BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?

W Klanie Nocy

Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.
Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.

W Klanie Wilka

Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.
Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).

W Owocowym Lesie

Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.
Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty


Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)

Zmiana pory roku już 3 sierpnia, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

07 września 2018

Od Ciernistej Łodygi

— Czy chwila bez ruchu, to taka ogromna prośba? — mruknęła zirytowana Ciernista Łodyga do swego trzyksiężycowego kocięcia, które jako jedyne sprawiało jej jakikolwiek problem przy myciu. Fiołek cały czas wyrywała się i uciekała przed jej językiem, a kiedy ten już jej dotykał, zaczynała chichotać.
— Mamooo — pisnęła — to łaskocze!
Ciernista Łodyga przewróciła oczami, a widząc rozeźlony grymas matki, Orzełek roześmiał się szczerze. Jego rodzicielka potrafiła przyjmować takie zabawne grymasy! Spróbował naśladować mimikę buraski, tym samym chcąc rozbawić Księżyc, ta jednak pozostała niewzruszona, tak, jak zawsze. Zamiast tego, roześmiała się Tulipanowy Pąk, oraz Pliszka, która już niedługo miała zostać mianowana, wraz ze swoją siostrzyczką.
— Im więcej będziesz się krzątać, tym dłużej to zajmie — zauważyła królowa, przymierzając się do kolejnej próby. Widziała, jak Fiołek porusza ustami, przedrzeźniając ją, zignorowała to jednak. Wyrobiła sobie niezły pokład cierpliwości w stosunku do swojej córki, więc ta miała problem z wyprowadzeniem jej z równowagi. Kończyła już swoją syzyfową pracę, kiedy usłyszała zawołania. Coś w stylu "na pomoc"? Pręgowana delikatnie zsunęła swoje zdziwione kocię na podłoże i wychyliła łeb z kociarni. Natychmiast wyskoczyła na zewnątrz, dostrzegając sylwetkę swojej młodszej siostrzyczki, Błękitnej Łapy.
— Błękit? — zawołała, podchodząc do koteczki. Miała być ona na patrolu, razem z Czaplą Łapą, Migoczącym Niebem, Cienistym Pazurem i Deszczowym Porankiem, to też przed oczami burej przewinęły się makabryczne obrazy z udziałem szylkretki, bądź czekoladowego. W duchu modliła się, aby nie chodziło o żadne z nich... — Co się stało?
Nie widziała tego, ale jej dzieci, oraz kocięta Pręgowanego Piórka również wychyliły główki z kociarni, zaczynając spekulować, o co chodzi. Zza pleców Ciernistej rozległo się głośne "ciocia?!", nie miało to jednak większego znaczenia.
— Przy-przyłapaliśmy patrol Kla-kla-kla... — Wzięła głęboki wdech — Klanu Nocy na oznaczaniu naszych terenów. T-trwa walka! — krzyknęła, tak, aby w całym obozie to usłyszano. Oczywiście, wywołało to natychmiastowe poruszenie. Starsi zamarli w bezruchu, królowe zaczęły chować kocięta do środka kociarni, natomiast co po niektórzy obecni akurat w obozie wojownicy natychmiast ruszyli w stronę, z której przybiegła kotka.
— Stójcie! — zawołał Nocna Gwiazda w kierunku Kaczeńcowego Pazura i Świetlistego Potoku. Ci od razu się zatrzymali. — Jak liczny jest ich patrol? — zapytał kocur.
— Podobny do naszego... ale na pewno któryś z uczniów uczynił to, co ja — powiedziała kotka. Kocur skinął głową, po czym rozejrzał się po obozie. Musiał zachować zimną krew i szybko wydawać polecenia, co nie należało do najłatwiejszych.
— Świetlisty Potoku, Kaczeńcowy Pazurze, biegnijcie dalej, zaraz do was dołączymy. Błękitna Łapo, odpocznij chwilę, jeśli poczujesz się na siłach, możesz wrócić do walki, teraz jednak proszę cię o zaprowadzenie ich na miejsce... — Wymienieni wojownicy i uczennica bez namysłu ruszyli dalej, musząc bronić, co ich. — Brzoskwiniowa Gałązko, Sztormowe Niebo, Ziołowa Łapo, Ćmi Trzepocie, wy także tam idźcie. Gradowa Mordko, pójdziesz ze mną, a ty, Burzowa Łapo, będziesz pilnować kociąt i obozu. Przydałby się ktoś jeszcze... — nadal rozglądał się, szukając właściwych osób. Ciernista Łodyga postąpiła krok do przodu, nie zamierzając puścić swoich bliskich samych. Wiedziała zresztą, że Brzoskwinia nie czuła się zbyt pewnie w tym, w czym mieli wziąć udział, więc chciała, aby partnerka wiedziała, że jest obok.
— Nocna Gwiazdo, jeśli można... — zaczęła. Kocur zmierzył ją szybkim spojrzeniem. Wiedział, że kotka niedawno wróciła do trenowania swojego ucznia i pomimo posiadania kociąt, świetnie sobie radziła. Może to przez determinację w jej oczach, a może dlatego, że pod wieloma względami przypominała jego zastępcę, skinął głową.
— Ruszajmy — powiedział tylko. Ciernista rzuciła krótkie spojrzenie Białej, która szybkim krokiem podbiegła w kierunku kociarni. Fiołek już krzyczała coś, że leci z nimi, babcia jednak zabrała ją z powrotem do środka. W tym momencie buraska doceniała jej pomoc trzykrotnie bardziej, niż zazwyczaj. Spleciona Łapa nadal miał trening ze Żmijową Łuską, która wyciskała z niego siódme poty, jednak Konwaliowa Łapa była obecna w obozie. Pomimo tego, jej ojciec nie zezwolił jej na wzięcie udziału w walce. Grupa wojowników ruszyła szybkim krokiem za poprzednią trójką, a bura miała nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. W końcu, owy patrol byłby nie lada wyzwaniem. Od ostatniego zgromadzenia lider wysyłał tylko większe grupy, obawiając się właśnie takiej sytuacji. Ciernista wiedziała o zgromadzeniu tyle, ile powiedziało jej rodzeństwo i Migotka, znała jednak sytuację w klanie i wiedziała, że nocni już od jakiegoś czasu oznaczają ich tereny. Oczywistym było, że jej się to nie podobało, tak jak każdemu szanującemu się członkowi ich klanu. Po pewnym czasie bura dostrzegła walczące koty. Nie wiedziała, jak daleko jest z obozu Klanu Nocy do tej granicy, dlatego przyśpieszyła kroku. Chciała się tam jak najszybciej znaleźć. Migoczące Niebo pojedynkowała się z niebieską kocicą, najpewniej wojowniczką, a Czapla Łapa walczył z dość masywną, ale młodą kotką. Bura z przerażeniem dostrzegła, że na piersi jej brata zastygała już czerwona maź i prosiła w myślach, aby nie należała ona do niego. Gdzieś zza ich pleców pierwsze koty z Klanu Nocy dołączały do pojedynku. Dwójka Vanów biegła co sił w nogach, za nimi zaś podążała szylkretka, do której ci odwracali się raz za razem i pokrzykiwali coś, jakby chcąc ją odgonić. Ciernista Łodyga zdała sobie sprawę, że pierwszy raz bierze udział w poważnej bitwie. Nie sprawiło to jednak, że jej łapy się ugięły, a przeciwnie, dodało im twardości i siły. Zaczęła coraz mocniej odbijać się od ziemi. Nie ważne, który to raz. Pierwszy, dziesiąty, ostatni. Jest wojowniczką. Jej zadaniem jest obrona klanu, nawet za cenę życia. Kaczeńcowy Pazur skoczył do gardła dużemu, dymno-niebieskiemu kocurowi, a Świetlisty Potok zaatakowała liliową kocicę. Ciernista Łodyga także znalazła sobie przeciwnika szybciej, niż by tego oczekiwała. Szylkretka z krótkim ogonem poruszała się żwawo i energicznie, jednak wydawała się dość młoda, a na pewno nosiła swą rangę krócej od burej. Skoczyła do niej z pazurami kiedy tylko ta znalazła się bliżej pola walki, jednak Ciernista Łodyga uchyliła się i sama wykonała atak, skacząc na kotkę. Pomimo wszystko, była ona odrobinę masywniejsza od burzowiczki. Opadła na ziemię, jednak szybko odrzuciła napastniczkę, chwytając zębami jej ramię. Bura przez moment czuła salwę bólu, szybko jednak pozbyła się go, gryząc kocicę w kark. Ta natychmiast odskoczyła, niczym oparzona, jednak nie poprzestała. Starsza nadal czuła ugryzienie jej zębów, kiedy ta ponownie spróbowała rzucić się nań. Po raz kolejny buraska dokonała uniku, aby zamachnąć się i trzasnąć ją łapą w pysk, unikając jednak oczu. Coś nie pozwalało jej trwale skrzywdzić przeciwniczki. Chciała ją po prostu odgonić z ich terenów. Szylkretka pchnęła ją, przez co pręgowana posunęła się po ziemi. Zerwała się na równe łapy i ponownie skoczyła na napastniczkę, przygniatając ją do podłoża. Ta kłapała zębami, gdy wojowniczka zacisnęła pazury na jej ramionach. Pisnęła i odskoczyła od niej, a Ciernista postanowiła nie tracić na nią więcej czasu. Gdzieś za nią ktoś padł gwałtownie na ziemię, wydając z siebie skowyt, a ona mogła tylko prosić, aby to nie był żaden z ich. Daleko od niej kulejący i krwawiący okropnie kocur z Klanu Nocy oddalał się od pola bitwy. Nocna Gwiazda podnosił się z ziemi, jakby wyrwany z jakiegoś transu, jednak jego głównego mogło by się wydawać, przeciwnika nigdzie nie było. Jagodowa Gwiazda wsiąkł. Tymczasem bura skoczyła do rudego vana, którego widziała wcześniej. Niewiele brakowało, a zaatakowałby jej siostrę, nadal potwornie zmęczoną, acz dzielnie walczącą Błękit. Wątpiła, aby szanujący się wojonik zrobił jej krzywdę, jednak nie znała rudzielca. chwyciła zębami za jego ucho, a zdumiony kocur zaczął okładać ją łapami po pysku. Odskoczyła i przystąpiła do ponownego ataku. Wymiana ciosów z wojownikiem trwała do chwili, gdy ten wycofał się, a na buraskę skoczyła jakaś szylkretowa masa, ze złością w oczach.
— Tylko ja mogę go bić! — zawołała, co w owej sytuacji zabrzmiało tak śmiesznie, że chichot z gardła Ciernia wydobył się samoistnie. Szybko stłumiła go i spróbowała zepchnąć z siebie kotkę, ta jednak była zdeterminowana. No proszę, trafiła jej się parka, świetnie. Kocica uderzyła ją kilkakroć, nim Ciernista uwolniła się i sama zaczęła atakować kotkę. Linia ataku Klanu Nocy powoli osuwała się na ich granicę, a kiedy to się stało, wojownicy wycofali się. Szylkretka, widząc, że inni odchodzą w swoim kierunku, również tam pośpieszyła. Wówczas, kiedy Ciernista odetchnęła głęboko, zza niej rozległ się skowyt.
— Tato!
Ze zdumieniem rozpoznała głos swojego ucznia. Odwróciła się i dojrzała, jak trójka kotów stoi wokół burego ciała zastępcy. Właściwie, byłego zastępcy. Cień leżał bezwładnie, a z jego szyi powoli upływała krew. Bura powoli zbliżyła się do ciała, do którego podszedł także Gradowa Mordka.
— Nie żyje — stwierdził medyk. Wojowniczka zamarła. Bestie! Zabili go...
Nigdy nie darzyła go sympatią. Zawsze miała wrażenie, że ją obserwuje. Słyszała różne opinie na jego temat, także od Rdzawego Ogona...
Jednak nie zasługiwał na śmierć. Nie teraz.

~*~

Było już późno, lecz koty nadal żegnały się z poległym, honorowym wojownikiem. Korowa Skóra łkała głośno, opierając łeb o szyję swojego partnera, który raz za razem pociągał nosem. Burzowe Serce nieruchomo wpatrywał się w ciało brata, a po jego policzkach powoli spływały łzy. Deszczowy Poranek ze smutkiem wpatrywał się we własne łapy, a Konwaliowa Łapa zawodziła, tuląc się do boku brata. Tego dnia oboje dzieci Nocnej Gwiazdy straciło swojego mentora i mimo że Deszcz długo miał mu za złe przeciąganie jego treningu, teraz dałby wszystko, aby tylko mógł on potrwać jeszcze kilka dni, nim Lamparcia Gwiazda nadał mu i Brzoskwiniowej Gałązce nowe imię. Trójka dzieci zastępcy opierała się o siebie, próbując chociaż w ten sposób udzielić sobie wsparcia. Kocur po śmierci szylkretowej wojowniczki nie był może najlepszym ojcem, ale się starał. Cierń natomiast siedziała gdzieś z boku, obserwując cały ten smutek, z trójką swoich kociąt wtulonych w futerko matki. Jej pysk i lewe ramię oplatała pajęczyna, Gradowa Mordka twierdził jednak, że jej obrażenia są niegroźne i raczej nie będzie po tym żadnych blizn. Biała Sadzawka siedziała obok swojej córki i co chwila otwierała i zamykała usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała, jak zacząć. Bura nie pospieszała jej. Cały ten dzień był tak oszołamiający, że nawet Fiołkowi zabrakło języka w gębie, co było nie lada wydarzeniem. Nocna Gwiazda stanął na podwyższeniu.
— Opuścił nas dzisiaj silny, honorowy wojownik. Kocur, który stawiał dobro klanu, ponad własne. Nasz drogi przyjaciel i zastępca, Cienisty Pazur. — Westchnął głęboko, spoglądając na ciało. — Niechętnie to robię, jednak jako lider mam obowiązek wybrać jego następcę. Dlatego też, ogłaszam, że z dniem dzisiejszym jego miejsce zajmie Ciernista Łodyga.
Nikt nie wyraził głośno słów, jakie pojawiły się w głowie zdumionej buraski. Była przecież królową. Klan Gwiazd potępiał posiadanie kociąt, zajmując stanowisko rządzące. Każdy jednak wiedział, jakim owa kocica była typem osoby. Już od księżyca ponownie prowadziła trening swojego ucznia i starała się pełnić swoje codzienne obowiązki, łącząc to z opieką nad swoim potomstwem. Nie była w stanie za długo odpoczywać. Jednak... Dlaczego ona? Czy to właśnie podobieństwo, jakie niejeden kot dostrzegał pomiędzy nią, a Cieniem? Nie mogła oczywiście wiedzieć, że gdy Nocna Gwiazda stracił drugie podczas owego pojedynku życie, w Gwiezdnym Klanie spotkał swojego zastępcę, który polecił ją, jako następczynię. Skąd miało by jej to przyjść do głowy? Nie znała nawet swojego prawdziwego pokrewieństwa z tym kocurem, co najwyżej fakt, że czasem przyglądał się jej i Ciemce w zadumie. Podniosła się jednak i skinęła liderowi głową.
— Dam z siebie wszystko — obiecała. Nocna Gwiazda uśmiechnął się ponuro.
— Bez wątpienia —odparł. Fiołek podskoczyła, radośnie, jako pierwsza wydostając się poza zasłony szoku.
— Mama jest zastępcą! Mama jest zastępcą! — poczęła wołać, jednak szybko przerwała, widząc karcące spojrzenia dorosłych. Zły moment. Bura obróciła się, słysząc gniewne prychnięcie. To Żmijowa Łuska głośno wyraziła swoje niezadowolenie.
— Wszyscy powariowaliście — warknęła, patrząc srogo na lidera. — Ona?! Zastępcą? Widziałeś ją w ogóle? Jedyne, co umie, to kłapać pyskówki swoim za długim jęzorem! Myślisz, że niby co...
— Nie dzisiaj, Żmijowa Łusko — poprosiła głośno Korowa Skóra — n-nie dzis-siaj — jej głos załamał się, a słowa zastąpił płacz.

<Wasze perspektywy walki mile widziane uvu>

3 komentarze:

  1. W bitwie udział wzięli:
    Klan Burzy:
    Patrol - Cienisty Pazur, Deszczowy Poranek, Migoczące Niebo, Czapla Łapa, Błękitna Łapa
    Wojownicy - Nocna Gwiazda, Świetlisty Potok, Kaczeńcowy Pazur, Brzoskwiniowa Gałązka, Sztormowe Niebo, Ćmi Trzepot, Ciernista Łodyga
    Medyk - Gradowa Mordka

    Klan Nocy:
    Patrol - Wrzosowy Kieł, Spieniona Fala, Tonąca Łapa, Dzicza Łapa, Gołębia Łapa (tylko w początkowym etapie, gdy pobiegł powiadomić Klan o zajściu, zemdlał w obozie)
    Wojownicy - Jastrzębi Szpon, Srebrne Poroże, Rozżarzony Popiół, Żwirowa Ścieżka, Ognisty Krok, Jagodowa Skórka
    (Jeśli chcecie, możecie dopisać swoje postacie w komentarzu odpowiadającym, bowiem Cierń mogła nie wyłapać wszystkich, po prostu nie zwrócić na kogoś uwagi. Proszę jednak, aby nie przesadzać, dwa/trzy koty wystarczą, będzie druga walka, aby się wykazać ;) )

    OdpowiedzUsuń
  2. Dołączyli się Czapla i Żmija, bo mieli w pobliżu trening

    OdpowiedzUsuń