Normalnie bezczelność. Temu Wróblowemu Sercu coś się w tyłku poprzestawiało! Jak on mógł powarczeć na jego osobę? Na dodatek jego siostra też była siebie warta! Obwiniają go o wszystko! Jego! A on przecież nawet nie wiedział o chorobie ich matki, bo przecież nikt go o tym nie poinformował. Co oni? Chcieli, aby łaził do każdego kota i sprawdzał jak się czuję? Naprawdę? Przecież miał i tak dużo obowiązków. Najwidoczniej musiał prosić o radę Klan Gwiazdy. Może odpowiedzą mu, kiedy zacznie oddawać się medytacji, śląc im swoje pytania.
Kiedy rodzeństwo zniknęło mu z oczu, udał się do siebie i zabrał się do pracy.
Każdego dnia modlił się do przodków. Chciał nawiązać kontakt z tym idiotą Wilczym Sercem, który zginął dla zdrajczyni kodeksu. Może jednak nie powinien tak o nim myśleć, skoro jest teraz w Klanie Gwiazdy, ale musiał znaleźć jakiegoś winowajcę sytuacji w jakiej się znalazł. A on... No... To były jego dzieci.
Nastała pora nagich drzew, a dziadek zbliżał się do etapu, w którym niedługo odejdzie ze swojego stanowiska. A kto na nim zasiądzie? Otóż Wróblowe Serce. Ten nienormalny gnojek. Żałował, że wyciągnął go z macicy. Czuł przez to poczucie winy. Ktoś kto wyciągnął cię na ten świat i pomógł złapać pierwszy oddech, nie powinien dostawać w podzięce krzywego pyska i krzyków pod swoim adresem.
Ha tfu! Jak miał z kimś takim współpracować? Liderowi trzeba było tłumaczyć sny. Nie widział, aby byli zdolni do współpracy. Pewnie pójdzie po to do Fasolowej Łodygi. Jego mała uczennica, którą miał nadzieję jeszcze nawrócić, dostała brzucha i siedzi w żłobku. Krew go zalała, kiedy się o tym dowiedział. Oczywiście winił o to Strzyżykową Pręge, bo kotka była świadkiem jej upadku. A może to jakaś klątwa na Klan Wilka? Trzeba będzie zakazać bycia medykiem dla kotek, jeśli tak dalej ma to wyglądać. Już trzy w jego życiu medyczki złamały kodeks i miały dzieci. W tym jedna z Klanu Burzy. Normalnie katastrofa! Do czego to doprowadzi? Dobrze, że znał przynajmniej zioła na poronienia. Chciał ostatnio podać je Fasolowej Łodydze z nadzieją, że może jeszcze nie jest za późno. Gdyby pozbyła się tych smrodów, Klan Gwiazdy mógłby jej wybaczyć. Niestety... Zorientowała się. Może i była mądra, ale jednocześnie ziała głupotą. Chyba nigdy więcej nie spojrzy już na nią tak jak zawsze. Nawet nie chciał jej odwiedzać. Miał nadzieję, że jej bachory trafi piorun. Albo lepiej! Tego samotnika, który je zmajstrował! A mówił, aby nie pomagać temu wypłoszowi! Wtedy Fasola byłaby czysta.
Pociągnął nosem. Jego świat walił się na kawałki. Po zgromadzeniu nie miał na nic siły. Będąc w legowisku medyków, czuł się bardzo samotnie. Może i Tkacze mu towarzyszyli, ale oni mieli przynajmniej siebie.
- Klanie Gwiazdy! Dajcie mi sen, cokolwiek. Znak... Co ja mam zrobić? - szepnął do siebie.
Nagle usłyszał poruszenie. Spojrzał w bok i dostrzegł pana zastępcę prowadzącego jego siostrę, która mu strasznie narzekała. Skrzywił pysk i do nich podszedł.
- O! Jesteś! Jak dobrze. Słuchaj, bo coś mnie swędzi o tu - Wskazała łapą na grzbiet, po czym zaczęła gadać coś do Wróblowego Serca.
Tak naprawdę wisiało mu o czym tak żarliwie dyskutowali. No... Może jego siostra, bo pan zastępca znosił to o dziwo z kamienną miną. Szybko zbadał to co dokuczało kotce, a co okazało się być jakąś infekcją. Poszedł przygotować maść, a gdy wrócił widział, że kocurowi nie podobało się zbytnio to, że kotka wręcz nie pozwala mu opuścić tego miejsca. Uśmiechnął się pod nosem. Czyli jednak jego siostra nie była taka zła. Przynajmniej mogła pomęczyć kocura w ramach jego zemsty.
<Wróbel?>
Wyleczona: Wężowy Wrzask
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz