— Nie będę twoją przyjaciółką — oznajmiła. Oszroniona Łapa chyba się tego spodziewała, bowiem gdy kocica spuściła na moment wzrok, nie zauważyła na jej twarzy ani cienia zdziwienia. Wyraz jej pyska prawie się nie zmienił, był pokojowy, pewnie całkiem uroczy. To właśnie była jedna z rzeczy, przez którą Łzawa jej nie lubiła - była całkiem ładna. No dobrze, może "całkiem" to nie odpowiednie słowo. Jej drobna sylwetka, niewinny pyszczek, a czasem nawet to irytujące jąkanie się było urocze. Gdyby nie robiła tego od kociaka, Łzawa założyłaby, że symuluje je, aby podrywać kocury, jednak chyba nie wpadłaby na taki pomysł jako berbeć (chociaż kto wie, co jej siedzi w tej głowie).
— N-nie mówię, a-abyśmy się od razu p-przyjaźniły — powiedziała, unosząc łeb, aby jako-tako na nią spojrzeć — t-tylko p-przestały w-walczyć.
Och, cóż za naiwne myślenie! Czy jest jakaś specjalna nagroda, dla naiwnych kotek? Jeśli nie, to ktoś totalnie powinien ją wymyślić, aby dać takową Szron. Bura wiedziała, że nigdy nie zgodzi się na taki układ. N-i-g-d-y. Wiedziała jednak też, że bardzo zależy jej na Deszczyku i Gołąbku, a ich zachowanie względem siebie mogło serio stać się uciążliwe dla obu kocurów. W końcu, syn Spienionej Fali tak łatwo się stresował, a wybieranie pomiędzy nimi praktycznie codziennie na pewno nie należało do najfajniejszych zadań. Dlatego też, Łzawa postanowiła znaleźć pewien kompromis.
— To jasne, że nie wyzbędę się mojej niechęci do ciebie — zaznaczyła, pochylając się, aby patrzeć kocicy w oczy. Chyba delikatnie się zatrzęsła, co było dosyć zabawne — jednak, dla Deszczyka i Gołębia możemy udawać.
Brązowe oczy krótkołapej rozszerzyły się. Tym razem Łzawej udało się ją zaskoczyć i to nie lada. Cóż, ten dzień był pełen niespodzianek. Najpierw oznaczanie terenu Klanu Burzy, a teraz to. Vankę trochę martwiło to, co niedawno zrobili. Trochę, to dość małe słowo. Cały czas miała to bowiem z tyłu głowy. Nie była gotowa na prawdziwą walkę, a co dopiero, na otwarty konflikt? Czy Jagodowa Gwiazda naprawdę chciał przejąć tereny, które nie należały do nich? I po co? Klan Nocy miał co najwyżej słabą lokalizacje obozu, ale według Łezki cały teren był świetny, no i mieli te pyszne ryby! Nie widziała sensu w traceniu członków klanu tylko po to, aby dostać kawałek łysego gruntu. Bo co więcej mieli do zaoferowania burzanie?
— U-u-udawać? — wydukała. Łzawa Łapa uśmiechnęła się.
— Tak. No wiesz, przy pozostałych kotach, co by myśleli, że między nami już spoko. Myślę, że to ułatwi życie mojemu bratu i Gołąbkowi. Co ty na to, droga koleżanko?
<Moja nowa, kochana koleżaneczko? XDD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz