Córka Potokowej Gwiazdy wyjrzała na zewnątrz. To dziwne coś nazywane śniegiem właśnie przestało padać. Wokół jak okiem sięgnąć roztaczała się lodowa pustynia. Lilia mruknęła z zadowoleniem i pospiesznie wróciła do środka. Wyczuła, że to właściwy moment, by udać się do starszyzny. Podeszła do Wschodzącej Fali, by uzyskać zgodę. Przez moment królowa zastanawiała się, czy jej córka jest aby na tyle odpowiedzialna żeby sama udać się do legowiska starszych.
- Dobrze – powiedziała w końcu. – Ale musisz z kimś iść.
Lilia rozejrzała się za Pszczółką. Siostra spała jednak na wznak, pochrapując cichutko. Wyglądała przy tym tak uroczo, że Lilia nie miała serca jej budzić. Wzrok kotki przesunął się dalej i padł na rudego kocurka. Doznała olśnienia.
- Pójdę z Makiem – oznajmiła, uśmiechając się promiennie. – Jak Pszczółka się obudzi to też możesz ją wysłać do nas.
Wschodząca Fala skinęła głową, a Lilia i Mak wyszli na śnieg. Ich brzuszki od razu zapadły się w białą masę. Sierść Maka była doskonale widoczna i to braciszek pierwszy utorował drogę przez zaspy. Lilia nie odzywała się tylko, jak to ona w skupieniu skakała po śladach brata. Po kilkudziesięciu długich uderzeniach serca doszli do celu. Lilia podekscytowana pomknęła przed siebie. Ciekawie zajrzała do legowiska. Większość starszyzny, zapewnie również korzystając z dość ładnej jak na Porę Nagich Drzew pogody, gdzieś wyszła. W środku pozostała tylko ładna łaciata kotka.
- Przepraszam, możemy wejść? – zapytała Lilia, niepewnie przeskakując z łapki, na łapkę.
- Ależ oczywiście – zapewniła kotka, a widząc pytające spojrzenia kociaków ciągnęła. – Nazywam się Fenkułowe Serce i byłam medyczką Klanu Klifu.
- Ja jestem Lilia przedstawiła się szylkretowa kotka siadając w kącie.
- A ja Mak – dodał jej brat, przykucając przy siostrze.
- Czy mogłaby pani – zaczęła Lilia. – Opowiedzieć nam jakąś historię? Na przykład o Klanie Gwiazd? Trochę o nim słyszałam od rodziców, ale nic pewnego.
- Klan Gwiazd? – zamyśliła się dawna medyczka, grzebiąc łapą w ziemi. – Klan Gwiazd składa się z wielkich, dzielnych wojowników, którzy odeszli… Co noc, po zachodzie słońca możemy oglądać Srebrną Skórę. To właśnie na niej jest ich dom.
Mała kotka przymrużyła oczy wyobrażając sobie olbrzymią drogę prowadzącą do samej Srebrnej Skóry. Szli po niej dzielni, przestrzegający Kodeksu wojownicy, jakby utkani z gwiazd…
- Widzieliście już Srebrną Skórę, co? – zapytała Fenkułka uśmiechając się sympatycznie.
- O tak! – zapewniła Lilia. – W ogóle już wiele w życiu widzieliśmy!
Dawna medyczka zmierzyła ich wzrokiem i zaśmiała się.
- Wy? Kochani zapewniam was, że nie widzieliście jeszcze prawie nic.
- Opowie nam pani coś jeszcze? Proszę! – zamruczała Lilia, opierając się o futerko brata.
<Mak?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz