Padał deszcz, a ona musiała iść na trening. Ociężale wstała i ruszyła ku wyjściu z legowiska uczniów. Jej mentor już na nią czekał. Mimo że trening teraz jej się lepiej kojarzył, to nadal nie miała ochoty na poranne pobudki. Kasztanowy Dół ją dużo lepiej traktował niż jej były mentor, przez co przynajmniej przez to mogła odczuwać jakąkolwiek satysfakcję. Rozumiał to, że ciężej jej się teraz uczyć, przez ograniczenia ruchowe po przeżytym pożarze, a zapewne Bluszczowy Poranek nie dawałby jej żadnych forów. Westchnęła i szczerze uśmiechnęła się na powitanie kocura.
- Gotowa na naukę polowania w ciężkich warunkach? - uśmiechnął się do białej życzliwie. Czuła się z tym dużo lepiej, że ktoś mimo jej nieodzywania się, potrafi się do niej uśmiechać. Skinęła głową z lekkim niepokojem. - Nie bój się, damy radę - odrzekł i ruszył ku wyjściu z obozu. Podbiegła do mentora i zrównała z nim kroku.
***
Przeskakiwała kałuże, co sprawiało jej niemały wysiłek. Przy każdym skoku czuła swoje lewe łapy. Czuła okropny ból, przez co się krzywiła. Westchnęła, gdy dotarli na miejsce, w którym miało odbyć się polowanie. Nareszcie. - Zamknij oczy. Powiedz, czy czujesz jakąkolwiek zwierzynę. - Ćma posłuchała się mentora i zaniuchała. Wyczuła bardzo słabą woń myszy. Nie wiedziała, czy to stary zapach, czy nowy. Jedno było pewne, był słaby. Otworzyła oczy i z lekką niepewnością skinęła głową. - Dobrze. Teraz co czujesz? Nornicę, czy mysz? - biała już nauczona doświadczeniem z mentorem i odpowiedziami na jego pytania, skinęła głową dwa razy na odpowiedź "mysz". Kasztanowy Dół pochwalił ją, a potem nakazał wyśledzenie ofiary. Dla małej było to zbędne, bo przecież woń była słaba, ale nie mogła wyrazić przecież swoich wątpliwości. Ruszyła za zapachem.- Pewnie zastanawiasz się, czemu idziemy za słabym zapachem. - szeptem zaczął kocur, na co w głowie kotki pojawiły się myśli typu "Skąd on wie?", ale potem stwierdziła, że chyba ten potrafi już z niej odczytać wszystko na wylot. W końcu musiał się jakoś tego nauczyć, gdy biała nie odezwała się do niego ani słowem. - otóż klan potrzebuje zwierzyny, której ostatnio jest bardzo mało. Nawet nikły zapach, warto sprawdzić. - Ćmia Łapa skinęła głową, wyrażając tym gestem, że przyjęła uwagę kocura do wiadomości. Dalej podążali za zapachem myszy w ciszy. Gdy zapach się nasilił, kotka przystanęła. Delikatnie rozchyliła łapką spalone pozostałości z krzaków i zobaczyła piszczkę, za której zapachem tak szli. Dzięki gwiezdnym nie był to stary zapach. Uśmiechnęła się i wskazała łapką na przyszłą ofiarę. Mentor skinął głową i dał znak, żeby ta przystąpiła do ataku. W mgnieniu oka wyskoczyła z krzaków i rzuciła się z pazurami na wychudłą mysz. Ta nie zdążyła pisnąć, zanim Ćma chwyciła ząbkami jej kark i je zacisnęła. Polowanie powiodło się. W obecnych czasach było to bardzo ważne, więc poczuła się lekko dumna z siebie. Postanowiła, że zabierze tą mysz do Smutnej Ciszy. W końcu kotka mieszka w legowisku starszyzny, a najpierw trzeba wykarmić kociaki, królowe i starszyznę. Raczej z logicznego punktu widzenia, nie było przeszkód, aby zanieść kotce, która jej uratowała życie upolowaną przez siebie piszczkę. Z kolejnym uśmiechem i satysfakcją spojrzała na mentora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz