— Nie wujku — zaczęła spokojnie — Chyba związek z Żytem mi się pieprzy — mruknęła pod nosem, wstając na cztery równe łapy — Chyba jej nie kocham. Jeszcze to co odpieprzył Lizaczek... — warknęła wysuwając pazury — To był błąd, że się na to zgodziłam. Że pozwoliłam jej zrobić sobie kocięta. Nigdy ich nie chciałam, a teraz? Żałuję, straciłam prawie osiem księżyców siedząc z bebzonem wielkim jak bania na dupie. Żyto obiecała mi, że przejmie opiekę nad Lizaczkiem i Wieczornikiem, ale miała mnie w dupie, wolała sobie latać wesolutka. Może nawet kogoś ma — miauknęła rozżalona, chodząc w kółko. Strzepnęła ogonem, prychając — Życie mi się pieprzy wujaszku. No i co ja mam zrobić? Tylko nie mów tych starych pierdów, że rozmowa od serca czy inne sratytaty mają wszystko magicznie zmienić bo próbowałam, gówno dało — usiadła na ziemi, uderzając łapami o grunt — No doradź mi wujaszku! Przecież jesteś zastępcą!
Westchnął. Rodzicielstwo było ciężką sprawą, sam się o tym doskonale przekonał. Jego dzieci potrafiły napsuć mu wiele razy krwi. Ile kłótni miał z Kaczą Łapą o jego zachowanie, ile bólu i wyrzeczeń kosztowało go bycie ojcem. Starał się jednak jak mógł i wybaczał rudzielcowi. W końcu był młody i naiwny. Jeszcze miał czas się zmienić.
- Wiem trochę jak się czujesz. Gdybym miał mieć drugi miot, to chyba bym wskoczył do rzeki. - zażartował.
To jednak zbytnio nie rozluźniło atmosfery. Biedna Zbożowy Kłos... Co miał jej jednak doradzić, jak w głowie miał tylko szczerą rozmowę?
- Może... Zdobądź dowody najpierw na to, że cię zdradziła. Wtedy mógłbym ci pomóc skopać jej tyłek. - zapewnił. W końcu nikt nie powinien narażać się kotce, dla której był wujkiem. - A jak nie czujesz się z nią dobrze... To zakończ związek. Wiem, że pewnie będzie to trudne, ale po co się męczyć, kiedy uczucie zniknęło, a twoja druga połówka ma kogoś na boku? A co się tyczy twojego syna... Myślę, że z chęcią pogadam ze Zbożem... Lizaczkiem... Może rozmowa z zastępcą oświetli jego móżdżek.
No bo w końcu Aroniowa Gwiazda tylko krzyczał, zamiast wytłumaczyć na spokojnie w czym tkwił problem. Zresztą... On wcale nie był lepszy. Też próbował Kaczej Łapie wytłumaczyć, że czynił źle. Skończyło się jednak na kolejnej kłótni. Chyba nie miał łapy do dzieci. No... Przynajmniej swoich.
- A teraz... - zamyślił się.
Co mogło sprawić, że wojowniczka zapomniałaby o troskach i skupiła się na zabawie? Kocimiętka odpada. Po akcji z Króliczym Sercem nie chciał ryzykować, że kotce coś się stanie.
- ... Może chcesz popływać? Do wody nie mamy daleko. Ostatnio nurt się uspokoił. No co ty na to? Tylko ty i ja, jak za starych dobrych czasów. Zaproponowałbym ci polowanie na jajka, ale pewnie nie masz na to ochoty po ostatnim - miauknął z uśmiechem wspominając słowa, wtedy jeszcze młodej wojowniczki. - I nie przyjmuję odmowy. - dodał widząc jak Zbożowy Kłos już chciała coś powiedzieć.
<Zbożowy Kłosie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz