Wychodzi na to, że nie tylko on ostatnio stracił matkę. Co prawda, Sarna nie była dla niego jakoś bardzo ważna, zwykły element jego dawnego życia, a jej śmierci nie roztrząsał dłużej, niż dzień, czy dwa, ale biologicznie była jego matką. Nie mógł sobie wyobrazić, co poczuli Oszroniona i Dzicza Łapa, widząc bezwładne, martwe ciało krótkołapej kocicy. Czy w ogóle coś poczuli? A może żal zastąpiła ujmująca, dogłębna pustka, po stracie ukochanej osoby. Nie wiedział, żałował jednak, że nie był z nimi na tyle blisko, aby móc zaoferować swoje wsparcie. Był za to przyjacielem pewnej innej osóbki, związanej z karmicielką. Lód. O ile zazwyczaj wydawała się zobojętniona, tak teraz jej nieczułość aż martwiła Srebrnego. Bał się o nią, to oczywiste. Jako jej mentor, znał ją całkiem nieźle i nie uważał jej za typ osoby, która pokazałaby, że ją boli. Jednak nawet, jeśli nie chciała mu tego okazać, on nie zamierzał rezygnować z okazania jej, że może na niego liczyć. Chciał, aby zawsze o tym wiedziała.
— Modlisz się do tej ryby? — Usłyszał nad sobą rozbawiony głos. Uniósł łeb i spojrzał w żółte oczy Jagodowej Skórki. Mimowolnie uśmiechnął się na widok drogiej mu przyjaciółki. Kochał ją, jak siostrę, chociaż trochę mniej, niż Żwirową Ścieżkę. Przebywając z obiema wymienionymi kotkami zawsze czuł, że może być po prostu sobą. Charyzmatycznym, zabawnym i wspaniałym Srebrnym Porożem. Wraz z Rozżarzonym Popiołem, stanowiły najważniejsze w życiu kocura osoby.
— Może. Myślę, że ma szczere intencje wysłuchania mnie. Bo popatrz tylko, czy te oczy mogą kłamać? — zapytał, wskazując łbem na znieruchomiałe gałki swego pożywienia. Jagódka wybuchnęła gromkim śmiechem, słysząc ową wypowiedź.
— Palant z ciebie — powiedziała rozbawiona, a następnie liznęła go za uchem — ale żarłoczny palant. Skoro Srebrne Poroże nie je, to coś musi być na rzeczy, prawda?
— Sugerujesz mi, że jestem gruby? — zapytał, bardzo szczerze naśladując wyrzut. Kocica zachowała poważną minę, chociaż jej oczy śmiały się o wiele głośniej, niż gardło potrafiło. A jeszcze ciekawiej wyglądało to, gdy owymi oczami spróbowała zmierzyć przyjaciela.
— No, powiem szczerze, że przybyło ci trochę ciałka... — Tyknęła go łapą w bok — weź się za siebie, panie macho, bo tracisz w moich oczach. A teraz gadaj mi ino raz, co przeszkadza ci w posiłku. I bez twoich głupi-śmiesznych zagrywek!
Srebrny uśmiechnął się ponownie, a jego duma zakwiczała. "Głupio-śmieszne"? Czyżby nie pomyliła się ze "świetno-śmiesznymi"?
— Martwię się, o Lód — wytłumaczył — nie okazuje tego, ale jestem pewien, że utrata Zawilca to dla niej ogromny cios. Chciałbym jej jakoś pomóc.
Liliowa pokiwała głową, po czym zamyśliła się na moment.
— To prawda, że Oblodzona Sadzawka jest trudna do odczytania... ale nie zaszkodziłoby, jakbyś spróbował z nią pogadać, no nie? — zaproponowała mu to, co od dłuższego czasu chodziło mu po głowie. Problem był w tym, że nie wiedział, jak.
— Chciałem, ale... chyba nie wiem, jak to ugryźć.
Córka Rybiego Ogona przewróciła oczami.
— Mój drogi przyjacielu — przyjęła iście pouczający ton głosu — pochylasz się, zatapiasz zęby, ciągniesz, gryziesz, połykasz. Toć to proste.
Srebrny w duchu pochwalił jej zgrabny komentarz. Co, jak co, ale ona także umiała trzymać podniesioną głowę, nie ważne, na jak poważne tematy by nie schodzić. Van bardzo doceniał ową postawę, którą przecież sam starał się uskuteczniać. Młoda jeszcze raz potrąciła go w bok.
— Hej. Pomogłeś mi pozbierać się po stracie przyjaciół, więc na pewno możesz pomóc i jej. Gdzie mój nadęty kocur o niezachwianej wierze w siebie? — szepnęła, puszczając mu oczko. Gdyby był hetero, właśnie zostałaby partnerką jego życia. W jego sercu zrobiło się bowiem tak ciepło i błogo, dowiadując się, że docenia jego wsparcie.
— Siedzi przed tobą, gotów do działania i nieziemsko przystojny — oznajmił z zadowoleniem, przekonany o właściwości swoich słów. Wojowniczka rzuciła mu spojrzenie w stylu "serio?", ale nic nie powiedziała. Niech białas ma coś od życia, co jej tam.
~*~
Zauważył przyjaciółkę, jak błąkała się sama po obozie. Ognisty Krok musiała być na patrolu, lub coś w tym stylu, bowiem od śmierci Zawilca wyczynem było zobaczenie tej dwójki oddzielnie. Srebrny, pomimo swojej otwartości, wolał pogadać tylko z Lód. Nie miał nic do Ognika, lubił ją, jak każdego innego klanowicza, jednak nie znał jej na tyle, aby być w stanie pomóc jej tak, jakby tego chciał. Podszedł do Oblodzonej Sadzawki, która zdawała się go nie zauważyć.
— Witaj, zbłąkana duszo — przywitał się spokojnie. Kotka drgnęła, a następnie spojrzała na stojącego przed nią postawnego vana.
— Och, dzień dobry, Srebrne Poroże — rzuciła potulnie, dając mu te sześć, czy siedem bić serca uwagi. Następnie wróciła do swoich rozważań. Srebrny zaś ponownie zaczął myśleć nad tym, jak w ogóle zacząć tę rozmowę. Niby pierwsze koty za płoty, bo już zagadał, ale co dalej? Powinien od tak przejść do tematu, czy delikatnie go nasunąć? Nie był mistrzem rozmów o uczuciach, częściej wyrażał troskę o swoich przyjaciół, po prostu dbając o nich, przynosząc im pokarm, upewniając się, że czują się na siłach, aby coś zrobić. Wiedział jednak, że Lód nie pozwoli mu o siebie zadbać, a mimo to chciał, aby wiedziała, że zawsze może na nim polegać. Że nigdy jej nie odrzuci, ani nie wyśmieje.
— Posłuchaj... chciałem porozmawiać z tobą o tym, co się ostatnio wydarzyło — mruknął delikatnie. Kocica spojrzała na niego takim wzrokiem, jakby starała się go przeanalizować od czubka uszu, po poduszeczki łap, nie zapominając o pięknym, gęstym ogonie. Nie sprawiło to na nim jakiegoś większego wrażenia, bowiem w swojej ocenie zawsze wyglądał na idealnie mądrego i przystojnego kocura.
— Nie ma o czym — poruszyła ogonem — koty umierają. To normalne.
Brzmiała, jakby faktycznie była to najnormalniejsza sprawa na świecie. Kocur jednak nie mógł pozbyć się wrażenia, że tylko tak brzmi. Jakby odkładała żal dla innych. Po co to robić? Jeśli ktoś był ci drogi, nikt nie będzie cię winił, że go opłakujesz. Nikt nie ma prawa oceniać cię za smutek po nim.
— Przeczuwałem, że to powiesz — westchnął — jednak chcę, abyś coś wiedziała. Nie ważne, czy wcześniej powiesz mi, czy jest dobrze, czy źle. Gdybyś nagle poczuła, że to za dużo, po prostu do mnie przyjdź, dobrze? Chcę, abyś wiedziała, że możesz na mnie liczyć. Jeśli nie chcesz o tym rozmawiać, nie musimy. Możemy po prostu pomilczeć razem. Nie chcę, abyś była sama, będąc smutna.
Kocica przez moment wpatrywała się w byłego mentora oszołomiona. Może przypominała sobie właśnie, jak szybko oceniła jego powierzchowną stronę, podczas ich pierwszego spotkania? Na jej pysku zawitał jednak cień uśmiechu, a ona lekko potrąciła go pyskiem. Dobrze było wiedzieć, że poza Ognikiem i dziećmi zawilca, ma jeszcze tego narcyza, który mimo wszystko nie był aż tak zapatrzony w siebie, aby nie dostrzegać innych wokół. Czasami zastanawiała się, skąd to jego uwielbienie wobec własnej osoby? Jego przeszłość i ciągi myślowe były dla niej taką samą zagadką, jaką stanowiła cała jej osoba dla niego, chociaż pewnie o tym nie wiedziała.
— Dobrze, Srebrne Poroże — powiedziała cicho — zatem pomilczmy razem. Właśnie teraz.
Kocur jedynie skinął głową i oboje usiedli, patrząc się w przestrzeń. Do była jedna z tych nielicznych chwil, gdy brak ruchu nie był dla niego aż tak wielkim problemem.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz