*kiedy wszyscy już zapomnieli o tej sesji…*
– Oh, to ci ciekawe… – podsumowała krótkim westchnieniem, przyglądając się uważnie tej "magicznej" substancji – to w takim razie nie przeszkadzam, powodzenia i do zobaczenia!
Pomachała wesoło swoim długim, puszystym ogonem i pokicała na trzech łapach w stronę legowiska wojowników, na zasłużony, upragniony odpoczynek.
*wziuuuum do teraźniejszości*
Zniżyła się na łapach. Mysz była już blisko, a ten malutki zastrzyk adrenaliny, który zawsze towarzyszył Miedzi w polowaniu, tym razem też był obecny. Oblizała niecierpliwie pyszczek, kiedy musiała odczekać kolejne kilka krótkich uderzeń serca. I… Teraz! Wybiła się jak najmocniej z tylnych łap, z zamiarem wylądowania na zdobyczy. Oj, ale nie tym razem. Coś nagle, nieprzyjemnie strzeliło jej w kościach. Zdezorientowana i nieprzygotowana na taki obrót spraw, upadła z cichym łomotem na ośnieżoną ziemię, stękając głucho. Zaalarmowany gryzoń, uciekł w popłochu gdzie pieprz rośnie. Jeszcze przed mrugnięciem oka tak bliski śmierci…
Podniosła się powoli, ostrożnie, a następnie otrzepała się szybko. Chyba się przeliczyła. Zapomniała, że już nie była tak młoda i sprawna jak kiedyś. A właściwie, w ogóle nie przyjmowała tego do wiadomości. Przecież wcale nie była jakąś tam znowu staruchą! Mruknęła niezadowolona pod nosem i pokręciła głową. Na ten dzień już chyba sobie odpuści. Ruszyła powolnym, obolałym krokiem po jedną ładną, zadbaną ptaszynę, tą jedną, którą udało jej się wcześniej upolować. Gdy dotarła na miejsce, odgarnęła łapą świeżo uklepany śnieg i chwyciła zdobycz w bialutkie zęby, aby zabrać ją do obozu, na stos. Dobry humor wrócił jej niebawem i już żwawszym krokiem podreptała tam, gdzie leżało obozowisko klanu.
Naprawdę była już tak stara, że nie potrafiła upolować nawet myszki?
Krocząc już na ostatniej prostej do stosu ze zwierzyną, napotkała zaraz przy nim liliowego kocura. Potrójny Krok, ścisłej mówiąc. Uśmiechnęła się szeroko, wcześniej odkładając upolowanego ptaka na szczyt niewielkiego stosu piszczek.
– Cześć, Trójko, jak tam się powodzi? Oh, dawno nie rozmawialiśmy, czyż nie? – promienny uśmiech nie schodził jej z pyszczka.
<Trójko? Aż wstyd, tyle to minęło>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz