smutna Cisza się nazywa, na razie jest starszą.
Skąd ona jest? Ona czy on? Skoro “starszą” a nie “starszym” to chyba jest kotką.
– Szkoda, że nie mogę wychodzić, że żłobka.- Przełykam rybę.
– Na przyszłość musisz przemyśleć swoje zachowania na zgromadzeniu, ja muszę iść. Mam iść na patrol graniczny wieczorny.
– To-o miłego, odwiedzisz mnie jutro? Proszę.- Podnoszę wzrok na nią. Błagam niech mnie odwiedzi! Skoro nawet moja siostra tego nie robi.
– Postaram się.- Wychodzi, że żłobka. Co ja mam robić? Zjeść i robić teorie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz