- Co u mnie? W sumie to nic ciekawego - odparła obojętnie, a w głowie wciąż wędrowały myśli na temat tego 'spotkaniia' pointki.
- A co się działo na zgromadzeniu? - spytała zaciekawiona.
- Hm... nie ukrywam, że była dość nerwowa atmosfera. Nocna Gwiazda i Jagodowa Gwiazda pokłócili się, wiesz, o te próby odebrania naszych terenów... gdyby nie Borsucza Gwiazda, zapewne już by przerwali pokój panujący tej nocy... Potem się uspokoili i dali nam czas na rozmowy, jak zawsze. I... to chyba tyle - mruknęła, nie chcąc przekazywać jej swoich obaw o to, że Jagodowa Gwiazda im tego nie popuści.
- O rety, nie spodziewałam się, że coś takiego może się wydarzyć! - krzyknęła ze zdziwieniem, nieco za głośno.
Inne koty odwróciły się na nie, patrząc podejrzliwie. Migoczące Niebo wzdrygnęła się i odwróciła wzrok zmieszana.
- Ciszej - syknęła cynamonce do ucha.
Ta niepewnie pokiwała łbem, obydwie nie chciały już podobnych reakcji, a nigdy nie wiadomo, co inni wojownjcy mogli sobie ubzdurać na temat tematu ich rozmowy. Gdy atmosfera nieco opadła, zdeterminowana szylkretka postanowiła wrócić do tematu tego całego dawnego przyjaciela, mimo świadomości, że Tulipanowy Pąk będzie z pewnością jak najbardziej odbiegać od tego tematu.
- Kim był ten twój przyjaciel? Pieszczoch? Samotnik? Kot z innego Klanu? - miauknęła niespodziewanie, mierząc zdezorientowaną kocicę wzrokiem.
- Uch... taaaak, był samotnikiem. A może... pójdziemy teraz na polowanie?
- Nie zmieniaj tematu - warknęła ostro, lecz szybko położyła uszy po sobie, czując swój własny błąd. - Coś przede mną ukrywasz, mam rację? - dodała, łagodniej.
- Naprawdę nic! Po prostu go spotkałam, nie musisz się o mnie obawiać - odpowiedziała szybko i uśmiechnęła się lekko.
Szylkretka odetchnęła.
- No dobrze, wierzę ci. Więc możemy iść na pol...
Nie zdążyła dokończyć, gdy podszedł do nich Cienisty Pazur. Długołapa przywitała przyszywanego ojca. Taa, przyszywanego... była już prawie pewna tych wszystkich teorii, mimo, że nadal oprócz niej o Kukułce wiedziała tylko Ciernista Łodyga.
- Pójdziecie na patrol ze mną, Sztormowym Niebem, Błękitną Łapą i Konwaliową Łapą - oznajmił im.
Szylkretka pokiwała głową. Była nieco zdziwiona taką ilością uczestniczących w patrolu, lecz szybko pomyślała o Klanie Nocy. No tak... zapewne szli sprawdzić ich granice, a Nocna Gwiazda obawiał się spotkania obcego patrolu. Po chwili razem z Tulipanowym Pąkiem i Błękitną Łapą czekały przy wyjściu z obozu, wkrótce przyszli Cienisty Pazur, Sztormowe Niebo i Konwaliowa Łapa. Koty wyruszyły szybkim krokiem na granice. Nigdzie nie spotkali wojowników wrogiego klanu, lecz znowu wyczuli ich ślady zapachowe po swojej stronie granicy. Zastępca prychnął i wraz z cętkowanym wojownikiem odświeżyli znaczenia granicy. Niebieskooka przez jakiś czas gapiła się w dal, jakby oczekując, że nagle z zarośli wyłonią się koty. Powoli zaczęli wracać. Kotka w głębi duszy modliła się, by do takiego spotkania nigdy nie doszło. Raczej nie marzyła o ciężkiej walce, która zapewne jeszcze bardziej napędziłaby furię zielonookiego lidera i napędziła do dalszych działań. Równie dobrze do takich działań mogło by nie dojść, lecz po nim można było się tego spodziewać. Gdy wrócili, wojowniczka, nie wiedząc, co robić, postanowiła znów pogadać z pointką.
- A ty? Co myślisz... o tym wszystkim?
Tulipanowa? (Wybacz, pisane na szybko a weny brak)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz