Słońce chyliło się już ku zachodowi, oblewając ostatnimi leniwymi promieniami obóz Klanu Wilka. Północny Mróz z nudów przyglądała się dokazującym kociakom. Były, po pierwsze, niezwykle irytujące, ale było w nich też coś takiego, że nawet Północny Mróz na ułamek sekundy byłaby skłonna uwierzyć, że świat jest dobry. Były takie głupkowate i niewinne, nieświadome śmierci i zagrożeń, jakie czyhały na nie za rogiem. Zmrużyła kasztanowe ślepia, przyglądając się zajadłej walce Wilczka z kawałkiem gałęzi.
- Mam cię, wojowniku Klanu Burzy!
- Przecież tu nic nie ma – powiedziała znudzonym tonem Północ. Jakoś tak… Nie mogła się powstrzymać. Syn Wiśniowej Pestki przez ułamek sekundy wydawał się być zagubiony, ale po chwili obdarzył ją hardym spojrzeniem brązowych ślepiów. Północ była już pewna, że smarkacz będzie chciał się z nią kłócić, ale po chwili do brata podbiegła Złota, gestem łapy sugerując, by jak najszybciej usunęli się z pola widzenia wojowniczki.
- Pani maruda – wymamrotała jeszcze Złota, gdy wraz z bratem oddalili się od niestrudzonej pogromczyni kocięcych uśmiechów.
Stwierdzenie, że kocica się tym przejęła, byłoby wierutnym kłamstwem. Wręcz przeciwnie, zaczęła uważnie obserwować mrok powoli pochłaniający obóz. Może gdy zapadnie noc, uda jej się dyskretnie wymknąć z obozu i przejść się na spacer po lesie? Popatrzeć w gwiazdy, posłuchać szumu wiatru? Odciąć się od tego wszystkiego, od życia w klanie, od tłumów, od konieczności wiecznego zaspokajania potrzeb innych. Tak, ta myśl była naprawdę kusząca.
- Mogę się dosiąść?
Północny Mróz poruszyła się i z irytacją smagnęła powietrze ogonem. Ciekawe, ile jej nowy rozmówca wytrzyma? Dawała mu maksymalnie dwadzieścia uderzeń serca. Jeśli tyle wytrzyma, to i tak będzie tego dnia rekordzistą.
<Jeśli ktoś chciałby odpisać, to proszę>
klep Kawką
OdpowiedzUsuń