- Pożegnajmy się z nią - wypowiedział te słowa na tyle cicho, że mająca przy jego pyszczku ucho Oszroniona Łapa ledwo co to usłyszała.
W odpowiedzi, kocica o rudym futrze w czarne i białe łaty skinęła mu swoją głową i pociągnęła noskiem, a następnie się odsunęła, po czym podeszła do Zawilca i trąciła ją swoim nosem. Widząc jej rozdarte na pół gardło i czerwoną posokę brudzącą jej białe futro, Dzicza Łapa poczuł, że podchodzi mu do gardła mysia żółć, dlatego odwrócił swój wzrok od tego miejsca i skupił go na jej tułowiu. Podszedł do brzucha, jak to zwykł robić, gdy był kociakiem, i wtulił się w długie futro, by po chwili zamruczeć i zmoczyć je swoimi łzami. Zdusił swój szloch, przyciskając nos do zimnych zwłok i wpadając w spazmy. Dreszcze zaczęły targać jego ciałem, gdyż nie mógł zapanować nad swoimi emocjami. Wydawałoby się, że Dzicza Łapa jest w tej chwili w gorszym stanie od Oszronionej Łapy, acz on wiedział, iż tak nie jest. Ona to przeżywała na inny sposób, jednak cierpiała tak samo. Po chwili dołączyły do nich Ognisty Krok i Oblodzona Sadzawka, które zasiadły po stronie grzbietu jego matki i dotykały nosem jej futerka, ledwo powstrzymując się od wylania łez w podobny sposób do Dziczej Łapy. Z pewnością szybko od Zawilca nie odejdą.
< Oszroniona Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz