To wcale nie miało tak być. To wcale nie tak ten dzień miał wyglądać. Zaczęło się niewinnie. Kotka wstała i ruszyła do stosu świeżej zdobyczy. Zabrała dorodnego zająca i zaczęła spożywać go w samotności, nie znajdując żadnego towarzysza do posiłku. Gdy skończyła, uważnie oblizała swe wąsy z resztek, a następnie zakopała pozostałe kości. Była to dość wczesna godzina, w dodatku początek Pory Nagich Drzew. Nic więc dziwnego, że było jeszcze trochę ciemno, chłodno i większość członków Klanu nadal kryło się w ciepłych legowiskach. Gdy niebieskooka miała czas zajęcia się swym futrem, słońce zaczęło wschodzić, a i kotów na polance było więcej. Nagle, podszedł do niej zastępca jak i... przyszywany ojciec.
- Witaj - przywitał się. - Pójdziesz na patrol ze mną, Deszczowym Porankiem, Czaplą Łapą i Błękitną Łapą.
- W porządku - odpowiedziała, od razu wstając z miejsca i ruszając do wyjścia z obozu. Na myśl o kolejnym sprawdzaniu granic z Klanem Nocy lekko się wzdrygnęła, lecz nic nie powiedziała.
Gdy cała piątka się zebrała, ruszyli w już wiadomym jej kierunku. Szli spokojnym krokiem. Poczuła chłodny wiatr oplatający ją, nie było to zbyt przyjemne. Otaczało ich zimno, a na tym świecie chyba nie było żadnego kota, który cieszyłby się z nadejścia tej trudnej pory. Usłyszała ciche rozmowy Czaplej Łapy i Błękitnej Łapy. Och, gdyby tylko jej uczeń był tak energiczny i tak bliski z rodzeństwem lub jakimkolwiek innym członkiem Klanu Burzy... wszystko byłoby wtedy takie łatwiejsze. Westchnęła, nie chcąc sobie zaprzątać głowy tego typu myśli, zamiast tego w skupieniu brnęła przed siebie. Gdy byli już naprawdę blisko granic, zastygła bez ruchu. Bury kocur spojrzał na nią dziwnie, lecz gdy ujrzał TO, zrobił właśnie to samo. Przed nimi stało kilku wojowników wrogiego klanu, którzy jak gdyby nigdy nic oznaczali sobie ICH tereny.
- M-musimy t-tam iść? - pisnęła cętkowana terminatorka.
- Musimy walczyć o swoje - mruknął ostro zielonooki. - Idziemy.
Z początku zaczęli się skradać, lecz gdy byli wystarczająco blisko, z okrzykiem bitewnym rzucili się na zaskoczone koty. Bez wahania skoczyła na pierwszego lepszego wojownika, który podwinął się jej pod łapy, a była to niebieska pręgowana wojowniczka o żółtych oczach. Przytrzymała ją za kark i pociągnęła za ucho, powodując cichy pisk. Nie miała zamiaru zabijać, lecz też nie miała zamiaru odpuszczać. Och, pożałują wszystkich swoich okropnych czynów... Migoczące Niebo była dość silna, jednak jej przeciwniczka również, do tego była znacznie starsza. Szybko rzzuciła z siebie burzowiczkę i sama ją przygniotła. Poczuła, że robi się jej niedobrze. W pewnym momencie, jakby ją oświeciło i z całej siły kopnęła tylnymi łapami w jej brzuch. Syknęła i odskoczyła. Szylkretka szybko wstała, ponownie się na nią rzucając. Kątem oka ujrzała, że Błękitna Łapa ruszyła w stronę obozu, zapewne po posiłki, jak i również czarno-biały kocurek z Klanu Nocy. 'Zaraz przyjdzie pomoc, damy sobie radę. Nie możemy się poddać' pomyślała w duchu, drapiąc jej grzbiet. Kocica odwróciła się i oddała drapnięcie, tylko, że mocniej. Młoda wojowniczka syknęła głośno, czując, jak strużka czerwonej mazi spływa po niej. Otrząsnęła się i z jeszcze większą determinacją przytrzymała obcą, nieco ostrożnie, lecz stanowczo szarpiąc ją za łapy. Po czasie usłyszała krzyki i zaczęli się zbliżać kolejni członkowie klanu Nocy. No nie... byli na przegranej pozycji! Wraz z nimi od razu jednak wyczuła zapach... jej własnych pobratymców. Wydała okrzyk triumfu, znacznie jednak zdziwiła się na widok Ciernistej Łodygi. Przecież ta opiekowała się swymi kociętami i... ta chwila nieuwagi sporo ją kosztowała. Pręgowana wyślizgnęła się i ponownie przygniotła córkę Rdzawego Ogona. Młodsza wzdrygnęła się, próbując odrzucić od siebie ciężar. Ponownie zaczęło robić się jej niedobrze, żółtooka wręcz ją dusiła. Mimo wszelkich starań nie dawała sobie rady. Z rozpaczą zamknęła oczy, widząc już sylwetki matki i zmarłego rodzeństwa. Po chwili jednak poczuła, że kocica odsunęła się. Długołapa szybko zorientowała się jednak, że to Brzoskwiniowa Gałązka odciągnęła od niej wroga. Rzuciła jej wdzięczne spojrzenie i pognała dalej w pęd bitwy. Tak właściwie... swojej pierwszej. W tłumie ujrzała znanego jej niebieskiego vana. Spojrzała na niego ze strachem. Nie miała zamiaru walczyć z znajomym z zgromadzeń. Zamiast takich bezsensownych zastanowień, doskoczyła do cętkowanej kotki o widocznie nieco starszej od szylkretowej kocicy. W powietrzu unosiła się silna woń krwi i strachem. Roznosiły się krzyki walczących zwierząt. Przygniotła ją i zaczęła boleśnie kąsać po odsłoniętym brzuchu. Ta zawyła, próbując odepchnąć od siebie napastniczkę. Migotka jednak nie miała zamiaru się poddać. To wszystko nie może im ujść na sucho... nawet nie zauważyła, jak ciężko ranny wojownik Klanu Nocy oddala się, a Nocna Gwiazda traci żywot i po chwili wraca do walki. Nie ujrzała też cętkowanego ciała, które czarno-biały kot jeszcze raz naznaczył pazurami i odszedł... wrogowie zaczęli się oddalać. Długołapa poczuła, jak rudy van spycha ją z przeciwniczki i uciekają. Odetchnęła. Właściwie to wygrali! Z radości i dumy wyrwał ją zatrważający widok, który ujrzała przez zupełny przypadek. Gdy uczestnicy walki opatrywali swe rany, nikt nie zauważył, że jeden z nich nie żyje. Był to... Cienisty Pazur we własnej osobie. Zastępca lidera oraz zastępca ojca dla Migoczącego Nieba. Ojca, którego nigdy nie miała. Zaczęła się trząść, wzdrygać, a łzy spływały strugami po policzkach. Klanie Gwiazd, dlaczego?! Dlaczego akurat on?! Dlaczego to zawsze ją musiały spotykać wszelkie nieszczęścia?! Podbiegła do zwłok. Czuła, jak nogi jej się uginają. Dlaczego?! Ziołowa Łapa i Świetlisty Potok szybko ją ujrzeli oraz dołączyli z przerażeniem na pyskach.
- Tato! - zawył żółtooki.
Dopiero wtedy pozostali obrócili się w ich stronę. Gradowa Mordka podszedł i spojrzał niemrawo na to, co leżało przed nim.
- Nie żyje - stwierdził. Mimo, że szylkretka zdawała sobie z tego sprawę, te słowa jeszcze bardziej ją zabolały. Odruchowo wtuliła się w brata, cała się trzęsąc. 'Klanie Gwiazd, dlaczego? Kogo mi zabierzecie jako następnego?!' Pomyślała z rozpaczą. W ciszy wtuliła się w futro przesiąknięte czerwoną cieczą, a jej łzy powoli jej moczyły. Już dawno nie czuła się tak zrozpaczona i zdołowana. Od śmierci Skrzącej Łapy... dlaczego to jej rodzinę musiały spotykać te wszystkie nieszczęścia? Jeśli tak dalej pójdzie niedługo zostanie sama. Albo... sama umrze. Jedyne, czego teraz pragnęła, to spokoju. Chciała, by to wszystko okazało się tylko złym snem i rozproszyło się jak poranna mgła... Ale nie. To nie był sen. Tylko prawdziwa, bolesna rzeczywistość.
***
Wojownicy i uczniowie w nerwowym nastroju wrócili do bezpiecznego obozu. Medycy uważnie opatrzyli rany uczestników bitwy. Potem... wrócono do opłakiwania poległego. Trójka rodzeństwa siedziała przy nim bez słowa, tuląc się do siebie. Teraz potrzebowała ich wsparcia bardziej, niż kiedykolwiek. Czekały ich niezwykle ciężkie chwile. Ale muszą dać im radę. Razem. Westchnęła ciężko, gapiąc się w zamknięte powieki, które już nigdy się nie otworzą.
- Kiedyś jeszcze się spotkamy. Obiecuję ci to, tato. A ja cię pomszczę. Klan Nocy tego pożałuje. Dobrze zastępowałeś mi ojca. Tego prawdziwego, którego nigdy nie miałam. Będę tęsknić - wyszeptała tak, by nikt nie był w stanie usłyszeć jej słów. Nawet nie miała Jasnych dowodów na zdania o 'zastępczym ojcu'. Lecz mimo to od pewnego czasu żyła w przekonaniu, że Cienisty Pazur tylko udawał. Może sam nie znał i nie pozna prawdy. Teraz, po jego odejściu ze świata żywych już się tego nie dowie. Zatrzęsła się, po chwili czując, jak istota o niebieskim futrze się o nią opiera. Uśmiechnęła się słabo. Dopóki miała przy sobie siostrę i brata, świat się nie zawalił. Mogła na nich liczyć. Wtem, na podwyższeniu terenu pojawił się Nocna Gwiazda i na chwilę odwrócił uwagę wszystkich zgromadzonych. Och, czyżby postanowił wybrać nowego zastępcę? Był już na to czas... inaczej rozgniewa Klan Gwiazd.
- Opuścił nas dzisiaj silny, honorowy wojownik. Kocur, który stawiał dobro klanu, ponad własne. Nasz drogi przyjaciel i zastępca, Cienisty Pazur - Zaczął, ze smutkiem spoglądając na ciało. - Niechętnie to robię, jednak jako lider mam obowiązek wybrać jego następcę. Dlatego też, ogłaszam, że z dniem dzisiejszym jego miejsce zajmie Ciernista Łodyga.
Na burą karmicielkę padły zdziwione spojrzenia, ona sama była widocznie zaskoczona. Szylkretowa odwróciła skupienie od zwłok i cichutko zamruczała do przyjaciółki. Nie ukrywała, że ten wybór był dziwny. W końcu wojowniczka opiekowała się swymi kociętami. Jak miałaby pogodzić wychowanie ich i rolę zastępcy. A, no tak. To w końcu Ciernista Łodyga. Ona z pewnością da sobie z tym radę. Migoczące Niebo czuła spokój zmieszany z bólem po stracie bliskiego... Czuła gorycz i dumę. Radość i smutek. Wzdrygnęła się, chcąc odgonić wszelkie tego typu myśli. Jeszcze raz zetknęła się nosem z kocurem. Będzie przy nim czuwać. Całą noc. To będzie jej wdzięczność za wszystko, co robił. Bo teraz... nie będzie już robił nic.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz