Była pora Nagich Drzew, a biały puch nazywany przez starsze koty „śniegiem” zaczął padać z nieba, natomiast na rzece pojawił się tak zwany „lód”. Obydwie te rzeczy bardzo się młodej kotce podobały. Uwielbiała mróz jaki przeszywał jej ciało na wylot, gdy dotykała jednego i drugiego, oraz moment, gdy stawała na lodzie krusząc go. Co z tego, że potem jej łapy były całe mokre? To była przecież taka frajda! Poza tym, uwielbiała wskakiwać w ten cały śnieg. Zauważyła, że im szerszy rozkrok, tym mniej się w nim zapada. Tak samo z lodem, im większa była powierzchnia jej ciała, która na nim była, tym mniej on pękał. Znajdowała kolejne tych dwóch rzeczy zastosowania. Jednym z nich było to, że w ciepłym miejscu obydwa topniały, co sprawiało, że mogła robić Dzikiemu takie dla niej zabawne „niespodzianki” . Gdy budził się ze śniegiem na brzuchu wrzeszcząc kotkę oblewało uczucie dzikiej satysfakcji. Gdy on krzyczał „KTO TO ZROBIŁ?! NO KTO!?” ona milczała. Oczywiście, zrobiła tak tylko parę razy (przynajmniej do tej pory) bo kocur potrafił oskarżyć o psikusa nawet wojowników. Było myśleć zanim z nią zadarł! Postanowiła go nie rozjuszać bardziej, przynajmniej na razie. Zrobi mu małą przerwę, a potem nagle Chyc! I znów rudy obudzi się ze śniegiem na posłaniu. Albo z lodem, bo jego odłamki potrafiły nieprzyjemnie kłuć gdy były jeszcze nie roztopione zbyt mocno. Oczywiście, wszystkie te psikusy były robione zanim większość kotów wstała, więc nie było światków tych „zbrodni”. Dzisiaj była na treningu, znów mieli ćwiczyć polowanie. Jej mentor zapowiedział także, że jeśli chce to nawet i jutro może pokazać jej podstawy walki. Oczywiście, młodej się to bardzo spodobało! Teraz jednak, przemierzała wraz z łaciatym kocurem połacie śniegu, zakrywające spaloną ziemię i wszelkie źdźbła trawy. I to było takie fajne! Kochała śnieg. W pewnym momencie weszła na niego w rozkroku, po czym zanurkowała w białej połaci. Tylko jej nos i oczy wystawały spod białego puchu.
- Lubisz śnieg co! – wykrzyknął mentor – o, czy to nie twój brat i jego mentorka?
Kotka dostrzegła niebieską i kremowego. Podeszli do Narcyzowego Pyłu, ale jej nie zauważyli. Młoda postanowiła to wykorzystać... pora na łowy... zaczęła sunąć pod pokrywą śnieżną do swojego braciszka. Czuła się jak taki śnieżny rekin, łowca, który próbuje złapać niewinną ofiarę w postaci kremowej ryby. Była coraz bliżej młodego kocura. Wyczuła moment zaskoczenia. Nadeszła ta chwila... niespodziewanie wynurzyła się z śniegu, po czym chwyciła brata za kostkę. Kocur wydał dźwięk podobny do krzyku i pisku jednocześnie, podczas gdy ona wciągnęła go niemal całego pod pokrywę śnieżną. On i jego mentorka byli wielce zaskoczeni, podczas gdy Narcyzowy Pył zaczął lekko chichotać obserwując całe zajście. Ale mieli miny!
<Słonecznikowa Łapo? Burzowa Nocy? Szepcząca bawi się w śnieżnego rekina XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz