-Wujkuuuuuuu Zimorodkuuuuuuuuu... Opowiedz coś o swoim bracie? Da się go poderwać? A może zgrywa niedostępnego? - zapytał się nadzwyczaj spokojny Bursztynowa Łapa. Pobierał już od dłuższego czasu nauki podrywania od Zimorodkowego Blasku i... Czynił jakieś postępy. Chyba. Wyraz pyszczka syna Żywicznej Mordki najczęściej wyrażały szczęście i zadowolenie, więc kremowy nie zdawał się na mimikę swojego przystojnego nauczyciela w kwestii czynienia postępów.
- Omszona Mordka niedawno został mianowany i dosyć często nie chciał się ze mną bawić. Możesz spróbować go poderwać - miauknął Zimorodkowy Blask.
Bursztynowej Łapie nie trzeba było dwa razy powtarzać tego samego. Pewien swojego czynu ruszył na poszukiwania niebieskiego brata nauczyciela od podrywu. Węszył w powietrzu. Dzięki spędzaniu większej ilości czasu wśród ziół miał wrażenie, że potrafił wychwytywać naprawdę sporą liczbę zapachów, których wcześniej nigdy nie czuł.
We względnie krótkim czasie zdołał znaleźć Omszoną Mordkę. Przyjrzał się wyglądowi swojego przyszłego znajomego. Już kolejnego w przeciągu księżyca! Kremowy ucieszył się na tę myśl. Dużo znajomych równa się dobrej zabawie oraz szerzeniu tolerancji wobec podrywania!
Chwilę myślał nad dobrym tekstem, którym zaszczyciłby brata Zimorodkowego Blasku. "Cześć, spadłeś z nieba? Lśnisz jak gwiazdy"? A może rzucić zwykłe "hej" i mruganąć jednym okiem? Albo poruszyć brwiami i szepnąć "Zgubiłem drogę do własnego serca, pokaż mi swoją?". Na ostatnie przyszły medyk pokręcił stanowczo głową. Zwykłe teksty, bez żadnych zobowiązań, bez lizania. Wierzył w przodków, a oni zabraniali mu zawarcia związku z kimkolwiek, nieważne jak wspaniały i uroczy byłby kocur bądź kotka.
- Omszona Mordka niedawno został mianowany i dosyć często nie chciał się ze mną bawić. Możesz spróbować go poderwać - miauknął Zimorodkowy Blask.
Bursztynowej Łapie nie trzeba było dwa razy powtarzać tego samego. Pewien swojego czynu ruszył na poszukiwania niebieskiego brata nauczyciela od podrywu. Węszył w powietrzu. Dzięki spędzaniu większej ilości czasu wśród ziół miał wrażenie, że potrafił wychwytywać naprawdę sporą liczbę zapachów, których wcześniej nigdy nie czuł.
We względnie krótkim czasie zdołał znaleźć Omszoną Mordkę. Przyjrzał się wyglądowi swojego przyszłego znajomego. Już kolejnego w przeciągu księżyca! Kremowy ucieszył się na tę myśl. Dużo znajomych równa się dobrej zabawie oraz szerzeniu tolerancji wobec podrywania!
Chwilę myślał nad dobrym tekstem, którym zaszczyciłby brata Zimorodkowego Blasku. "Cześć, spadłeś z nieba? Lśnisz jak gwiazdy"? A może rzucić zwykłe "hej" i mruganąć jednym okiem? Albo poruszyć brwiami i szepnąć "Zgubiłem drogę do własnego serca, pokaż mi swoją?". Na ostatnie przyszły medyk pokręcił stanowczo głową. Zwykłe teksty, bez żadnych zobowiązań, bez lizania. Wierzył w przodków, a oni zabraniali mu zawarcia związku z kimkolwiek, nieważne jak wspaniały i uroczy byłby kocur bądź kotka.
Podszedł do Omszonej Mordki. Po raz pierwszy zrezygnował z rozpoczęcia znajomości dłuższym monologiem. Niebieski wyglądał na znacznie cięższy kaliber niż Zimorodek, Szczawik, Barwinek, a nawet Firletka. Do niego trzeba podejść inaczej. Bardziej spokojnie, profesjonalnie.
- Czego chcesz? - zapytał się oschle wojownik, gdy uczeń się zbliżył na odległość kilku żabich skoków.
- Cześć - miauknął Bursztynowa Łapa, patrząc prosto na Omszoną Mordkę. - Blask twojego futra prawie mnie oślepił, oczy... Przykuły mądrością i pięknością.
- Czego chcesz? - zapytał się oschle wojownik, gdy uczeń się zbliżył na odległość kilku żabich skoków.
- Cześć - miauknął Bursztynowa Łapa, patrząc prosto na Omszoną Mordkę. - Blask twojego futra prawie mnie oślepił, oczy... Przykuły mądrością i pięknością.
<Meszku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz