- … Pora Nagich Drzew… - zaczął coś mówić tata.
Lilia nadstawiła uszu i wsłuchała się w rozmowę rodziców. Ciekawe kim jest ta „Pora Nagich Drzew”. Klanowe koty miały dość długie imiona, ale nie aż tak. Mała szylkretowa kotka zdecydowanie lubowała się w nazwach. Były… fajne. Niektóre długie, a inne krótkie, ale najfajniejsze było to, że można było je zapamiętać. Zadowolona Lilia upuściła piórko tuż przed Makiem i potruchtała do rodziców. Usiadła, jak na grzeczną kicię przystało, owijając ogonek wokół łapek.
- Przepraszam, czy mogłabym przerwać wam rozmowę? – zapytała, stawiając uszy na sztorc.
- Chyba już to zrobiłaś – odpowiedziała ze śmiechem Wschodząca Fala.
- Słyszałam – ciągnęła dalej Lilia, odwracając się i patrząc w brązowe oczy lidera - że wspominałeś coś o Porze Nagich Drzew. Kim ona jest?
- Nie kim, tylko czym – poprawił kotkę ojciec. – To taka pora, kiedy drzewa nie mają liści i jest bardzo zimno.
- A świat pokrywa biała pierzynka – dopowiedziała Wschodząca Fala – którą już zdążyliście poznać.
Lilia rzeczywiście teraz przypomniała sobie, że kiedy wychodzili na zewnątrz świat, pokrywała „biała pierzynka”. Zamruczała z zadowoleniem. Jej tata wiedział o świecie tyle interesujących rzeczy!
- My mieszkamy w Klanie Klifu – zaczęła powoli. – A inne klany? Mama mówiła, że takie są. Czy one też mają liderów tak jak my?
<Potokowa Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz