Zaczęło się. Kolejny poród. Wygramolił się ze swojej jaskini, łapiąc potrzebne zioła i udał się w stronę żłobka. Krzyki były oznaką tego, iż na świat zawitają kolejne kocięta. Czy i teraz Klan Gwiazdy da jakiś znak? Musiał przyznać, że ostatnio tak mu się wydawało. W końcu nie na co dzień widzi się złote koty.
Szybko wkroczył do środka, zauważając, że Fasolowa Łodyga znów gdzieś zniknęła. Musiał chyba wypytać ją o to. Na jego warcie nie może uciekać od obowiązków. No nic... Przynajmniej nie było obok Płonącej Łapy. Gdyby znów wcięła mu się w pracę, to chyba by ją zabił.
Śnieżny Puch leżała, sapiąc jak to w zwyczaju mają rodzące. Szybko dał jej zioła i zabrał się za najgorszą część całego porodu. Musiał wyciągnąć te gluty i oczyścić z mazi. Na szczęście obok był mech, który bardzo mu podpasował do tego typu zabiegów. Nigdy nie tknie swoim językiem... tej... posoki. Raz starczyło i oby nigdy więcej!
Nie czekał długo. Pierwsze kocię wyskoczyło, a on zaczął je ocierać mchem. Od razu zauważył coś dziwnego. Kociak nie miał pary, tylnych łap! No coś takiego... Czy teraz w Klanie Wilka będą pojawiały się zmutowane koty? Może przez tą niewierność Fasolowej Łodygi Klan Gwiazdy kara klan? Jeśli tak... To nie zdziwi się, gdy kiedyś wyskoczy mu kocię z jednym okiem albo z większą ilością łap niż normalnie! A może nawet bez?
- Oto twój ślimak - miauknął do kocicy, podsuwając małego pod brzuch kotki.
Ta chyba jeszcze nie ogarnęła upośledzenia swojego dziecka, bo z uśmiechem na pysku zaczęła go wylizywać.
Nie skupiał się nad tym długo, bo już za chwilę wyciągnął kolejnego, ale na szczęście nie był w kawałkach. Dla pewności jeszcze sprawdził z każdej strony, czy czegoś mu nie brakuję i na szczęście tak było. No... Przynajmniej jeden normalny.
Po wszystkim udał się do siebie czekać na Fasolową Łodygę. Pewnie zaciekawi ją ten znak od Klanu Gwiazdy. A może nawet zrozumie, że przez jej czyny klan cierpi? Może wtedy by się nawróciła?
***
Kociaki Śnieżnego Puchu urosły, a on na swoje nieszczęście musiał odwiedzać Jeżynka i sprawdzać jak ten sobie radzi. Nie wróżył mu kariery wojownika, ale kto wie? Skoro jego ojciec poradził sobie bez przednich łap, to może ten też wymyśli jakiś sposób? Położył przed kotką zioła, które pomogą jej wykarmić dwójkę kociąt.
Miał już wracać, kiedy to na jego ogon naskoczył Deszczyk.
- Ej ty młody! Nie atakuję się wysłannika Klanu Gwiazdy - miauknął w jego stronę.
- Cio to Klan Gwiazdy? - zapytał.
No tak... Młody nic jeszcze o tym nie wiedział. Musiał więc mu o tym opowiedzieć! Ważnym było, aby od najmłodszych księżyców uczyć dzieciarnie o przodkach. Może wtedy będą mieć do nich należyty szacunek.
- Klan Gwiazdy to nasi przodkowie. Obserwują nas ze Srebrnej Skóry i mnie zsyłają prorocze sny. Nie lubią niegrzecznych kotów, co łamią kodeks. Zsyłają wtedy pioruny, aby okazać swoje niezadowolenie. Jednak jeśli jesteś grzeczny nagradzają wiedzą, a nawet spotkaniem ze zmarłym bliskim. - zaczął tłumaczyć, ukazując Klan Gwiazdy w pozytywnym świetle.
<Deszczyku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz